Strony

niedziela, 21 maja 2017

Rozdział 483

Spojrzałam zaskoczona na Dymitra, ale jego twarz wyrażała większe zdumienie od mojego. Przy oknie, przy stoliku siedziała Olena trzymając za rękę jakiego przystojnego strażnika. To co mnie najbardziej poraziło to to, że on wyglądał jakby był ojcem Dymitra. Nie mogłam uwierzyć, że może istnieć tak podobna osoba. Dymitr się ocknął i ruszył w kierunku ich stolika, a ja pognałam zaraz za nim.
-Witam jestem strażnik Dymitr Bielikow i jestem synem Oleny.-powiedział patrząc na faceta.
-Miło mi jestem Aleksander. To wielki zaszczyt spotkać tak sławnego strażnika. Po mimo tego, że łączy nas nazwisko to niestety nie łączą nas umiejętności.-powiedział Aleksander tak melodyjnym głosem, że aż przyjemnie się słuchało.
-Co wy tu robicie?-spytała Olena.
-Przyszliśmy po gorącą czekoladę.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ba!-krzyknął Borys budząc się i widząc babcię.
-Hej żabko. Spałeś? Coś się śniło mojemu kochanemu wnuczkowi?-spytała  gładząc Borysa po policzku.
-Witam pani musi być strażniczką Hathaway-Bielikow, miło mi jestem Aleksander Bielikow.-Aleksander podszedł do mnie i pocałował czubek mojej dłoni. Uśmiechnęłam się na ten niezwykle miły gest.
-Miło mi poznać, ale z tego co wiem pan również jest strażnikiem.-wydusiłam zdumiona całą sytuacją.
-Jaki tam pan może pani śmiało mówić do mnie Olek. I racja jestem strażnikiem.-powiedział z uśmiechem.
-Rose.-powiedziałam wyciągając dłoń.
-Miło jestem Dymitr.-Dymitr stanął za mną i wyciągnął jedną dłoń, druga znalazła się na moim pośladku i ściskała go w dość jednoznaczny sposób, spojrzałam na męża karcąc go wzrokiem.
-Nie będziemy wam przeszkadzać przyszliśmy tylko zamówić gorącą czekoladę.-powiedziałam popychając Dymitra w stronę kasy.
-Doskonały pomysł. Gorąca czekolada jest świetnym pomysłem na tak chłodne dni.-stwierdziła Olena spoglądając nerwowo to na Aleksandra to na Dymitra.
-Prawda? Dymitr idź ustaw się w kolejce, a ja w tym czasie zajmę się Borysem.-powiedziałam patrząc na Dymitra.
-Możecie się śmiało dosiąść.-stwierdził Aleksander z uśmiechem.
-Widzisz Roza, możemy się dosiąść. Chętnie.-stwierdził Dymitr.
-Kochanie idź przebierz pieluszkę Borysowi.-poprosiłam z naciskiem.
-Ale przecież nie płacze.-Dymitr spojrzał na mnie.
-Chyba nie chcesz żeby naszemu dziecku pupka się odparzyła.-powiedziałam podając mu Borysa i torbę. Westchnął ciężko i zabrał małego i torbę z moich rąk i ruszył do łazienki.
-Naprawdę miło z waszej strony, ale pójdziemy już tylko zamówimy tę czekoladę.-powiedziałam chwytając wózek. Wolałam już iść niż znosić tą niezręczną rozmowę.
-Zostańcie. Chętnie poznam rodzinę Olenki.-powiedział Aleksander patrząc na mnie błagalnie. Spojrzałam na Olenę wykonała ledwo widoczny gest głową.
-Zgoda.-powiedziała puszczając rączkę wózka.-Ale i tak idę zamówić coś do picia.-powiedziałam idąc w stronę kolejki. Zamówiłam czarną kawę i gorącą czekoladę ze skórką pomarańczy. Widziałam jak Dymitr siada przy stole i przepytuje biednego Aleksandra. Pokręciłam głową i zajęłam się czekaniem na zamówienie, gdy wszystko było gotowe wzięłam kubki i ruszyłam do stolika. Postawiłam przed Dymitrem kubek, a on podał mi Borysa nie odrywając się od rozmowy z Aleksandrem. Spojrzałam na Olenę. Patrzyła z miłością w oczach na obu mężczyzn. Poczułam, że coś mnie ciągnie za bluzkę i spojrzałam na małą istotkę siedzącą na moich kolanach.
-Co się dzieje?-spytałam. Borys spojrzał na mnie i dotknął mojej piersi.-Am?-spytałam zaniepokojona. Borys położył główkę na mojej piersi i spojrzał na mnie błagalnie. Zdenerwowana rozejrzałam się po kafejce.
-Dymitr, koło przewijaka jest gdzieś miejsce bym mogła nakarmić Borysa?-spytałam męża.
-Niestety nie, a co głodny?-spytał.
-Chyba tak.-powiedziałam spoglądając na synka.
-Nakarm go tu.-posunęła Olena. Spojrzałam na nią niepewnie. Uśmiechnęła się do mnie zachęcająco.
-Nie będzie to nikomu przeszkadzać?-spytałam.
-Śmiało.-powiedział Aleksander.
-Spokojnie Roza jakby choć ktoś spojrzał to cię zasłonie.-zapewnił Dymitr z uśmiechem. Uśmiechnęłam się do niego. Lekko ściągnęłam dekolt koszulki i odpięłam  miseczkę i przystawiłam Borysa do piersi. Mały zaczął łapczywie pić. Spojrzałam na Olenę, patrzyła z uśmiechem na wnuka. Podniosłam spojrzenie na naszych mężczyzn. Dymitr patrzył na mnie co chwilę rozglądając się po sali, a Aleksander spoglądał na Olenę. Uśmiechnęłam się widząc ten widok. Było to tak urocze....
-Ałł.-mruknęłam, gdy Borys mnie ugryzł.-Ej mama mówiła, że nie wolno.-powiedziałam patrząc w oczka Borysa. Mały przewrócił oczami.-Borys nie papuguj po ojcu.-zastrzegłam. Olena zaczęła się śmiać, a Aleksander wraz z nią. Dymitr spojrzał na mnie zaskoczony.
-Ja go niczego nie uczę.-zastrzegł szybko.
-Sam się uczy patrząc na ciebie.-powiedziałam patrząc na męża wymownie.
-Nigdy czegoś takiego nie zrobiłem.-zaczął się bronić.
-Bielikow nie tłumacz się bo źle ci to idzie.-powiedziałam z uśmiechem. Spojrzałam na Olenę i Aleksandra śmiali się już z nas do łez. Cieszę się, że choć na chwilę Olena zapomniała o tej przykrej sprawie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
3 komentarze = rozdział

3 komentarze:

  1. Ha! Wiedziałam, że randka! Borys tak bardzo podobny do taty. To aż dziwne, że ten Alecabder jest aż tak podobny do Dimki. Tylko zastanawiam się, skoro Olena już patrzy na niego z miłością, to kiedy się spotykali, czy często bywała na Dworze, albo to on pracuje tu od niedawna? I coś mi to imię i nazwisko mówi... On już się kiedyś pojawił. Chyba. Nie ważne. Ważne, że "Oleńka" jest szczęśliwa. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super! Aww jak słodko Borys papuguje po Dymitrze...Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Supcio. A to nasza mała papuszka, słodziak z Boryska. Czekam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń