Obudziłam się i od razu spojrzałam na swoje piersi. Dymitr spał wtulony we mnie. Uśmiechnęłam się smutno. Mój biedny Towarzysz. Pogłaskałam go delikatnie po głowie i ostrożnie wyplątałam się z jego objęć. Dymitr wtulił się w moją poduszkę. Ruszyłam do pokoju Borysa i spojrzałam na synka, który spał słodko wtulony w swoją żabę. Wzięłam synka na ręce i zaniosłam go do łóżka. Wiem, że ze spokojem mogę zostawić Borysa pod opieką Dymitra i nic się nikomu nie stanie. Szybko się uszykowałam i ruszyłam do Hansa. Gdy weszłam do budynku już na mnie czekał.
-Witaj.-powiedziałam podchodząc.
-Hej. Jak się czuje Dymitr?-spytał.
-Jest w totalnej rozsypce, wiedziałam, że jest związany ze swoją siostrą, ale nie myślałam, że aż tak.-powiedziałam patrząc na Hansa.
-Strasznie mi przykro.-powiedział patrząc na mnie przepraszająco.
-Dobra starczy tych smutnych tematów. Co masz dla mnie?-spytałam.
-Nie za dużo.-powiedział podając mi trzy teczki wypchane po brzegi.
-Na kiedy?-spytałam.
-Najlepiej na jutro, ale rób to ze spokojem.-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Spokojnie spróbuję to jak najszybciej zrobić.
-Zapisałaś Dymitra do psychologa?-spytał spoglądając na mnie.
-Muszę z nim o tym porozmawiać, ale wątpię żeby się zgodził.
-Postaraj się i pozdrów go ode mnie.
-Nie ma sprawy.-powiedziałam wychodząc. Wsiadłam do samochodu i podjechałam do sklepu. Gdy kupiłam wszystkie niezbędne rzeczy ruszyłam do domu. Zaparkowałam w garażu i z pełnymi siatkami i papierami pod pachą weszłam do domu. Dymitr siedział na kanapie, a obok niego Borys. Oglądali jakąś kreskówkę. Weszłam do gabinetu i odłożyłam na biurko dokumenty i ruszyłam do kuchni. Dymitr spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Jak się spało?-spytałam z kuchni.
-Mama nie krzycz.-powiedział Dymitr. Odwróciłam się do moich chłopców którzy stali w drzwiach.
-Przepraszam, myślałam, że jesteście w salonie.-powiedziałam całując Borysa w policzek. Mały się zaśmiał i uśmiechnął się uroczo. Spojrzałam na męża. Jego usta się uśmiechały, ale ten uśmiech nie chwytał oczu. Przytuliłam go mocno i pocałowałam w usta. Dymitr z przyjemnością zaczął mnie całować, ale oczywiście Borys nam przerwał, pociągnął mnie za włosy na tyle mocno, że odsunęłam się od męża.-Jedliście już śniadanie?-spytałam spoglądając karcąco na syna.
-Nie, czekaliśmy na ciebie.-powiedział Dymitr.
-Dobrze. Czego moi panowie życzą sobie na śniadanko?-spytałam z uśmiechem.
-Roza jak chcesz mogę coś zrobić.
-Spokojnie Towarzyszu, umiem już przyrządzać śniadania.-powiedziałam całując męża w policzek. Zajęłam się przygotowywaniem śniadania, a Dymitr tłumaczył Borysowi co w tej chwili robię.
-Teraz mamusia miksuje owoce po to byś mógł zjeść śniadanko. Jak widzisz wszystkie owoce mamusia wcześniej obrała z twardych skórek żebyś się przez przypadek nie zakrztusił. Widzisz jak mamusie potrafią dbać o dzieci. Czy to nie jest wspaniałe? -powiedział Dymitr całując małego u policzek. Borys się zaśmiał i wtulił się w tatę. Dymitr spojrzał na Borysa i jego oczy się zaszkliły. Szybko chwyciłam jego dłoń. Dymitr podszedł do mnie, a ja mocno go przytuliłam. Staliśmy tak chwilę, a później jakby nigdy nic Dymitr odsunął się ode mnie chwycił talerze i ruszył z Borysem do jadalni. Dokończyłam szykowanie papki dla Borysa i chwyciłam kawę męża. Wchodząc do jadalni zauważyłam, że Dymitr zabawia małego. Byłam z niego dumna, że jest w stanie tak długo wytrzymać. Wróciłam do kuchni po swój sok i herbatkę Borysa. Postawiłam wszystko na stole i chwyciłam miseczkę i kubeczek Borysa.
-Chcesz się napić?-spytałam kładąc kubeczek na stoliku od krzesełka. Borys zaklaskał w rączki, a potem chwycił kubeczek i zaczął pić. Zaśmiałam się z reakcji synka i w tym czasie zajęłam się śniadaniem. Gdy Borys oddał mi kubeczek, z pięknym uśmiechem, zaczęłam go karmić. Właśnie kończyłam, gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Pójdę otworzyć.-powiedziałam wstając. Widząc osobę po drugiej stronie zamarłam.
Błagam cię. Ostatnio nie mam najlepiej a ty jeszcze bardziej dołujesz! Kto do diabła jest za tymi drzwiami?!? I zrób coś, bo Mitri jest... Zbyt smutny.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Dzielny Dimka jakoś się trzyma. Musi być silny dla Boryska. Dobrze, że ma Rozę, ktora zawsze go wspiera. Ciekawe, kto ich odwiedził? Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń