Strony

wtorek, 3 października 2017

Rozdział 581

Tajemnicza osoba pchała mnie cały czas do przodu, a ja potulnie szłam.  Podejrzewałam, że to ktoś z naszej rodziny chce mi zrobić jakiś psikus bo przecież nikt tu się nie wkradnie. Ten  dom jest zbyt dobrze chroniony. Abe o to zadbał. Po chwili ktoś mną okręcił tak, że stracił orientację w terenie i popchnął do przodu. Po około dziesięciu minutach się zatrzymaliśmy i ktoś stanął za mną i zaczął odwiązywać opaskę. Gdy tylko znów widziałam odwróciłam się do porywacza by po chwili do niego przywrzeć. Dymitr. Całował mocno i zachłannie. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
-Już myślałem, że Borys nigdy nie zaśnie.-powiedział chwytając kosmyk moich włosów.
-A po co ci było to żeby zasnął?-spytałam.
-Żebyśmy mogli zrobić to.-mówiąc to odwrócił mnie do siebie plecami, a ja zamarłam. Byłam nad stawem, a przy stawie stał stół. Wokół stołu było pełno lampek. Wszystko to wyglądało pięknie. Zachwycona spojrzałam na męża.-Skoro pierwszej rocznicy nie świętowaliśmy to może chociaż drugą będzie świętować.-powiedział z uśmiechem.
-Wspominałam, że cię kocham?-spytałam z uśmiechem.
-Kilka razy ci się zdarzyło.-mruknął z uśmiechem.
-To dobrze. Kocham cię.-powiedziałam przytulając się do mojego osobistego Boga.
-Ja ciebie też kocham Roza. I wiem, że następny rok będzie tak samo wspaniały jak poprzedni.-powiedział całując mnie w nos.
-Ale miałeś wypadek...-zaczęłam.
-To tylko zdarzenia które mają nas nakierować na właściwą drogę.-powiedział spokojnie.
-Niech ci będzie.-powiedziałam z westchnieniem.
-A teraz zapraszam do stołu.-powiedział Dymitr uśmiechając się szeroko. Ruszyłam do stolika i po chwili siedziałam z winem w ręku.
-Ponoć to kolacja, a jedzenia nie widzę.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr napił się wina i uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Chcesz żeby podano kolację?-spytał. Przygryzłam wargę. On mnie podrywa i na mnie to działa jak nie wiem co.
-Bardzo. Zgaduję, że po kolacji czeka nas przeniesienie się do sypialni?-spytałam niewinnie.
-Ależ oczywiście. Czas uczcić rocznice jak należy.
-Poród w samochodzie nie zalicza się do uczczenia?-spytałam z uśmiechem. Dymitr zaśmiał się lekko.
-Faktycznie było to dość nietypowe, ale na nas w miarę normalne.-powiedział Dymitr pstrykając palcami. Po chwili zjawił się kelner i podał nam wykwintnie podany obiad. Był to kurczak na ziemniakach pure i  marchewce. Ukroiłam pierwszy kawałek i rozkoszowałam się ciepłem i smakiem tej potrawy.
-Smakuje?-spytał Dymitr.
-Pychotka i na dodatek gorąca.-powiedziałam z uśmiechem biorąc kolejny kęs.
-No tak ostatnio najpierw je Borys potem ty, jeśli chcesz to możemy się zamieniać. To dla mnie żaden problem.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Jeśli chcesz karmić naszego syna to śmiało.-powiedziałam z uśmiechem.
-Dolać ci wina?-spytał.
-Jeśli możesz.-powiedziałam patrząc na mojego przystojnego męża. Jest przepiękny i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Spojrzał na mnie, a ja zatonęłam w jego pięknych oczach.-Pocałuj mnie.-rozkazałam. Nie chciałam być teraz delikatna chciałam żeby całował mnie do końca życia. Uśmiechnął się i złączył nasze usta w rozkosznie namiętnym pocałunku. Smakował winem, a to tylko sprawiło, że chciałam pogłębić pieszczotę. Dymitr wstał i nie przestając mnie całować wziął mnie na ręce i zaczął nieść. Nie widziałam gdzie idziemy, ale byłam pewna, że willa jest w drugą stronę. Jęknęłam, gdy Dymitr lekko mnie podrzucił przygryzając moją wargę. Usłyszałam, że otwierają się drzwi i gdzieś wchodzimy. Dymitr postawił mnie na ziemi i na chwilę się ode mnie oderwał by przywrzeć do mojej szyi. Dopiero teraz otwarłam oczy. Okazało się, że jesteśmy w wartowni podobnej do tej w Akademii Św. Władymira. Spojrzałam na Dymitra i nie wytrzymałam dłużej. Rozpięłam kombinezon i zrzuciłam go z siebie.
-Szybko ci poszło.-stwierdził podchodząc do mnie. Położył mi dłonie na pośladkach i zaczął znęcać się nad moją szyją zahaczając o piersi. Było to tak rozkoszne, że jęczałam przy każdym najmniejszym muśnięciu. Dymitr pozbył się mojego stanika, a ja zaczęłam ściągając jego koszulę i spodnie. Gdy oboje zostaliśmy w majtkach przywarliśmy do siebie z jeszcze większą siłą. Dymitr w końcu nie wytrzymał i oparł mnie o ścianę ściągając moje majtki i wchodząc we mnie bez ostrzeżenia. Jęknęłam czując go w sobie. To było wspaniałe. Być tu z nim. Kochać się z nim. Jęczałam przy każdym najmniejszym pchnięciu Dymitr znał mnie idealnie i wiedział jak się ustawić by sprawić nam jak największą rozkosz. Po chwili jęczałam jego imię dochodząc. Po wszystkim usiedliśmy nadzy na podłodze i patrzyliśmy na siebie intensywnie.
-Nie dokończyliśmy kolacji.-stwierdziłam.
-Ups zdarza się.-stwierdził Dymitr bez krztyny skruchy w głosie.-Idziemy do willi? Tam możemy to powtórzyć.-zaproponował z uśmiechem.
-Prowadź.-powiedziałam wstając i ubierając się. Dymitr wziął mnie na ręce i pocałował w czoło.
----------------------------------------------------------------------
3 komentarze = rozdział

6 komentarzy:

  1. W pierwszej kolejności mam wiadomość do G&G. Ola jest zbyt nieśmiała. Jesteśmy bardzo ciekawe, jaka osoba ukrywa soepod tymi trzema znakami. Uwielbiamy twoje komentarze i bardzo chciałybyśmy cię poznać. Prosimy o kontakt pod adresem rikki1301@o2.pl. Liczę, że napiszesz 💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do rozdziału...
    Wiedziałam, że to Dimka. Jaka piękna i romantyczna kolacja. Najwidoczniej Rosenie była tak głodna. No przynajmniej nie zwykłego jedzenia. Za to Dymitra...😏 Jednak liczyłam na tą opaskę i kajdanki. Ale i tak super. Idealna rocznica. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie uczcili rocznice! I to całkiem nieźle!
    Życzę weny ��
    Mańka

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział idealny. Po prostu brak słów. Też chciałabym taką kolację. Jestem zawiedziona tylko odrobinę bo nie było kajdanek XD. Ale to tylko taki mały drobiazg. Może pojawi się jutro.
    Oglaszam że przez trzy dni mogę nie komentować bo wyjeżdżam z klasą na wycieczkę i nie wiem czy bedzie tam internet.
    G&G

    OdpowiedzUsuń