Strony

wtorek, 2 stycznia 2018

Rozdział 614

Rose:
Po kilku dniach zwiedzania pięknej Ankary przyszedł czas na powrót. Jak się wczoraj wieczorem okazało lecimy dwoma samolotami. Mama z tatą i bliźniakami wracają do Stanów, a Dymitr, Borys i ja lecimy na Karaiby. Z szerokim uśmiechem stwierdziłam, że możemy tak zrobić. Na wyspie będziemy dwa tygodnie. Już nie mogę się doczekać.
-Mama.-Borys z uśmiechem zawołał mnie trzymając kurczowo dłoń Dymitra.
-Borys patrz pod nóżki.-poprosił Dymitr spoglądając na synka.
-Słucha synku, czy coś się stało?-spytałam kucając podeszli do mnie, a Borys oparł rączki na moich kolanach. Spojrzał na mnie i pocałował mnie w nos.-Też cię kocham.-zapewniłam z uśmiechem. Borys zaśmiał się i objął rączkami moją szyję. Podniosłam go i spojrzałam na Dymitra.-Co to za uśmiech?-spytałam podchodząc do niego z uśmiechem.
-Uśmiecham się bo mam moją cudowną rodzinę przy sobie.-powiedział przyciągając mnie do siebie i całując w czoło.
-Tata.-Borys chwycił Dymitra za rękę i spojrzał na niego wyczekująco. Dymitr się zaśmiał i pocałował Borysa w czoło i w nosek i w policzki i w rączki.-Tata.-Borys zakrył buzię i wtulił się we mnie. Zaśmiałam się i pocałowałam syna w czoło.
-A ja?-spytał Dymitr. Z szerokim uśmiechem złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
-Dobrze?-spytałam.
-Wspaniale.
-W takim razie dokończ pakowanie walizek, a ja pójdę do łazienki i sprawdzę czy wszystką mamy.-powiedziałam z uśmiechem.
-Robi się szefowo.-powiedział schylając się. Weszłam z Borysem do łazienki i zaczęłam sprawdzać wszystkie szafki.
-Chyba spakowaliśmy już wszystko.-powiedziałam patrząc na Borysa. Mały z uznaniem kiwnął główką. Z szerokim uśmiechem weszłam do pokoju i spojrzałam na nasz pokój. Będę tęsknić za tym miejscem tak samo jak tęsknie za Szkojcą, ale musimy lecieć dalej. Z szerokim uśmiechem spojrzałam na Dymitra.
-I jak?-spytał spoglądając na mnie.
-W łazience czysto. Gdzie Ba? -spytałam.
-Leży na łóżku. -powiedział wchodząc do garderoby. Podeszłam do łóżka gdzie chwyciłam żabę i torbe. Spojrzałam na Borysa. Przysypiał na moim ramieniu. Pocałowałam go lekko w czoło. Weszłam do garderoby i spojrzałam na męża który dopinał walizki.
-Dymitr czy w samolocie jest już fotelik Borysa?-spytałam ciekawa.
-Jest. Dlaczego pytasz?-spytał ciekaw.
-Borys właśnie zasnął.
Dymitr zaskoczony spojrzał na mnie i uśmiechnął się widząc jak mały śpi. Wstał powoli i podszedł do mnie. Pogłaskał Borysa po głowie i uśmiechnął się patrząc na Borysa z miłością. Patrzyłam na niego w zachwycie. Pocałował Borys w czoło i przytulił mnie. Wtuliłam się w męża i odparłam o jego ramię.
-Kocham was. -powiedział całując mnie w policzek.
-Ja was też bardzo kocham.-powiedziałam spoglądając na męża z szerokiemu uśmiechem.
-Rose ? Dymitr? -usłyszałam w sypialni głos ojca. Dymitr mnie puścił i ruszył do sypialni. Chodziłam po garderobie i bujałam Borysa na rękach. Borys pochrapywał na moim ramieniu, a ja patrzyłam na niego z miłością
-Roza zbieramy się.-powiedział Dymitr wchodząc do garderoby.
-Już idę.-powiedziałam idąc do przodu. Nasza kochana wyspo nadchodzimy.

4 komentarze:

  1. Mam nadzieję że na Karaibach coś się w końcu wydarzy!

    OdpowiedzUsuń
  2. nudno troche sie robi, zero akcji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam im zrobić spokojne wakacje...od września będzie się dziać obiecuje

      Usuń
  3. No to teraz na Karaiby. Ale super rozdział. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń