Strony

wtorek, 16 stycznia 2018

Rozdział 620

Czas na naszej wyspie leci szybko. Dwa tygodnie na naszej wyspie zleciały jak dwa dni. Właśnie siedzimy w samochodzie i zmierzamy do Bai, gdzie spędzimy pierwszy tydzień sierpnia. Borys coraz lepiej radzi sobie z samodzielnym chodzeniem i jest wszędzie. Myślałam, że gdy zaczął raczkować potrafił być nieznośny, ale teraz to istny potworek. Prosisz żeby nie ciągnął za obrus, a on oczywiście ciągnie i zwala wszystko co na nim było. Oboje z Dymitrem jesteśmy wyczerpani ciągłym bieganiem i pilnowaniem  żeby niczego sobie nie zrobił...
-Rodzinko jesteśmy.-Dymitr odwrócił się do nas z ogromnym uśmiechem. Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na Borysa.
-Słyszysz jesteśmy u babci Oleny.-powiedziałam z uśmiechem.
-Baba?-spytał rozglądając się po samochodzie. Zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam go rozpinać z szelek. Wyciągnęłam Borysa i wyszłam z samochodu. Słońce raziło prosto w oczy i Borys schował główkę w moich włosach.  Z uśmiechem rozejrzałam się po znajomym podwórku.
-Rose!-usłyszałam głos Oleny, która właśnie zbiegała ze schodów.
-Witaj.-uściskałam teściową, a ona spojrzała na mnie pytająco. Spojrzałam na Borysa. Dalej ukrywał się w moich włosach. Kiwnęłam jej twierdząco głową.
-Borysku.-złapała Borysa za boczki, a mały wychylił się zza moich włosów.
-Baba!-pisnął rozkładając rączki.
-Cześć, ale ślicznie mówisz. Baba się za tobą strasznie stęskniła wiesz?-spojrzała na Borysa z miłością.
-Tak.-powiedział Borys pewnie. Zaśmiałam się i ruszyłam do Dymitra pomóc mu wypakować walizki. Z każdym przylotem w inne miejsce mam wrażenie, że mamy coraz więcej walizek. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w czoło. Z szerokim uśmiechem wzięłam walizki i ruszyłam w stronę domu.
-Pomóc wam?-spytał Olek. Widząc go uśmiechnęłam się szeroko. Widać, że akurat coś naprawiał. Miał brudne ręce i czarną smugę na twarzy.
-Damy chyba radę. Ty lepiej dokończy to co robisz.-powiedział Dymitr.
-Twój dom chłopcze jest strasznie zaniedbany. Właśnie czyszczę komin.-powiedział z uśmiechem.
-Nie mieszkam zbyt blisko. A chętnie bym pomógł mamie w utrzymaniu domu.-powiedział Dymitr na swoje usprawiedliwienie.
-Spokojnie tylko żartowałem.-zapewnił Olek z uśmiechem. Dymitr uśmiechnął się do niego i ruszył do domu. Poszłam zaraz za nim. W salonie było pełno. Karolina siedziała na dywanie z dziećmi i Iwanem. Sonia ze swoim Iwanem siedziała na kanapie i szeptali coś do siebie, a Wiktoria z Kolą dyskutowali po rosyjsku. Dymitr uśmiechnął się szeroko.
 -Nareszcie jesteście.-Wiktoria od razu przeszła na angielski.
-Przyszła kolej żeby was odwiedzić.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Długo kazaliście na siebie czekać.-stwierdził Iwan całując Sonię w czoło.
-Przyjacielu na przyjemności trzeba sobie zasłużyć.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Już sobie nie schlebiaj. Gdzie Borys?-spytał patrząc na nas.
-Zaginął z Oleną.-powiedziałam.
-Tiatia.-Katia podeszła do Iwana i dała mu ostrożnie lalkę.
-Pobawimy się lalkami?-spytał Iwan biorąc Katie na ręce.
-Tiaaak!-krzyknęła szczęśliwa. Spojrzałam na Dymitra. Uśmiechał się szeroko patrząc na siostrzenicę i przyjaciela.
-Mama!-krzyknął Borysa uśmiechając się do mnie szeroko. Spojrzałam na Olenę wyglądała tak jakby płakała ze śmiechu.
-To dziecko jest niesamowite.-stwierdziła całując Borysa w policzek.
-Tak?-spytałam zaskoczona.
-Pokazywał mi dużo rzeczy. Na przykład to że był w dużej wodzie i pokazał, że potrafi już chodzić.
-Tak, nauczył się w zeszłym tygodniu i teraz już tylko sprawdza ile jego nóżki wytrzymają.-powiedziałam podchodząc do niej.
-Ile wytrzymuje?-spytała.
-Dwie maks trzy minuty, a potem płacze bo się obala.-powiedziałam całując synka w czoło.-I ma już pełno siniaków. O na przykład tutaj.-pokazałam skroń w którą uderzył się wczoraj.
-Boli?-spytała Olena patrząc w oczy Borysowi. Mały od razu zrobił przejętą minkę.
-Tak.-powiedział wtulając się w babcie. Olena pocałowała Borysa w skroń i spojrzała na salon.
-Nareszcie coś tu się dzieje.-powiedziała z uśmiechem. Niewiele myśląc przytuliłam ją. Mam najwspanialszą teściową na świecie.

2 komentarze:

  1. Oj biedny Borysek. Uderzył się malutki. No on jest taki kochany. I tak szybko rośnie 😪🤧 Ach te dzieci. Baja! Jej! I cała rodzinka w komplecie😍😍😍 No cudownie. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń