Strony

czwartek, 4 maja 2017

Rozdział 469

Gdy tylko znalazłyśmy się w tym sklepie wszystko stało się mało istotne. Te ciuszki były przepiękne. Borys patrzył na mnie jak na wariatkę, gdy przykładałam do niego ciuszki i sprawdzałam czy pasują.
-Ma.-jęknął, gdy po raz kolejny zastanawiałam się które body wybrać.
-Oj daj spokój. Musisz mieć w czym chodzić.-powiedziałam patrząc na urocze skarpetki.
-Śliczne są weź je.-powiedziała Sonia, która stała obok mnie i również szukała ciuszków dla dzieci.
-Mówisz, że są ładne?-spytałam.
-Śliczne.-powiedziała pewnie. Uśmiechnęłam się i włożyłam je do koszyka. Po dwóch godzinach szłyśmy w stronę kas.
-Michaił mnie zabije.-stwierdziła Sonia wyciągając ciuszki na ladę.
-Oj daj spokój nie będzie tak źle, ale jeśli faktycznie do tego dojdzie to jego mamusia przyjedzie i wychowa wasze dzieci tak jak wychowała ich ojca.-zacytowałam przyjaciółkę i oberwałam z pluszaka.
-Spadaj Hathaway-Bielikow.-powiedziała odwracając się do sprzedawczyni. Gdy Sonia zapłaciła za zakupy przyszła moja kolej.  Okazało się, że wcale tak dużo nie wzięłam i szybko zapłaciłam. Wyszłyśmy ze sklepu i wolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę domu. Przechodziłyśmy koło pałacu, gdy ktoś zasłonił mi oczy. Już chciałam zaatakować, ale usłyszałam dobrze znany mi głos.
-Witaj piękna.
-Odsłonisz mi oczy?-spytałam. Po chwili tuliłam się do męża.
-Skąd wracacie?-spytał Michaił przytulając jedną ręką Sonię, a na drugiej trzymał małą Sophie.
-Ze sklepu.-powiedziała Sonia.
-Co ciekawego kupiłyście?-spytał Dymitr.
-Kilka rzeczy dla dzieci.-powiedziała Sonia.
-Coś ładnego?-spytał Dymitr. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Pokażę ci w domu.-powiedziałam.
-O Borys się obudził?-spytał wyciągając Borysa z wózka. Dymitr i Borys widują się teraz dość rzadko więc gdy do tego dochodzi mały przytula tatę i nie chce się od niego odczepić. Tym razem było tak samo.
-Ta.-pisnął szczęśliwy Borys i wtulił się w tatę.
-Też tęskniłem synku.-powiedział całując Borysa w czółko. Szliśmy spokojnie w stronę domu rozmawiając o wszystkim. Borys co chwilę zaczepiał Dymitra dając mu do zrozumienia, że kolega jest mniej ważny niż jego ukochany syn. Biedny Dymitr co chwila był szarpany za włosy, a Borys miał z tego niezły ubaw, z resztą ja też. Gdy doszliśmy do domu Soni i Michaiła uściskaliśmy ich i poszliśmy do własnego.  Wchodząc do domu Dymitr podał mi Borysa by mógł się rozebrać. To niestety nie spodobało się Borysowi i zaczął płakać.
-Spokojnie tatuś tylko się rozbierze i już ciebie bierze na rączki. Aż tak źle u mamy?-spytałam przytulając moją małą kruszynkę. Borys mocno mnie przytulił i gdy tylko Dymitr ściągnął buty mały wyciągnął rączki w jego stronę. Dymitr wziął ode mnie Borys i przytulił go mocno.
-Po co był ten płacz?-spytał Dymitr uśmiechając się do Borysa. Mały w odpowiedzi posłał tacie słodki uśmiech.-No ślicznie.-powiedział Dymitr całując małego w nosek. Dymitr wszedł do salonu i usiadł na kanapie sadzając sobie Borysa na kolanach i sięgając po pilota raz po zabawki.
-Napijecie się czegoś.-spytałam kucając.
-Poproszę kawę, a Borys poprosi herbatkę.-powiedział Dymitr uśmiechając się do mnie szeroko. Wstałam i ruszyłam w kierunku kuchni. Gdy wszystko było gotowe weszłam do salonu i postawiłam na stole kawę męża, a synkowi podałam kubeczek. Dymitr poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam wtulając się w ramię męża. Dymitr pocałował mnie w czoło i skupił się na jakimś programie.
-Nie jesteś głodny?-spytałam całując jego żuchwę.
-Nie, ale może dziś coś zamówimy?-spytał z uśmiechem.
-Jeśli chcesz.-powiedziałam uśmiechając się do męża. Borys zauważył, że dzieje się coś ważnego i nikt nie zwraca na niego uwagi i pociągnął mnie za włosy.-Ał! Borys nie wolno tak.-powiedziałam patrząc na synka, który uśmiechał się szeroko.
-Ej żabko co to za ciągnięcie mamy za włosy? Tylko tatuś tak może.-powiedział Dymitr z uśmiechem. Zaśmiałam się i spojrzałam na Borysa.
-Kocham cię nasza mała żabko.-po czym pocałowałam synka w  czółko. Borys się zaśmiał i zrobił coś na kształt dzióbka. Zaśmialiśmy się z niego i  zajęliśmy się zabawą. Leżeliśmy z Dymitrem na plecach, a Borys czołgał się po nas co wychodziło mu dość niezdarnie. Po godzinnej zabawie przymknęło mi się oko jak się okazało nie tylko mi. Dymitr i Borys również zasnęli. Obudziłam się jako pierwsza i podziwiałam dwa najprawdziwsze cuda. Po chwili Dymitr zaczął się budzić akurat, gdy jego telefon zaczął dzwonić. Położył na moim brzuchu śpiącego Borysa i ruszył odebrać.

3 komentarze:

  1. Borysss tak się nie robi. Tak długo, nie męczcie dzieci. Supcio rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. To taki słodkie, że Boriś i Dymitr sie tak kochają...!
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale oni słodcy. Borysek tak tęsknił za tatą. lecę czytać dalej. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń