Otwarłam leniwie oczy i uśmiechnęłam się pod nosem. Dymitr spał mocno mnie przytulając. Pocałowałam lekko jego tors i zaczęłam się podnosić.
-Towarzyszu.-szepnęłam cicho. Uśmiechnął się, ale nie otworzył oczu.-Wiem, że nie chce ci się nigdzie iść, ale jeśli nie będziesz chodził do pracy to za miesiąc będziemy spać pod mostem.-szepnęłam z uśmiechem. Dymitr jęknął i przytulił mnie mocniej.
-Nie chcesz iść za mnie?-spytał otwierając te piękne oczy, które teraz były tak bardzo zaspane.
-Przykro mi, ale nie wiedziałabym co robić. To ty miałeś to super specjalne szkolenie na zastępce Hansa.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr zaśmiał się pod nosem.
-A zrobisz mi śniadanko?-spytał.
-Zrobię pod warunkiem, że przyjdziesz z Borysem na śniadanie.-powiedziałam z uśmiechem.
-Dobrze, a teraz wybacz, ale idę się przygotować.-powiedział całując mnie w czoło. Wstał i od razu wszedł do łazienki. Również wstałam ubierając jego koszulę i ruszyłam na dół. Zajęłam się przygotowywaniem omletów, a Borysowi zaczęłam miksować owocki. Właśnie kończyłam kiedy poczułam, że ktoś ciągnie mnie za włosy. Odwróciłam się i przytuliłam się do męża całując synka w policzki.
-Dzień dobry żabko.-powiedziałam z uśmiechem. Borys ziewnął przeciągle i się uśmiechnął.
-Ma!
-Też się ciesze, że cię widzę. Mężu ładny uniform.-powiedziałam z uśmiechem patrząc na męża.
-Nowy.-powiedział jak jakaś pusta baba z telewizji. Zaśmiałam się i klepnęłam go w tyłek.
-Idźcie do jadalni ja tylko skończę nakładać i też do was dołączę.-powiedziałam z uśmiechem podchodząc do kuchenki.
-Dobrze kochanie.-powiedział Dymitr wychodząc. Dokończyłam śniadanie i ruszyłam do moich chłopców. Stanęłam w progu i przysłuchiwałam się słodkiemu monologowi Dymitra:
-Synku wiesz, że jesteś najsłodszym i najmądrzejszym bobasem jakiego widziałem? Naprawdę. Nie patrz na tatę jak na wariata bo taka jest prawda. Twoja mamusia dała ci wiele dobrych genów dzięki, którym jesteś taki śliczny. A mądry to jesteś po mamusi i po tatusiu.-zapienił Dymitr. Zaśmiałam się pod nosem i weszłam do jadalni. Borys siedział w swoim krzesełku szczęśliwy. Uśmiechnęłam się do niego i postawiłam przed Dymitrem talerz z omletami.
-Smacznego.-powiedziałam siadając obok Borysa z papką. Borys widząc to co mam w ręce od razu otworzył ustka. Uśmiechnęłam się do synka. Zaczęłam go karmić.
-A ty nie jesz?-spytał zdziwiony Dymitr.
-Zaraz zjem, chcę tylko naszego głodomorka nakarmić.-powiedziałam spoglądając z uśmiechem na synka. Mały patrzył na łyżeczkę to na mnie z rosnącym szczęściem. Gdy skończył oparł się zmęczony o oparcie krzesełka i położył rączki na brzuszku. Zaśmiałam się pod nosem i zabrałam się za swoje omlety. Dymitr już skończył i teraz patrzył na mnie z rosnącą ciekawością.
-Coś się stało?-spytałam przeżuwając .
-Nie nic, uroczo wyglądasz.-powiedział popijając kawę.
-Dziękuję.-powiedziałam z uśmiechem. Zabrałam się za śniadanie. Po skończeniu omletów Dymitr poszedł przygotować się do pracy, a ja ruszyłam na górę i zaczęłam szykować siebie i Borysa. Zeszłam na dół akurat, gdy Dymitr wychodził ze swojego gabinetu.
-Gotowy?-spytałam podchodząc do męża z Borysem na rękach.
-Tak, ale strasznie nie chcę was zostawiać samych.-powiedział przytulając mnie mocno do siebie. Wtuliłam się w ciepły tors.
-O której wracasz?-spytałam.
-Powinienem być przed piątą.-powiedział spoglądając na mnie.
-Dobrze. Spróbuję może coś ugotować.-powiedziałam po chwili namysłu.
-Byłoby wspaniale.-powiedział Dymitr z uśmiechem.-Mogę pożyczyć twój samochód?-spytał.
-Jasne. Chyba czas najwyższy kupić nowe auto.-powiedziałam.
-Zgodzę się, ale tym zajmiemy się jak wrócę. A teraz, do zobaczenia synku.-po tych słowach pocałował Borys w czółko na co mały zaklaskał wesoło.-Do zobaczenia wieczorem najpiękniejsza.-mówiąc to patrzył mi głęboko w oczy, a następnie zatopił usta w głębokim pocałunku.
-Do zobaczenia kochanie.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr pomachał jeszcze Borysowi na co mały szczęśliwy próbował odmachać tacie, a potem zniknął w garażu. Stanęłam z Borysem przy oknie i patrzyliśmy jak Dymitr odjeżdża. Spojrzałam na synka i uśmiechnęłam się szeroko.
-Jakie plany na dziś Boro?-spytałam. Mały zaśmiał się tak jakby było mu wszystko jedno byle tylko było fajnie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wiem, że nie było rozdziałów przez dwa dni i już wam się tłumaczę. W czwartek nie było ponieważ miałam próby do bierzmowania i wróciłam strasznie późno do domu, a drugim powodem był brak komentarzy. W piątek nie było ponieważ byłam zajęta planowaniem balu absolwentów. Obiecuję wszystko nadrobię.
Tak więc 3 komentarze= nowy rozdział
Ps. Niedługo pojawi się mała niespodzianka.
Słodkie małżeństwo.
OdpowiedzUsuńU, co za niespodzianka? Czekam
Jak słodko. Oni są tacy szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńMów mi od razu co to za niespodzianka???!!!!
Może to NARESZCIE wyjazd Wiktori i Koli.
Nie wiem wię dawaj szybko następny.
~G&G~
Oooooo jak słodko. Sorry że nie komentowałam, ale dopiero dziś przeczytałam rozdziały, a poza tym mam dopiero 15 egzamin, więc rozumiecie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na:
http://wwwromitri.blogspot.com
http://wwwinniromitri.blogspot.com
i komętujcie proszę.
Smutne, że się żegnają. Wiem, że na krótko, ale i tak smutno. Lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń