Strony

niedziela, 7 stycznia 2018

Rozdział 616

Szliśmy wolnym krokiem przy brzegu morza podziwiając piękno tego miejsca. Borys co chwila piszczał, gdy Dymitr wkładał jego nóżki do lodowatej wody. Z uśmiecham szłam za nimi i rozkoszowałam się chwilami sam na sam z moimi chłopcami. Było tu tak idealnie. Spojrzałam na piach pod moimi stopami i okazało się, że obok mnie idzie krab.
-Dymitr chodź.-zawołałam męża. Dymitr wyciągnął szczęśliwego Borysa z wody i podeszli do mnie.
-Boro patrz. To jest krab.-powiedział Dymitr całując Borysa w policzek. Borys z zainteresowaniem patrzył na kraba.
-Tata.-wyciągnął rączkę w stronę kraba i spojrzał na Dymitra.
-Nie lepiej nie głaskać krabów.-powiedział Dymitr patrząc na małego. Borys zrobił dzióbek i patrzył na kraba. Spojrzałam na Dymitra z szerokim uśmiechem patrzył na  Borysa. Pocałowałam obu w policzki.
-Idziemy dalej?-spytałam z uśmiechem.
-Borys idziemy?-spytał Dymitra podrzucając małego w górę. Borys zaśmiał się wesoło i spojrzał na nas.
-Tak!-krzyknął klaszcząc w rączki. Dymitr złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie całując lekko w czoło. Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na Borysa, który próbował zrzucić czapeczkę.
-Borys zostaw czapkę.-poprosiłam z uśmiechem.
-Nie!-krzyknął z uśmiechem.
-Ty wiesz co te słowa oznaczają?-spytałam z po wątpieniem ostatnio wszystko było tak bądź nie i zaczynałam w niego wątpić.
-Tak.-pisnął szczęśliwy. Pokręciłam głową. On jest zbyt wesoły. Spojrzałam na Dymitra. Patrzył na Borysa z miłością. Weszliśmy do domu gdzie od razu skierowałam się do kuchni.
-Dymitr chcesz coś do jedzenia?-spytałam otwierając lodówkę.
-A co samczego jest? Oprócz ciebie oczywiście.-powiedział stając za mną. Ktoś pociągnął mnie za włosy i domyśliłam się, że Borys też tu jest.
-Skoro tu jesteś to sam zobacz.-poradziłam. Zaśmiał się i spojrzał do lodówki.
-Możesz mi podać tego pysznie wyglądającego milksheke?-spytał.
-Różowy, brązowy czy żółty?-spytałam z uśmiechem.
-Żółty.-powiedział siadając przy wyspie.-Borys chcesz coś?-spytał sadzając Borysa przed sobą.
-Tak!-krzyknął Borys odwracając się do mnie i patrząc na to co jest w lodówce.-Mama am.-powiedział pewnie. Postawiłam szklankę przed Dymitrem i wzięłam Borysa na ręce.
-Co chcesz am?-spytałam spoglądając na syna. Borys włożył główkę do lodówki i zaczął ją dokładnie przeglądać. Zaśmiał się cicho i spojrzałam na  Borysa.
-Tak.-mruknął do siebie jakby coś ważnego rozważał. W końcu wyciągnął rączkę i wskazał, że chce banana i truskawki.
-Mama ma zrobić musik?-spytałam całując Borysa w czoło.
-Tak.-powiedział ze ślicznym uśmiechem. Uśmiechnęłam się również i posadziłam go w krzesełku. Zajęłam się robieniem musiku i po chwili Borys jadł pyszny mus. Zaśmiałam się widząc jak niezdarnie nabiera jedzenie na łyżeczkę, ale mu nie przeszkadzałam. Niech się uczy. Dymitr wstał czym zwrócił moją uwagę. Spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem.
-A moja najpiękniejsza żona co zje?-spytał gładząc mnie po policzku. Uśmiechnęłam się do niego.
-Nic.-powiedziałam.
-A to dlaczego? Skoro my zjedliśmy albo jemy to ty też coś powinnaś zjeść.-powiedział z uśmiechem.
-Podaj resztę truskawek to coś zjem.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr odwrócił się i sięgnął truskawki.
-Smacznego.-powiedział z uśmiechem. Pocałował go w usta i zajęłam się pałaszowaniem truskawek.

2 komentarze:

  1. Mówią, że z rodziną to pięknie tylko na zdjęciu, a oni ciągle siew uśmiechają. Rozdział wspaniały, jak każdy inny. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń