Po sztormie nie zostało za dużo oprócz wspomnień. Wyszłam na taras z szerokim uśmiechem. Postawiłam talerze na stole i ruszyłam do kuchni po resztę.
-Mama pomóc w czymś?-spytał Dymitr stając w drzwiach. Borys szedł zaraz za nim z szerokim uśmiechem.
-Nie już wszystko zaniosłam możecie przyjść na śniadanko.-powiedziałam z uśmiechem. Borys oparł się o łydkę taty i patrzył na mnie z szerokim uśmiechem.
-Borys chodź idziemy na śniadanko.-powiedział Dymitr wyciągając rękę w stronę Borysa. Mały uśmiechnął się i podał tacie rączkę. Z szerokim uśmiechem patrzyłam na to jak moi chłopcy idą w stronę tarasu. Wzięłam szklankę z sokiem i ruszyłam za nimi. Borys już siedział w krzesełku i z uśmiechem patrzył na to jak tatuś wymyśla mu śniadanko. Dymitr nakładał właśnie dżem na kromkę.
-Mama.-zawołał Borys z szerokim uśmiechem. Podeszłam do niego i pocałowałam jego czółko.
-Zaraz dostaniesz pyszne śniadanko.-zapewniłam siadając obok niego i nakładając sobie na talerz.
-Smacznego.-powiedział Dymitr oblizując palce.
-Aż taki jesteś pyszny?-spytałam z uśmiechem. Zaśmiał się i pokręcił zrezygnowany głową.
-Nawet nie wiesz jakbym chciał, ale niestety to tylko dżem.-powiedział uśmiechając się w ten wspaniały sposób.
-Mi tam zawsze świetnie smakujesz.-powiedziałam z uśmiechem.
-Tata am.-powiedział Borys pokazując pusty talerzyk. Spojrzałam na brudną buzię syna i zabrałam się za czyszczenie go.
-Mama nie.-powiedział odwracając główkę.
-Borys nie chcę żeby cię robaki atakowały.-powiedziałam spokojnie. Byłam dziś w wspaniałym humorze.
-Am.-zawołał.
-Tatuś już robi nie popędzaj mnie.-poprosił Dymitr krojąc chlebek na mniejsze kawałki. Robił to na tyle szybko, że po chwili się przeciął. Syknął i wypuścił z ręki nóż. Wstałam szybko i skierowałam się do domu po apteczkę. Po chwili mój mąż miał kukiełkę na palcu.
-Pocałować?-spytałam pakując wszystko do apteczki.
-Możesz.-powiedział wzięłam jego palec w ręce i pocałowałam delikatnie.-O już nie boli.
-Am.-powiedział płaczliwym tonem Borys.
-Już mama wszystko pochowa i da ci am.-powiedziałam zamykając apteczkę. Dokończyłam krojenie chlebka i podałam go Borysowi.-Proszę.
-Uje?-spytał.
-Dziękuje barwo ślicznie powiedziałeś.-zapewniłam całując synka w czoło. Zaśmiał się i zaczął jeść.-Bardzo boli?-spytałam patrząc na Dymitra.
-Nie.-powiedział z uśmiechem.-Przeciąłem tylko głupie miejsce.-zapewnił. Uśmiechnęłam się i wróciłam do śniadania. Po śniadaniu posprzątaliśmy i zaczęliśmy wymyślać zabawy dla Borysa. W pewnej chwili mały podbiegł do taty i chwycił palec który rano przeciął. Uśmiechnął się do Dymitra i pocałował go w plaster.
-O już teraz tatusia nic nie boli.-powiedział Dymitr przytulając małego mocno do siebie. Borys się uśmiechnął i wtulił mocniej w tatę. Przyjrzałam się Borysowi. Jeszcze do niedawna potrzebował nas w każdej najmniejszej sprawie. Teraz coraz częściej daje rade sam. Zastanawia się jak ma to zrobić żeby wyszło. Jest taki kochany i żywy. Spojrzałam na Dymitra patrzył na mnie z uśmiechem.
-Kocham was.-powiedziałam kładąc głowę na ramieniu męża.
-My ciebie też, ale powiedz o czym tak myślałaś.-poprosił.
-Myślałam o tym jaki Borys jest już samodzielny i jak świetnie daje sobie sam radę. To niesamowite, że rok temu nie umiał nic, a teraz chodzi, mówi, sam je. Tak szybko rośnie.-powiedziałam patrząc małemu w oczy.-Cały jesteś niesamowity Borysku.-zapewniłam.
-Zgadzam się, jesteś niesamowity.-powiedział Dymitr całując Borysa w te urocze loczki.
-Niedługo trzeba będzie iść z małym do fryzjera.-stwierdziłam widząc, że włoski robią się za długie i wpadają w oczy małego.
-Pójdziesz z tatą do fryzjera?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-Tak.-powiedział Borys z uśmiechem.
-Mama też musi iść do fryzjera.-stwierdziłam.
-Po co?-spytał Dymitr patrząc na mnie.
-Muszę podciąć końcówki.
-Nie!-krzyknął Borys.
-Nie będziesz mi rozkazywał.-powiedziałam z uśmiechem.-Pójdę do fryzjera czy wam się to podoba czy nie.
-Od kiedy jesteś taka stanowcza?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-Od kiedy nasz syn mi rozkazuje.-powiedziałam śmiejąc się pod nosem.
-Borys nie rozkazuj mamusi.-poprosił Dymitr.
-Nie?-spytał zaskoczony.
-Nie.-powiedziałam. Mały westchnął.
-Ba?-spytał rozglądając się.
-Zgubiłeś Ba?-spytałam.
-Tak.-powiedział.
-W takim razie mama idzie szukać Ba.-powiedziałam wstając i ruszając w kierunku jego pokoju.
Jestem dumna z Boryska taki samodzielny. Ona tak szybko dorasta ale i tak go wszyscy kochamy. To było cudowne jak ona sam przeszedł od swojej sypialni do salonu gdzie rodzice spali(Ciekawe dlaczego XD). Rozdział idealny.
OdpowiedzUsuńG&G
No i cudo. Biedny Dimka. Ja też wycałuję! Daj skarbie! Borysek real szybko rośnie. A przecież niedawno dopiero co nad nim pracowali na tej wyspie 😏😏 Lecę czytać dalej 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń