Nigdy nie myślałam że gotowanie może być tak śmieszne.Dymitr i Wiktoria cały czas się śmiali i żartowali z tego że nie umiem gotować.Ja byłam odmiennego zdania,ale nie miałam ochoty się z nimi kłócić.
-Rose podaj mi ścierkę.-Dymitr teraz przestał żartować i skupił się na doprawianiu zupy która pachniała tak że chciałam ją od razu zjeść.
-Co to jest?Pachnie ślicznie.-powiedziałam podając mu ścierkę.
-Zupa gulaszowa nasza mama robi najlepszą.-powiedział Dymitr wycierając ręce.
-Tak Dimka ma rację nasza mama robi najlepszą.-powiedziała Wiki krojąc warzywa na sałatkę.-Ale zupa Dimki nie jest gorszy od mamy.
-Wydaje ci się to mama robi najlepszą moja jej nawet do pięt tamtej nie dorasta.-powiedział Dymitr i rozmarzył się nad smakiem zupy mamy.
-Rose,a co twoja mama gotuje takiego wiesz pysznego?-spytała Wiktoria.
-Nie wiem.
-Aż tak dobrze gotuje?-spytała zaskoczona Wiktoria.
-Nie moja mama mnie nie wychowywała oddała się służbie.-powiedziałam patrząc w przestrzeń.
-Przepraszam nie chciałam być wścibska.-powiedziała patrząc przepraszająco.
-Nie masz za co przepraszać,ja nie mam tak miłych wspomnień jak wy.-powiedziałam nie patrząc na nikogo szczególnie.Nagle poczułam silne ramiona wokół swojej tali.Spojrzałam na właściciela ramion i zamarłam w zachwycie.Dymitr nie zrobił nic szczególnego obejmował mnie tylko,ale jego spojrzenie mówiło dużo.
-Wiki wiesz co masz teraz robić?-spytał.
-Jasne dam sobie sama radę.-powiedziała,ale ja byłam skupiona na pięknych oczach jej brata.
-Chodź Roza.-powiedział ciągnąć nie do drzwi.
-Ale nie powinniśmy pomóc Wikto....-pocałował mnie tylko gdy zamknęły się za nami drzwi wejściowe.Pocałunek był długi i namiętny,gdy Dymitr się odsunął nie mogłam złapać powietrza.
-Da sobie radę sama,a ja chcę z tobą porozmawiać.-powiedział chwytając mnie za rękę i prowadząc w stronę parku.Lecz nie poszliśmy do parku minęliśmy go i skierowaliśmy się do części Dworu której nie znałam chyba nikt nie znał było tu pełno drzew i krzewów,ale szliśmy dalej a Dymitr cały czas trzymał mnie za rękę.Doszliśmy na małą polankę.Dymitr stojący dotąd plecami do mnie odwrócił się i spojrzał mi w oczy.
-Co się dzieje Roza?-spytał zmartwiony.
-Nic.-powiedziałam patrząc na niego.
-Dlaczego tak cię zasmuciła wzmianka o twojej matce?-spytał obejmując mnie w tali.Cały czas patrzył mi w oczy.
-Nie zasmuciłam tylko zaczęłam się zastanawiać dlaczego ja nie mogłam być tak szczęśliwa jak wy.-powiedziałam,a on mnie pocałował.Mocno,głęboko,czule czułam się tak jakbym całowała się po raz pierwszy .Nagle Dymitr pociągnął mnie ze sobą i już po chwili leżeliśmy na miękkiej trawie nie przestając się całować.Ręce Dymitra wjechały pod moją koszulkę i zaczęły mnie głaskać po brzuchu.Nie byłam mu dłużna i również włożyłam dłonie pod jego bluzkę,zadrżał pod moim dotykiem.Oboje w tym samym czasie zaczęliśmy ściągać sobie nawzajem koszulki.Dymitr oderwał się na chwilę od moich ust by mi się przyjrzeć.Lecz zaraz potem jego usta zajęły się moją szyją zaczął ją lekko podgryzać,a ja nie mogłam powstrzymać jęku.Dymitr spojrzał na mnie zaniepokojony.Odsunął się.
-Dymitr nie.-zrozumiałam o co mu chodzi.Ostatni raz słyszał to jak był strzygą jak się mną karmił nie panowałam nad tym co robiłam i często jęczałam przy oddawaniu krwi.Właśnie teraz po raz pierwszy od kiedy znów jest dampirem zaczął zabawę,ale mój jęk przypomniał mu o przeszłości która nie chciała odejść.-Przepraszam cię kochanie nie chciałam tego zrobić.-powiedziałam odsuwając się od niego.
-Roza to nie twoja wina.Tylko moja.
-Żartujesz?To właśnie ja ci o tym przypomniałam.
-Tak,ale ja to robiłem.-powiedział oburzony.
-Czy ja ci muszę przypominać że się na ciebie nigdy nie gniewałam za tamto!!!!????
-Rose ja cię wtedy skrzywdziłem nie powinienem był.
-Dymitr błagam cię pamiętasz naszą umowę z hotelu?-spytałam patrząc na niego.
-Jaką?
-Jeśli nie wybaczysz sobie nie możemy być razem.-powiedziałam a moje serce prawie pękło.
-Chcesz powiedzieć że mam sobie wybaczyć to jak cię skrzywdziłem?
-Nie masz wybaczyć sobie to co sobie uroiłeś.-powiedziałam wstając sięgając koszulkę.Odeszłam.Słyszałam że za mną biegnie.Dogonił mnie i chwycił za ramię.
-Chcesz ze mną zerwać?-spytał widziałam w jego oczach rozpacz.
-Jeśli sobie nie wybaczysz przykro mi ale tak.-powiedziałam odchodząc wiedziałam że za mną nie pobiegnie chciał wszystko przemyśleć.Ja wróciłam do domu i pomogłam Wiktorii,a potem z nią trochę porozmawiałam,chodź nie szło mi najlepiej bo była zbyt podobna do Dymitra.
Ola... Nie podoba mi się to. Rose nie zerwie z Dymitrem, a on wróci z tej polany i powie, ze wszystko przemyślał itd. Oni nie są Rose i Dymitrem... ONI SĄ ROMITRI! Rozumiesz? Razem. Nie ma osobno! A Rose ma być dla niego łagodna...
OdpowiedzUsuńBielikow! Otrzasnij się! To nie twoja wina! Wracaj tu, zabierz Rose znowu i dokończcie to co zaczęliście! Jasne? No już! Do roboty!
Ola...
Czekam na następny......
Ola!! Czy ty musisz ciągle niszczyć im życie? Są już zaręczeni, okazuje się, że mogą mieć dzieci, wszystko wraca do normy, a tu co?! Jestem na ciebie zła. Niszczy mnie. Jak ona może mu to robić?! Jak on może jej to robić?! BIELIKOW OGAR!!!! To nie byłeś ty. Tyle szczęścia, a ty ich.... Nie gadam z tobą. Jesteś okropna. To wszystko ma się wyjaśnić, bo inaczej pogadamy. Ja i Mańka wiemy gdzie mieszkasz i nie omieszkamy się cię odwiedzić.
OdpowiedzUsuńOn ją ZOSTAWIA?!! Już mnie popamięta! Idę po niego! *bierze bat już lekko poplamiony krwią i wychodzi z domu*
OdpowiedzUsuń