Po kilku dniach wreszcie dostałam wypis, nie wolno mi robić niczego oprócz leżenia w łóżku. Dymitr przyjechał do mnie z samego rana i pomógł mi się spakować. W tej chwili pomaga mi wsiąść do samochodu co idzie strasznie ciężko.
-Mamy na wysokie auto.-stwierdziłam gdy znowu nie udało mi się wspiąć na siedzenie.
-Czekaj, jak pozwolisz mi się podnieść to wsiądziesz.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Zgoda.-jęknęłam zażenowana. Tak strasznie nie chciałam mu pokazywać, że potrzebuję czyjejś pomocy. Wziął mnie ostrożnie na ręce w stylu panny młodej po czym delikatnie posadził mnie na siedzeniu.-Dzięki.-bąknęłam zawstydzona.
-Nie ma za co.-powiedział zamykając moje drzwi. Obszedł samochód i wsiadł na miejsce kierowcy.-Podjadę jeszcze tylko do apteki i wykupię lekarstwa z recepty.-powiedział odpalając silnik. Po chwili jechaliśmy do domu. Nareszcie będę w domu. W garażu czekał na nas Olek gotowy w każdej chwili nam pomóc, ale Dymitr poprosił żeby wziął moją torbę do domu i zapewnił, że poradzi sobie ze mną. Gdy tylko stanęłam na nogach poczułam ból w miejscu szycia i lekko się zgięłam.
-Idziemy?-spytałam.
-Do łóżka.
-Myślałam, że zjemy razem śniadanie. Nie chce od razu iść do łóżka.
-Ale...
-Proszę, nasiedzę się jeszcze w łóżku.
-Zgoda niech ci będzie.-westchnął wyciągając ramię w moją stronę. Chętnie go chwyciłam i skierowaliśmy się do domu. Gdy tylko usłyszałam hałas dobiegający z kuchni poczułam się lepiej.
-O jesteście.-powiedziała Olena spoglądając na nas z nad patelni jajecznicy z boczkiem. Boczek! Tak za nim tęskniłam.
-Tak, nareszcie w domu.-powiedziałam z uśmiechem.
-Chodź pomogę ci usiąść, a potem pomogę mamie.-powiedział Dymitr.
-Borys powiedz dzień dobry.-poprosił Olek wchodząc do kuchni z zaspanym Borysem na rękach.
-Obly.-powiedział Borys ziewając.
-Dzień dobry.-powiedziałam z szerokim uśmiechem, od czterech dni go nie widziałam.
-Mama!-krzyknął wyrzucając rączki do góry.
-Zaraz się przywitasz z mamą bo oboje idziecie do jadalni.-powiedział Dymitr. Kiedy tylko usiadłam lekkie westchnienie ulgi wyrwało się z mojego gardła. Spojrzał na mnie z uśmiechem po czym pocałował mnie w czoło. Posadzili Borysa obok mnie.
-Mama.-powiedział z zachwytem.
-Tak synku, wróciłam już do domku. Jeszcze trochę i mamusia znów będzie z tobą biegać po parku.-obiecałam gładząc jego policzek. Uśmiechnął się do mnie.
-Ba?-spojrzał na stół.-Dziadzia Ba juz!-krzyknął uderzając piąstkami w stolik do karmienia.
-Spokojnie nie krzycz, Ba na pewno jest w twoim łóżeczku.-powiedziałam łapiąc go za rączkę. Spojrzał na mnie.
-Pzeplasam.-powiedział powoli. Nauczył się tylu nowych słów tylu nowych gestów, a mnie to ominęło.
-Spokojnie, mama rozumie że tęsknisz za Ba.-zapewniłam z uśmiechem. Uśmiechnął się do mnie i wtulił z moją rękę.
-Tata ma śniadanko.-powiedział Dymitr wchodząc do jadalni. Położył przede mną wielki talerz pełen parującej jajecznicy i bekonu, a przed Borysem talerzyk z jajecznicą. Mały uśmiechnął się szeroko i chwycił widelczyk.
-Am?
-Tak, możesz już jeść.-zapewnił całując małego w czoło.-Ty też już jedz, zaraz będziesz musiała wziąć leki.-poradził.
-W takim razie smacznego Borys.-powiedziałam gdy zostaliśmy sami w jadalni.
-Dziekuje.-powiedział z pełną buźką.
-Odwiedzisz mamę jak będzie leżała w łóżku?-spytałam biorąc pierwszy kęs. Matko jakie to pyszne.
-Tak!-powiedział z pełną buźką. Jak ja za nim strasznie tęskniłam.
Cudo życzę weny i czekam na next 😍💗
OdpowiedzUsuńOoooo😍 Borysek jest taki uroczy😍 Proszę dodawaj częściej rozdziały bo się zaczekam na smierć😍 Tak uwielbiam czytać twojego bloga, co chwile sprawdzam czy nie dodałaś rozdziału. Czekam na next i życzę weny. Rozdziały są naprawdę bajeczne, lepsze niż w książce😁 Pozdrawiam i proszę o szybkiego nexta😄
OdpowiedzUsuńNic nie obiecuje mam trochę sprawdzianów do napisania, ale zbliża się długi weekend i wtedy postaram się dodawać codziennie
UsuńCudownie💗 czekam😘
UsuńBędzie dzisiaj rozdział?
UsuńNie
UsuńJutro powinno się coś pojawić