Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

wtorek, 22 sierpnia 2017

Rozdział 552

Obudził mnie głośny płacz Borysa. Nie wiedząc co się dzieje szybko wstałam z łóżka i skierowałam się do pokoju Borysa. Wzięłam synka na ręce i położyłam na przewijaku. Okazało się, że pielucha jest czysta. Przystawiłam Borysa do piersi, ale to również nic nie dało. Zdenerwowana dotknęłam czoła syna i odkryłam, że jest gorące. Od razu skierowałam się do sypialni i zapaliłam światło.
-Co się dzieje?-spytał Dymitr zrywając się z łóżka.
-Trzymaj Borysa chyba ma gorączkę idę po termometr.-powiedziałam wchodząc do łazienki. Z termometrem weszłam do sypialni. Zmierzyłam temperaturę synkowi.
-I co?
-Ubieraj się jedziemy do szpitala.-powiedziałam.
-Ile?-spytał Dymitr wstając.
-Czterdzieści jeden stopi.-powiedziałam.
-Nic mu nie było.- powiedział wchodząc do garderoby.
-Co mam ci powiedzieć? Też nie zauważyłam nic dziwnego.-powiedziałam bujając syna na rękach i jednocześnie ubierając spodnie.
-Co się dzieje?-spytał Iwan wchodząc do naszej garderoby.
-Jedziemy z Borysem do szpitala ma gorączkę.- Powiedziałam zakładając bluzkę. Mam w dupie to, że przyjaciel mojego męża widzi mnie półnagą w tej chwili najważniejsze jest zdrowie mojego synka.
-Jechać z wami?-spytał.
-Nie, spokojnie damy sobie radę.-powiedział Dymitr wyciągając książeczkę zdrowia Borysa.
-Idę na dół zapakować Borysa do auta.-powiedziałam chwytając kluczyki i torbę z pieluchami i oczywiście żabę małego. Zeszłam do garażu i zapakowałam Borysa do fotelika. Otworzyłam bramę i  drzwi garażowe i czekałam za mężem.
-Już jestem.-powiedział wsiadając na miejsce kierowcy. Przekręcił kluczyk i ruszył.
-Spokojnie żabko zaraz ci pomogą i nie będzie już boleć.-powiedziałam całując synka.-Nie płacz.-starałam się mówić spokojnym głosem, ale ciężko szło. Po chwili byliśmy pod szpitalem.-Dymitr idź zarejestruj już małego, a ja go w tym czasie wypakuję.-powiedziałam patrząc na męża.
-Zgoda.-powiedział wychodząc z samochodu.
-Chodź do mamy żabo. Zaraz będzie dobrze.-zapewniłam rozpinając jego pasy. Wzięłam wszystko co potrzebne i zamknęłam samochód. Weszłam do szpitala, a Dymitr do mnie podbiegł.
-Mamy szczęście jeden lekarz akurat nie ma żadnych pacjentów i się nim zajmie.-powiedział prowadząc mnie. Weszliśmy do jednego z gabinetów.
-Witam, proszę rozebrać synka.-powiedział bez ceregieli. Wykonywałam jego polecenia, a on dokładnie badał Borysa, który cały czas płakał.-Jaką miał temperaturę jak pani mierzyła?-spytał.
-Czterdzieści jeden. Wiedziałam, ze nie ma co czekać i od razu przyjechaliśmy.-powiedziałam.
-Czyli gorączka cały czas rośnie. Dobrze podamy mu zastrzyk i damy antybiotyk w kroplówce. Ile on ma?
-Dziesięć miesięcy.-powiedziałam spoglądając na Borysa.
-Duży chłopak, a wygląda na mniejszego.-powiedział szykując zastrzyk. Dymitr widząc moją minę podszedł i mruknął.
-Odejdź ja go będę trzymał.-powiedział biorąc ode mnie płaczącego Borysa. Mały wtulił się w tatę i patrzył na mnie smutnymi oczkami. Po chwili płakał jeszcze głośniej, gdy lekarz wbił się w ten malutki pośladek.
-Zawołam pielęgniarkę i wbije małemu wenflon.-powiedział wychodząc.  Borys kwilił cicho. Podeszłam do moich chłopców i pogłaskałam Borysa po główce.
-Będzie dobrze.-zapewniłam całując synka w czoło. Dampiry nie chorują zbyt często, ale gdy im się to zdarza to byle przeziębienie jest w stanie nas zabić. Patrzyłam zmartwiona na synka dopóki nie przyszła pielęgniarka.
-Zapraszam mamy wolny pokój. Państwo będą mogli wygodnie usiąść do czasu aż kroplówka nie zleci i jednocześnie być przy synku.-powiedziała puszczając nas przodek. Weszliśmy do pokoju. Kroplówka już czekała na Borysa. Dymitr usiadł z Borysem na krześle, gdzie pielęgniarka wbiła małemu wenflon co spotkało się z ogromnym płaczem. Po chwili Borys leżał w łóżeczku, a lekarstwo powoli spływało do jego żył.-Zaraz przyniosę państwu receptę. Pan doktor kazał przekazać, że mały będzie musiał cały tydzień mieć robione zastrzyki w szpitalu. I radziłabym państwu ograniczyć spacery do zera w tym tygodniu. Lepiej żeby był jak najszybciej zdrowy, prawda?-spytała spoglądając na mnie.
-Ależ oczywiście.-powiedziałam spokojnie.
-Zostawię państwa samych. Śmiało mogą państwo się położyć.-powiedziała wychodząc, pogłaskałam Borysa po główce  i patrzyłam jak śpi. Położyłam mu przy rączce żabę.
-Roza chodź.-usłyszałam za plecami głos Dymitra.
-Już. Sprawdzam czy mały ma wszystko.-powiedziałam odwracając się do Dymitra. Leżał na łóżku.  Podeszłam do niego ściągnęłam buty i położyłam się tak, że wtuliłam się w tors męża.-Powiedz, że będzie dobrze.-poprosiłam.
-Roza musi być dobrze.-powiedział całując mnie w czoło. Leżeliśmy w ciszy patrząc jak nasz mały aniołek walczy z chorobą.

7 komentarzy:

  1. Dobra tego się nie spodziewałam i t wogóle. Była taka śielanka, cudownie i słodko. Wiedziała,że coś się stanie, ale nie to,że życie Boryska będzie zagrożone. Fakt na początku nie lubiłam tego dzieciaka bo było go tak dużo i wszystko wokół niego się kręciło, ale teraz kiedy wszysko ma jakieś normy to jest idealnie. On jest przesłodkim i śmiesznym dzieckiem. Oczko w głowie Dymitra i Rose. Tak więc powiem w prost BORYS MA SZYBKO WYZDROWIEĆ!!!! ZROZUMIANO!!??
    Dobra teraz się wygadałam czekam na następny.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszstko super, uwielbiam twojego bloga ale czekam na jakąś akcję, na jakby to nazwać strażnice życie Dymitra i Rose. Na razie wszystko kręci się wokół Borysa. Zrobiłaś z Rose kurę domową...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Informuję , że to cisza przed burzą.

      Usuń
    2. Mam nadzieję że będzie gorąco😂

      Usuń
    3. Niedługo nie będzie wam tak śmiesznie...

      Usuń
  3. O matko! Borysik choruje! Ja jak miałam kiedyś 41 stopni gorączki to czułam się jakbym umierała, to co musi czuć ta kruszyna? Lece czytać dalej 💖

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny borysek. Na pewno wszystko będzie dobrze. Musi być. Dość poważnie to wygląda. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń