Strony

niedziela, 23 kwietnia 2017

Rozdział 456

Po rozmowie z Karoliną skierowałam się do pokoju Borysa, wiedząc, że mały będzie się  zaraz domagał jedzenia. Weszłam do pokoju wzięłam, jeszcze śpiącego, Borysa na ręce i zaczęłam się rozbierać. Mały otworzył oczka i spojrzał na mnie z uśmiechem, a następnie ziewnął przeciągając się i przetarł oczka piąstką. Uśmiechnęłam się do niego i przyłożyłam go do piersi. Borys szczęśliwy od razu zaczął pić. Klepałam go uspokajająco po pleckach. Po chwili Borys cofnął główkę dając mi znać, że już się najadł. Wzięłam go na ręce i zaczęłam klepać po pleckach. Gdy małemu się odbiło położyłam go na przewijaku przebierając pieluszkę i od razu piżamkę na body z długim rękawkiem i spodenki oraz urocze skarpetki w rozmiarze 17. Popatrzyłam na synka i pocałowałam go w oba policzki.
-Moja kochana żabka.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ma!-Borys krzyknął szczęśliwy.
-Dzień dobry.-usłyszałam za plecami głos męża. Odwróciłam się w jego stronę.
-Hej, gdzie masz majtki?-spytałam. Dymitr przetarł oczy i podszedł do nas.
-Żona mi ukradła.-powiedział całując nas w policzki. Borys zaskoczony zmierzył tatę wzrokiem.
-Leżą przy łóżku.-podsunęłam.
-Ups. A żona gdzie mi uciekła i czemu już ubrana?-spytał całując moją szyję.
-Mmm. Musiałam wstać bo inaczej zwymiotowałabym w łóżku.-powiedziałam spoglądając na Dymitra karcąco. Jego dłonie posunęły się stanowczo za daleko.
-A teraz jak się czujesz?-spytał.
-Umieram.-wyznałam.
-Oj bez przesady. Nie wyglądasz jakbyś umierała.-powiedział biorąc ode mnie Borysa. Mały zmarszczył brewki i popatrzył na tatę wymownie.
-To chyba znaczy, że masz się ubrać, a my pójdziemy już na śniadanie.-powiedziałam z uśmiechem.
-Synek, ty przeciwko mnie?-spytał Dymitr patrząc na Borysa. Mały zaśmiał się i zaklaskał wesoło w rączki.
-Ubieraj się szybko.-podsunęłam i ruszyłam na dół. Już chciałam wchodzić do jadalni, ale podeszła do mnie Wiktoria.
-Witaj słodyczo.-powiedziała biorąc ode mnie Borysa.-Bardzo tęskniłeś za ciocią Wiktorią?- spytała całując Borysa po policzkach. Mały zaśmiał się i przytulił ciocią.-O rany jaki ty jesteś słodziutki.-pisnęła przytulając jeszcze mocniej .-Ukradnę cię tej niedobrej matce i będzie nam wspaniale.-powiedziała całując Borysa w ustka.
-Ej ja tu jestem i nie oddam ci syna.-powiedziałam przytulając ją. Zaśmiała się i spojrzała na mnie.
-Zróbcie sobie drugie.-poprosiła.
-Wiki odpuść.-poprosiłam.
-Rose jesteś wspaniałą matką. Borys jest wspaniały. Dlaczego nie chcesz żeby na tym świecie było jeszcze więcej tej wspaniałości. Nie mówię żeby od razu robić całą armię małych Bielikowów, ale chociaż jedno ewentualnie dwa.-powiedziała patrząc na mnie błagalnie.
-Wiki skończ. Nie chcę dzieci i Dymitr to szanuje ty też byś mogła.-powiedziałam.
-Wierzę w to, że mój braciszek cię zapłodni bez pytania.-powiedziała z uśmiechem.
-Niech tylko spróbuje, a zostanie wyrzucony na bruk.-powiedziałam.
-Matko jaka ty jesteś okrutna. Przyjedzie do nas i wtedy ja tu przyjadę i ukradnę ci dzieci.-powiedziała z śmiechem wchodząc do jadalni.
-Wiki wybacz, ale na to ci nigdy nie pozwolę.-powiedziałam siadając obok niej. Podała mi Borysa, a ja posadziłam go w krzesełku o dałam mu gryzaczek. Borys chwycił w rączkę gryzak spojrzał na niego i z ogromnym uśmiechem zapiszczał:
-Du. Du. Du.-patrząc na mnie radośnie.
-Nie ma za co żabko.-powiedziałam mrugając do niego. Borys zaskoczony spróbował to powtórzyć, ale nie wyszło mu i zamknął oba oczka.-Ślicznie.-powiedziałam całując synka w policzek.
-Córeczko gdzie podział ci się mąż?-spytał Abe siadając na przeciwko mnie.
-Ubiera się.-powiedziałam spoglądając na ojca. Coś zaczynało mi nie grać.
-Aż tak go w nocy wymęczyłaś?-spytał zaskoczony.
-Słucham?-spojrzałam na niego zdziwiona.
-Jęczałaś pół nocy, zastanawiałem się kiedy Borys się obudzi.-Borys słysząc swoje imię spojrzał na dziadka z uśmiechem. Abe posłał małemu całusa, a Borys zaśmiał się głośno.
-Nie wiem co działo się wczoraj. Byłam piana.-powiedziałam spoglądając na ojca.
-O to Bielikow miał wolną rękę. Czyli co za dziewięć miesięcy następne?-spytał z uśmiechem.
-Nawet jeśli Dymitr próbowałby wykorzystać to, że jestem piana to nie powiodłoby mu się zapładnianie.-powiedziałam z uśmiechem.
-A to dlaczego? Jesteś bezpłodna?-spytał Abe z kpiną.
-Biorę tabletki.-powiedziałam śmiejąc się z miny ojca.
-O.-wyrwało mu się.
-Witajcie.-powiedział Dymitr wchodząc do jadalni i siadając po drugiej stronie krzesełka Borysa.
-Skoro już wszyscy są zajmijmy się śniadaniem.-powiedziałam zabierając się za moją suchą bułkę. Mam nadzieję, że przeżyję dzisiejszy dzień.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej mam do nadrobienia dwa rozdziały tak więc jeśli pod tym rozdziałem będą trzy komentarze wstawię dziś drugi, a jutro spróbuję dodać dwa.

4 komentarze:

  1. Oj nie katuj komentarzami tylko daj proszę następny.
    "Byłam piana" powala Haha
    No nieźle zabalowali skoro Abe wszystko słyszał.
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. M... Dymitr bez ubrania, chciałabym!
    Abe wie chyba wszystko o wszystkich.
    Pozdrawiam i czekam na drugi

    OdpowiedzUsuń
  3. To z armią Bielikowów mnie rozwaliło. 😂😂😂 Dimka, ty nie wizyty Tygrysie. Aż syn cię musi upominać. Coś czuję, że będę jeszcze jakieś małe Romitrisiątko. Pudło Abe, choć każdy tego chciał. Boruś taki słodki. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń