Weszłam do pałacu i od razu skierowałam się do komnat królowej. Gdy weszłam zobaczyłam Lissę siedzącą za biurkiem na stertą papierów. Nie podnosząc wzroku spytała:
-W czym mogę pomóc?
-Ja przyszłam w zastępstwie za strażnika Cross.-powiedziałam stając przy biurku Lissy. Lissa podniosła głowę i wpadła w moje ramiona.
-Co ty tu robisz?-spytała.
-No mówiłam.-powiedziałam z uśmiechem.
-I dałaś radę zostawić Borysa samego z....no właśnie z kim?-spytała.
-Borys jest pod wspaniałą opieką taty i dziś muszą sobie dać sami radę, a ja dzisiaj pracuję.-powiedziałam wypinając pierś do przodu choć w środku martwiłam się o męża i syna.
-I ja mam ci w to uwierzyć?-spytała z kpiną.
-Nie musisz. Jestem tu po to byś była bezpieczna.-powiedziałam stając pod ścianą. Lissa zaśmiała się i wróciła do pracy. Stałam pod ścianą i patrzyłam na to ile ma pracy. Jak ona daje sobie radę? Przecież Will jest malutki. Bliźniaki mają trzy latka, ale przecież nadal jej potrzebują. Zastanawiałabym się dłużej, ale do gabinetu wszedł Christian z dzieciakami. Bliźniaki podbiegły do Lissy mocno ją tuląc, a Chris wolnym krokiem podszedł do Lissy i złożył na jej ustach pocałunek. Will spojrzał na mamę i się rozpłakał.
-Karmiłeś go?-spytała Lissa spoglądając na Chrisa.
-Nie, dlatego tu jestem.-powiedział z uśmiechem.
-Oj ten tata cię zagłodzi.-stwierdziła Lissa rozbierając się i karmiąc Willa. Musiałam wykorzystać całą swoją siłę woli żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-O strażniczka Hathaway-Bielikow, co strażniczka tu robi?-spytał z uśmiechem.
-Jestem tu by chronić Królową.-odparłam dumna.
-A kto jest z twoim dzieckiem?-spytał zaczepnie.
-Zapominasz Królu, że mam męża.-powiedziałam z uśmiechem.
-Strażnik Bielikow jest w domu? Nie omieszkam do niego zajrzeć.-powiedział z uśmiechem. Uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam głową. Wróciłam do oglądania tej uroczej rodzinki. Było widać, że oboje się wspierają i bardzo kochają. Dzieciaki patrzyły na mamę w zachwycie, Chris patrzył na Lissę tak jakby dopiero zaczęli ze sobą chodzić. Uśmiechnęłam się wiedząc, że moja przyjaciółka jest już bezpieczna bez mojej pomocy.
-Mamusiu! Mamusiu! Chodźmy na spacerek.-poprosiła Kate z ślicznym uśmiechem.
-Słońce....
-Mamusiu prosimy.-Lucas wtrącił się w rozmowę i również ślicznie się uśmiechnął. Lissa spojrzała na Christiana, który tylko skinął jej głową.
-No dobrze niech wam będzie. Ale gdzie chcecie iść?-spytałam całując Willa w czółko.
-Pzejść się.-powiedział spokojnie Lucas.
-Dobrze w takim razie chodźmy.-powiedziała Lissa. Chwilę zajęło nam wychodzenie, a to tylko dlatego, że wszyscy musieli się ubrać. Gdy tylko znaleźliśmy się na dworze dzieci zaczęły biegać, a Lissa z Christianem szli wtuleni w siebie pchając lekko wózek. My strażnicy otaczaliśmy ich tak by im nie przeszkadzać, ale by zapewnić im bezpieczeństwo.
-Wujo!-pisnęły bliźniaki i ruszyły w stronę wuja. Spojrzałam na tego wuja i głosik w mojej głowie westchnął. Ale ten ich wuja to ciacho. Szczególnie z tym wózkiem. Jest taki męski, seksowny, a za razem opiekuńczy. Jak pomyślę, że codziennie mam tego gorącego wujka dla siebie to robi mi się gorąco. Dymitr podszedł do Christiana i Lissy z szerokim uśmiechem.
-Witajcie.-powiedział.
-Witaj.-powiedzieli wspólnie. Borys wychylił się z wózka i widząc mnie wyciągnął łapki w moją stronę.
-Ma!-pisnął szczęśliwy. Stałam w jednym miejscu wiedząc, że dopóki Lissa się nie zgodzi nie mam prawa nawet postawić nogi w ich kierunku i czekałam na jakikolwiek znak od Lissy, ale ona nie zauważyła tego, że Borys chce iść do mnie, ponieważ była zajęta rozmową z Christianem i Dymitrem. Borys spojrzał na mnie błagalnie, a ja uśmiechnęłam się do niego posyłając mu całusa.
-Ma!-krzyknął Borys i się rozpłakał. To otrzeźwiło Lissę.
-Strażniczko Hathaway-Bielikow proszę podejść.-powiedziała z uśmiechem. Prawie podbiegłam do nich.-Teraz jest strażniczki chwila żeby zaopiekować się swoim synem.
Usłyszawszy to wzięłam Borysa na ręce i mocno wycałowałam.
-Kto cię tak grubo ubrał?-spytałam ściągając Borysowi szalik. Mały był cały spocony. Podeszłam do wózka i wyciągnęłam z niego chustę. Wytarłam lekko spocone plecki synka i zaczęłam go znów całować.
-Ma.-jęknął odsuwając się i kładąc rączki na moich ustach.
-Oj daj spokój stęskniłam się za tobą.-powiedziałam przytulając go.
-A za mną?-spytał Dymitr.
-No trochę też.-powiedziałam podchodząc do męża i całując go lekko w usta.
-O jak słodko.-jęknął ''zachwycony'' Chris.
-Daj ty mi spokój.-mruknęłam. Spojrzałam na Borysa.-Tatuś dobrze się tobą zajmuję?-spytałam przyglądając mu się uważnie. Wyglądał na szczęśliwego.
-A jak tatuś miałby się nim zajmować?-spytał oburzony Dymitr.
-Pytam syna nie ciebie.-zauważyłam.
-Dobra już dobra. Dawaj mi Borysa musimy już iść.
-Dlaczego?-spytałam marszcząc brwi.
-Bo Michaił i dzieciaki na nas czekają.-powiedział zabierając mi Borysa i odchodząc. Wróciłam na swoje miejsce i wróciliśmy do spaceru rodziny królewskiej
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
3 komentarze= rozdział
Oj Chris daj im spokój i zajmij się żoną i dziećmi😄😅😁😀😃😂😊😈😇😉😛😜. Super rozdział i czekam na nn i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNo widać, że Dimka soboe radzi, choć trochę przesadził z ubraniem. Lissa, pamiętaj o Rose! Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń