Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Rozdział 497

Dymitr:
Ocknąłem się i spojrzałem na szare ściany wokół mnie. Spróbowałem ruszyć rękami, ale nadal ciasna taśma wbijała się w moje nadgarstki sprawiając ogromny ból. Strasznie bolą mnie plecy, ale nic nie mogę z tym zrobić. Mam nadzieje, że Rose i Borys są bezpieczni. Tak strasznie się o nich martwię. Przeklęty Wiktor jak zawsze musiał nam zniszczyć życie.
-O Dimka ocknąłeś się?-spytała Tasza podchodząc do mnie.-To wspaniale. Pokaże ci co mogłeś mieć, ale byłeś zbyt głupi żeby to docenić.-powiedziała z uśmiechem. Zaczęła rozpinać swój dwurzędowy płaszcz z psotnym uśmiechem. Gdy jej płaszcz opadł na ziemię moim oczom ukazał się skąpy strój a'la Czerwona Królowa z ''Alicji w Krainie Czarów''. Tasza uśmiechnęła się i podeszła do mnie. Usiadła na moich kolanach, a ja odchyliłem się do tyłu. Nie chciałem żeby mnie dotykała w ten sposób, mogła to robić jedynie Roza.
-To co? Będziesz grzeczny i zrobimy to z przyjemnością czy może będę cię musiała do tego zmusić?-spytała przyciągając mnie do siebie.
-Wal się.-syknąłem za co dostałem w obolały od wcześniejszych tortur policzek.
-Jak śmiesz?! Ja ci proponuje moje przepiękne ciało, a ty do mnie z takimi tekstami?-spytała wściekła.
-Przepiękny ciało ma tylko moja Roza.-powiedziałem uśmiechając się dumnie.
-Ale twoja Roza jakoś mało jest tobą zainteresowana.-powiedziała patrząc na mnie, a po chwili dodała:-Wiki skarbeczku ty mój, możesz wprowadzić telewizor?-spytała słodkim głosem.
-Witaj braciszku.-powiedziała Wiktoria wchodząc do pokoju. Wyglądała wspaniale. Jej ciało poruszało się z gracją i zwinnością.....tylko te oczy i skóra zdradzały, że jest martwa.-Co u ciebie?-spytała z szyderczym uśmiechem.
-Wiktoria co się z tobą stało?-spytałem załamany.
-Stałam się lepszą wersją siebie.-powiedziała obojętnie. Tasza zaśmiała się i zaczęła coś ustawiać na telewizorze.
-A teraz patrz co twoja żonka robi zamiast cię szukać.-powiedziała włączając telewizor. Pojawił się  tam widok naszej sypialni i moja Roza wtulona w jakiegoś faceta.
-Dimka nadal taki chętny do bycia z Rose?-spytała Wiktoria.-Daj sobie z nią spokój. Tasza daje ci ostatnią szansę, której nie radzę marnować.-dodała z uśmiechem.
-To działo się w nocy, a co dzieje się teraz?-spytałem uśmiechając się do nich. Obie spojrzały na mnie zaskoczone.-Myślicie, że nie umiem się domyślić która jest mniej więcej godzina? Proszę was nie takich rzeczy się uczyłem.-powiedziałem, a później się z nich zaśmiałem.
-Chcesz zobaczyć co robi twoja kochana żoneczka?!-spytała Tasza wściekła.-Wiktoria pokaż mu.
Wiktoria kliknęła coś parę razy i pokazał się widok z naszej sypialni, gdzie Roza siedziała na podłodze i pakowała walizki, obok niej pełzał mój mały kochany Borys.
-Synku pod łóżkiem jest kurz. Ble.-powiedziała Roza chwytając Borysa i przytulając do siebie.-Nie martw się. Sam zobaczysz zanim się obejrzymy tatuś znów będzie z nami.-zapewniła całując małego w czoło.
-Rose pomóc ci?-usłyszałem głos mamy.
-Jakbyś mogła przypilnować przez chwilę Borysa byłabym wdzięczna. Cały czas pełznie gdzieś gdzie nie powinien.-powiedziała Roza podając mamie Borysa. Mama przytuliła Borysa i pocałowała go w policzek.
-Jesteś gotowa?-spytała mama patrząc na Rozę.
-Muszę. Dla Dymitra i Borysa.-powiedziała Roza z uśmiechem.
-W takim razie pośpiesz się. Ta marna podróba mojego syna wróci za pół godziny.-powiedziała wychodząc.
-Jak one się domyśliły?!-spytała wściekła Tasza.  A ja wybuchnąłem śmiechem i dodałem:
-Tego się nie spodziewałem.
-O czym ty mówisz?-spytała Tasza.
-O tym, że moja rodzina ma nad sobą małego anioła stróża.-powiedziałem z uśmiechem.
-O kim ty mówisz?-spytały obie.
-A tego wam już nie powiem.-powiedziałem uśmiechając się jeszcze szerzej.
-Spokojnie dowiemy się tego, gdy Rose tu przyjdzie.-powiedziała Wiki spokojnie.
-Ona tu nie przyjdzie. Nie wie jak mnie znaleźć.-powiedziałem spokojnie.
-O to się nie martw już tak. Zostawiłyśmy już dla niej pewne ślady.-zapewniła Tasza wychodząc z pokoju.
-Wiktoria chyba nie chcesz żeby nasza rodzina cierpiała.-powiedziałem patrząc na nią.
-Oni mnie już nie obchodzą.-powiedziała patrząc na mnie. Po chwili zanurzyła kły w mojej szyi. Jęknąłem czując przyjemne mrowienie spowodowane endorfinami.-Do zobaczenia braciszku. Smakujesz paskudnie.-powiedziała wychodząc. A ja myślałem tylko o tym, że przed oczami lata mi twarz Rozy.

2 komentarze:

  1. Zaczynając na wstępie piszę ten komentarz od razu po przeczytaniu, więc jestem na Ciebie mocno wkurzona. Jak możesz z mojej kochanej Wiktorii robić sojuszniczke Taszy. Ja bardzo przepraszam ja wszystko mogę zrozumieć podrubę Dymitra, jego porwanie, ale nie robienie z Wiki bestii bez uczuć.
    Rządam perspektywy Wiki, ponieważ chcę wiedzieć czy ona gra czy nie choć podejrzewam,że nie i za to Cię dzisiaj nienawidze.
    Jesteś okrutna. Tasza jest taką idiotką,że myślała,że Rose się nie dowie. Jestem tylko ciekawa to co mówił Dymitr o tym małym aniołku stróżu czy coś nie wiem nie ważne.
    Czekam na szybko napisany rozdział i rządam żeby Wiki miała jakiś plan, a nie żeby była kreaturą bez duszy.
    ~G&G~
    PS. Mam nadzieję,że nie jesteś zła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo Dimka! Pokaż im, że nie tak łatwo cię zniechęcić do Rozy. Wiki... Co się z Tobą stało?! Jak możesz być... taka? To trochę smutne. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń