-Co chcecie dzisiaj robić?-spytałam spoglądając na rodzinę.
-Dzisiaj z Olkiem planujemy rozwiesić światełka wokół domu.-powiedział Dymitr wycierając Borysowi buzię.
-A ty Oleno?-spojrzałam na teściową z uśmiechem.
-Nic konkretnego nie planuje. Dlaczego pytasz?
-Może pojedziemy na jakieś zakupy? Ja potrzebuje sukienki, a Borys nie ma ciuszków na wigilię.
-To dobry pomysł.-stwierdziła po chwili namysłu.
-No to ubieramy się.-nakazałam wstając. Olena wstała zaraz za mną i wzięła Borysa na ręce.
-Idę tylko mu przebrać pieluchę i możemy jechać.
Ruszyłam za Oleną żeby się przygotować. Po chwili obie byłyśmy gotowe i kończyłyśmy ubierać Borysa.
-Mamo pilnuj Rose i Borysa żeby się nie zgubili.-poprosił Dymitr stając w przejściu między salonem, a korytarzem.
-Postaram się ich nie zgubić. -obiecała śmiejąc się pod nosem.
-Spakowałeś nam wózek do bagażnika?-spytałam zapinając kombinezon Borysa.
-Mama fuu.-jęknął pokazując kombinezon. Pocałowałam go w czoło i spojrzałam na Dymitra.
-Oczywiście, że spakowałem.-powiedział całując mnie w usta.
-W takim razie poproszę kluczyki i jedziemy.-powiedziałam spoglądając w te cudne oczy.
-Staraj się nie przemęczać.-poprosił dając mi kluczyki.
-Dobrze.-obiecałam nie chcą się kłócić. Pocałował mnie jeszcze raz po czym wziął Borysa na ręce i przytulił go do siebie.
-Bądź grzeczny.-poprosił wkładając go do fotelika.
-Dobla.-powiedział Borys patrząc na tatę z uśmiechem. Wsiadałam za kierownice i spojrzałam na Olenę.
-Możemy jechać ?
-Według mnie tak.
Gdy te słowa padły odpaliłam silnik i ruszyłam. Wyjechałam zza bramę naszego domu i spojrzałam na garaż w którym stał Dymitr i nam kiwał. Uśmiechnęłam się i skierowałam do głównej bramy wyjazdowej.
-Cieszę się, że znów wszystko między wami się układa.-powiedziała Olena po chwili ciszy.
-Też się cieszę, że nareszcie pozwolił mi dojść do jego uczuć. Jednak to nie zmienia faktu, że chcę aby wszystko pamiętał.
-To jest sprawa, która najbardziej nie daje mi spokoju. Dlaczego Dimka nic sobie nie przypomina.
-Poprzednim razem były to niewielkie rzeczy, ale jednak ogromnie mnie cieszyło, gdy choć wspomniał o czymś czego jeszcze dzień wcześniej nie pamiętał, ale teraz nic...kompletna pustka. Widzę jak próbuje sobie cokolwiek przypomnieć i jaki jest na siebie wściekły kiedy mu to nie wychodzi.
-Bądź przy nim, a wszystko będzie dobrze.-zapewniła Olena chwytając mnie za rękę.
-Nie mam zamiaru go opuszczać. Chcę z nim być i chcę z nim wychowywać Borysa.-mówiąc to spojrzałam w lusterko by zobaczyć jak moja mała żabka śpi w foteliku.
-Od kiedy oboje jesteście w domu Borys jest o wiele spokojniejszy. Gdy ty leżałaś w szpitalu mały był cały czas albo zasmucony albo wściekły, wielokrotnie każde z nas dostało z klocka tylko dlatego, że wołał ciebie, a przyszliśmy my.
-Biedny. Jest chyba do mnie za bardzo przywiązany.-stwierdziłam zmartwiona.
-A ty do niego nie jesteś przywiązana?-spytała spoglądając na mnie.
-Jestem i przeraża mnie to.
-Dlaczego?
-Po wakacjach chcemy żeby Borys poszedł do przedszkola, a ja chce wrócić do pracy.
-Już?-spytała.
-No tak, wydaje mi się, że to czas najwyższy.-stwierdziłam parkując.-Gotowa na zakupy?-spytałam z uśmiechem.
-Jak najbardziej.
Ruszyłam za Oleną żeby się przygotować. Po chwili obie byłyśmy gotowe i kończyłyśmy ubierać Borysa.
-Mamo pilnuj Rose i Borysa żeby się nie zgubili.-poprosił Dymitr stając w przejściu między salonem, a korytarzem.
-Postaram się ich nie zgubić. -obiecała śmiejąc się pod nosem.
-Spakowałeś nam wózek do bagażnika?-spytałam zapinając kombinezon Borysa.
-Mama fuu.-jęknął pokazując kombinezon. Pocałowałam go w czoło i spojrzałam na Dymitra.
-Oczywiście, że spakowałem.-powiedział całując mnie w usta.
-W takim razie poproszę kluczyki i jedziemy.-powiedziałam spoglądając w te cudne oczy.
-Staraj się nie przemęczać.-poprosił dając mi kluczyki.
-Dobrze.-obiecałam nie chcą się kłócić. Pocałował mnie jeszcze raz po czym wziął Borysa na ręce i przytulił go do siebie.
-Bądź grzeczny.-poprosił wkładając go do fotelika.
-Dobla.-powiedział Borys patrząc na tatę z uśmiechem. Wsiadałam za kierownice i spojrzałam na Olenę.
-Możemy jechać ?
-Według mnie tak.
Gdy te słowa padły odpaliłam silnik i ruszyłam. Wyjechałam zza bramę naszego domu i spojrzałam na garaż w którym stał Dymitr i nam kiwał. Uśmiechnęłam się i skierowałam do głównej bramy wyjazdowej.
-Cieszę się, że znów wszystko między wami się układa.-powiedziała Olena po chwili ciszy.
-Też się cieszę, że nareszcie pozwolił mi dojść do jego uczuć. Jednak to nie zmienia faktu, że chcę aby wszystko pamiętał.
-To jest sprawa, która najbardziej nie daje mi spokoju. Dlaczego Dimka nic sobie nie przypomina.
-Poprzednim razem były to niewielkie rzeczy, ale jednak ogromnie mnie cieszyło, gdy choć wspomniał o czymś czego jeszcze dzień wcześniej nie pamiętał, ale teraz nic...kompletna pustka. Widzę jak próbuje sobie cokolwiek przypomnieć i jaki jest na siebie wściekły kiedy mu to nie wychodzi.
-Bądź przy nim, a wszystko będzie dobrze.-zapewniła Olena chwytając mnie za rękę.
-Nie mam zamiaru go opuszczać. Chcę z nim być i chcę z nim wychowywać Borysa.-mówiąc to spojrzałam w lusterko by zobaczyć jak moja mała żabka śpi w foteliku.
-Od kiedy oboje jesteście w domu Borys jest o wiele spokojniejszy. Gdy ty leżałaś w szpitalu mały był cały czas albo zasmucony albo wściekły, wielokrotnie każde z nas dostało z klocka tylko dlatego, że wołał ciebie, a przyszliśmy my.
-Biedny. Jest chyba do mnie za bardzo przywiązany.-stwierdziłam zmartwiona.
-A ty do niego nie jesteś przywiązana?-spytała spoglądając na mnie.
-Jestem i przeraża mnie to.
-Dlaczego?
-Po wakacjach chcemy żeby Borys poszedł do przedszkola, a ja chce wrócić do pracy.
-Już?-spytała.
-No tak, wydaje mi się, że to czas najwyższy.-stwierdziłam parkując.-Gotowa na zakupy?-spytałam z uśmiechem.
-Jak najbardziej.
😍😃😘😊😉
OdpowiedzUsuńCacko życzę weny i czekam na next 😍💗💕
Ciekawy rozdział. Proszę Cię niech Dymitr odzyska pamięć czekam na następny
OdpowiedzUsuńCudowny😍 Proszę o jakąś ciekawą akcje. Dymitr nareszcie choć trochę znormalniał. Czekam na next i życzę weny.
OdpowiedzUsuńCo ile będą pojawiały się rozdziały?
UsuńJutro powinien się pojawić
Usuń