Zrobiła się godzina szesnasta trzydzieści ,a Dymitra nadal nie ma.Musiałyśmy z Wiktorią wszystko same przygotować zaczęłam się niepokoić o to co mogło się stać z Dymitrem.Obie z Wiktorią poszłyśmy wziąć prysznic.Ja ubrałam się w czarną sukienkę z białymi wzorami na dole i białym kołnierzykiem(chyba wiecie gdzie patrzeć),a Wiktoria ubrała białą sukienkę z koronkową górą i dołem.Ustawiłyśmy wszystko na stole i czekałyśmy.Usłyszałyśmy pukanie.
-Pójdę otworzyć.-powiedziałam wstając.Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.Widok nie powiem był piękny.Na wycieraczce leżał bukiet 200 pięknych,czerwonych róż.Chwyciłam je w dłonie i zamknęłam drzwi.-Widzę,że twój brat już chyba podjął decyzję.-powiedziałam patrząc na Wiki.
-Najwidoczniej.-powiedziała z uśmiechem.Zaniosłam róże do wazonu i postawiłam go w sypialni.Po piętnastu minutach przyszedł Dymitr tak jakbym nie dostała od niego kwiatów.Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam.
-Wybaczam-powiedziałam odsuwając się od niego .Ale Dymitr patrzył na mnie zdziwiony.
-O co chodzi Rose chciałem z tobą porozmawiać,ale to po kolacji.-patrzył cały czas zdziwiony.
-Dymitr...czyli nie od ciebie są te róże?
-Jakie róże nie kupowałem ci żadnych kwiatów.-powiedział patrząc na mnie zdziwiony.Poszłam do sypialni i wzięłam bukiet.Zeszłam na dół.Dymitr patrzył na mnie,chyba dopiero zauważył w co jestem ubrana.Zadziała testosteron ale po chwili wziął się w garść.
-Nigdy nie widziałem tych kwiatów.-powiedział podchodząc do mnie.Na raz ogarnęła mnie wściekłość na niego.Kiedyś czułam się już podobnie.Widziałam że Dymitr czuł to samo,ale chwycił kwiaty i ruszył z nimi na górę poszłam za nim.Szedł na balkon.Poszłam zanim nie zdążyłam uratować kwiatów właśnie płonęły.
-Dymitr co ty robisz?!-wrzasnęłam wściekła.Ale nie tak jak przed chwilą.-Co...co się stało?
-Ktoś rzucił na te róże urok.Mieliśmy się pokłócić.-powiedział patrząc na mnie.
-Ale kto?-spojrzałam na niego.
-Nie wiem nasi wrogowie przecież już nie żyją.-patrzył na mnie z taką powagą,że aż się wystraszyłam.Dymitr widząc to podszedł do mnie i mnie przytulił.Jak na razie zakopaliśmy topór wojenny.
-Dlaczego my nigdy nie możemy być szczęśliwi tylko nasze szczęście musi być wystawiane na próbę?
-Nie wiem Roza,ale wiem jedno damy sobie z tym radę jak zawsze.-powiedział całując mnie w czoło.-A teraz choć goście zaraz przyjdą.-powiedział obejmując mnie w tali.
-O nie ty idziesz się przebrać.-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie mogę się tak pokazać?-spytał.
-Kocham cię,ale idź się przebrać.-powiedziałam wpychając go do garderoby.Zeszłam na dół i usłyszałam dzwonek.Otworzyłam drzwi.
-Witam piękną panią pozwoli pani że wejdziemy-Mason i Eddy spytali w tej samej chwili a ja mimowolnie się zaśmiałam.Jill i Angelina stały za nimi również uśmiechnięte.
-Witam i zapraszam.-powiedziałam odsuwając się by zrobić im miejsce.Gdy weszli do salonu mój ukochany właśnie schodził zapinając ostatni guzik koszuli.
-Hej.-powiedzieli wszyscy z uśmiechami.Po chwili pojawili się kolejni i zaczęliśmy kolację.
Sukienka Rose
Sukienka Wiktorii
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak zawsze proszę o liczne komentarze
Jak zawsze proszę o więcej. 😁😁😁
OdpowiedzUsuńNo dobra... Co nieco już się wyjaśniło, ale nadal Rose o Dymitr muszą pogadać...
Te róże... Coś w rodzaju uroku na naszyjnika!
Zasrany kretyn!!! Który to zrobił?!?! Już ja z nim pogadam.... Moja pięść 👊 jest gotowa ✔
Pozdrawiam i życzę dużo weny 😉
Mańka, zaczniemy śledztwo. Kto chętny?
UsuńZgłaszam się!
UsuńMasz szczęście. Znowu. Urok? No nie powiem ładnie wybrnełaś. No to teraz kolacja. Ciekawe kto podrzucił te kwiaty. No to życzę weny i czekam na następny. :-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Oby tak dalej. Pozdrawiam i życzę duuuuuużo weny :)
OdpowiedzUsuń