Strony

poniedziałek, 27 marca 2017

Rozdział 432

Wróciliśmy do domu, przed wieczorem. Borys był dziś bardzo zabawowy, więc oboje wymyślaliśmy dla niego zabawy. Właśnie bawimy się w ''A gdzie jest tatuś'' kiedy ktoś zadzwonił do drzwi już chciał wstać, ale Dymitr mnie uprzedził. Spojrzałam na niego nic nie rozumiejąc, a on wtedy odpowiedział.
-Gdy ostatnio poszłaś odebrać zamówienie proponowano ci trójkącik. Wolę nie ryzykować.-powiedział idąc do drzwi. Usiadłam na jego miejscy i zaczęłam się bawić z Borysem.
-A gdzie jest mamusia? Tu jest!-spojrzałam na synka, a on zaczął się śmiać.-Jak ja cię kocham za ten śmiech.-powiedziałam biorąc go na ręce. Borys zaklaskał w rączki i pocałował mnie w policzek.-Ojejku żabko mama też cię kocha.
Dymitr wszedł do pokoju i uśmiechnął się widząc mnie i Borysa na dywanie. Borys uśmiechnął się szeroko do taty i zaklaskał wesoło w rączki. Uśmiechnęłam się do moich chłopców.
-To co jemy?-spytał Dymitr.
-Jemy.-powiedziałam wstając z Borysem na rękach. Mały wtulił się we mnie, a ja pocałowałam go w czółko. Usiedliśmy na kanapie. Borysa posadziliśmy między sobą i zaczęliśmy pałaszować. Oboje z Dymitrem jesteśmy żarłokami więc porcje są ogromne, ale dla nas to nic. Borys popatrzył na sajgonkę, którą wyciągałam z pudełka i wyciągnął rączkę.
-Nie tego nie możesz. Nie masz zębów.-powiedziałam z uśmiechem. Borys zmarszczył brewki i popatrzył na mnie wściekły.-Nie złościmy się żabko. Jak ci zęby wyrosną to mama ci da.-zapewniłam. Mały chwycił pudełko gdzie była reszta sajgonek i je pociągnął, gdyby nie refleks Dymitra cała kanapa byłaby brudna.
-Ej mały buntowniku, nie buntuj się.-poprosił biorąc małego na ręce. Borys popatrzył na pałeczki taty i wyciągnął w ich stronę rączki.-Nie możesz. Nie umiesz i nie masz czym żuć.-powiedział patrząc na syna z miłością.-Roza może go nakarmisz?-Dymitr spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Jasne, może wtedy nie będzie nam chciał zjeść całego jedzenia.-powiedziałam odkładając pałeczki i podciągając bluzkę. Dymitr i Borys uśmiechnęli się widząc moje piersi.-Faceci.-westchnęłam biorąc synka na ręce. Mały od razu zabrał się za picie.-Ał.-pisnęłam zaskoczona. Spojrzałam zaskoczona na Borysa. Patrzył na mnie tak samo zdziwiony jak ja.-Synku otwórz buzie.-poprosiłam. Borys patrzył na mnie więc, sama rozchyliłam lekko jego ustka.-Dymitr mały ma zęba.-pisnęłam szczęśliwa. Dymitr zdziwiony usiadł obok mnie i spojrzał do buźki syna.
-Boro kiedy?-spytał patrząc na małego z rosnącą dumą. Borys uśmiechnął się, ale po chwili wyciągnął rączki w moją stronę.
-Jeszcze? Dobra, ale teraz bez gryzienia.-poprosiła przystawiając małego do piersi. Teraz ze spokojem dokończył pić i nie zostałam pogryziona. Poklepałam synka po pleckach czekając aż mu się odbije i wróciłam do jedzenia. Tym razem Borys zajął się grzechotką. Oboje z Dymitrem zjedliśmy zdecydowanie za dużo i obecnie leżymy na kanapie nie mając na nic siły.
-Roza to było niezdrowe.-stwierdził Dymitr gładząc się po brzuchu.
-Faktycznie.-powiedziałam podpełzając do Dymitra.-Ale łatwo można to spalić.-stwierdziłam wkładając mu rękę pod bluzkę.
-Roza nie! Nie chcę na ciebie zwymiotować podczas seksu.-powiedział z uśmiechem. Zaśmiałam się kręcąc głową.
-Aż tyle zjadłeś?-spytałam siadając na jego udach.
-Zjadłem dwa razy tyle co ty. Naprawdę źle mi teraz. A ciebie naszła ochota na amory? Przy dziecku?-spytał zdziwiony.
-Małego wciągnęły do reszty klocki, a ty wydajesz się zaniedbany.-stwierdziłam kładąc mu ręce na ramionach.
-I nagle nie ma żadnych problemów? Przyznaj się, że o czymś fantazjowałaś i teraz chcesz to wypróbować.-powiedział uśmiechając się dumnie.
-Możliwe, ale niczego ci nie zdradzę, bo i tak tego nie zrobimy.-powiedziałam wracając na swoje miejsce.
-Dlaczego?-spytał patrząc na mnie.
-Bo jesteś najedzony i nie masz na mnie  ochoty.-powiedziałam patrząc na Borysa.-Synku co chcesz zbudować?-spytałam. Borys spojrzał na mnie i zaczął uderzać klockami o siebie.-Chcesz być perkusistą?-spytałam. Mały zaśmiał się klaszcząc w rączki. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni. Wzięłam niezbędne rzeczy i wróciłam do salonu. Położyłam przed Borysem trzy garnki i podałam mu drewnianą łopatkę.-Patrz jak będziesz tak uderzać to będzie fajnie.
Borys zaczął walić w garnki co  sprawiło mu super zabawę. Dymitr zatknął uszy i spojrzał na mnie błagalnie.
-Musiałaś?-spytał.
-Chcę żeby miał fajną zabawę.-wzruszyłam ramionami patrząc na szczęśliwą buźkę synka.

3 komentarze:

  1. O no! Skoro Rose chce coś wypróbować nie możemy jej tego zabraniać!
    No i grający Boro musi być niezły hah xx
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero dziś zaczełam czytać wszystkie rozdzieły ze wszystkich blogów,czyli całkiem sporo. Boskie wszystkie rozdziały. Czekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Roza kusi, a potem zostawia. Biedny Dimka. Słodki wieczór. Super rozdział. Lecę czytać dalej. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń