Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 24 grudnia 2017

Rodział 610

Weszliśmy do tureckiej restauracji. Gdy tylko przekroczyliśmy próg poczułam zapach przypraw i pysznego jedzenia. Poczułam jak ślinka mi cieknie. Spojrzałam na Dymitra wydawał się równie zachwycony co ja. Podszedł do nas kelner. Babcia powiedziała do niego coś szybko i cicho i ruszyliśmy za nim. Zaprowadził nas do dużego stołu przy którym ktoś siedział. Wysoki moroj wstał z szerokim uśmiechem. Przypominał mi mojego ojca, ale jego włosy były czarne jak smoła.
-Witajcie.-powiedział łamaną angielszczyzną.
-Witaj.-Abe poprawił Adama na rękach i spojrzał na ojca z nienawiścią.
-Nie przedstawisz mi swoich żon?-spytał.
-Żon?-Abe powtórzył zaskoczony.
-A ta kim jest? Służącą?-spytał wskazując na mnie. Zaskoczona spojrzałam na dziadka.
-Czy ja ci przypominam służącą?-spytałam wściekła.-Jestem córką twojego syna.-powiedziałam wściekła. Zdecydowanie ludzie dziś próbują mnie wyprowadzić z równowagi.
-Ale jak?-spytał marszcząc brwi.
-Wydaje mi się, że powinieneś wiedzieć skąd się dzieci biorą.-powiedziałam.
-Pyskata.-stwierdził.
-Po rodzicach.-powiedziałam.
-Co racja to racja.-stwierdził z uśmiechem.-Przepraszam gdzie moje maniery. Baszar Mazur.-powiedział całując moją dłoń.
-Rosemarie Hathaway-Bielikow.-powiedziałam patrząc na niego.
-Bielikow to chyba rosyjskie nazwisko prawda?-spytał.
-Tak nazwisko mojego męża.-powiedziałam.
-Dzień dobry Dymitr Bielikow.-Dymitr stanął obok mnie podając dłoń mojemu dziadkowi.
-Strażnik Dymitr Bielikow i Strażniczka Rose Hathaway-Bielikow. Już teraz wiem skąd was znam.-powiedział.-Wielcy strażnicy, którzy stworzyli dziecko.-powiedział spoglądając na wózek. Nie wiem czemu, ale miałam ochotę  zakryć Borysa własnym ciałem.
-Tak wszystko się zgadza oprócz tego, że jesteśmy wielcy. Jesteśmy zwykłymi strażnikami.-powiedział Dymitr.
-W tak młodym wieku być na tak wysokich stanowiskach? Nie rozśmieszajcie mnie. Wielu strażników widzi, że dzięki przyjaźni z królową jesteście w stanie wiele wymusić na niej.
-Co chcesz przez to powiedzieć?-spytałam. Ta rozmowa zaczynała mnie coraz bardziej denerwować.
-Chcę przez to powiedzieć, że to przez was królowa podejmuje głupie decyzje.-powiedział patrząc na nas.
-Nie mamy pojęcia o czym mówisz.-powiedziałam wściekła.
-Doprawdy?-spytał z uśmiechem.-A kto wymusił na królowej to żeby strażnicy mogli zawierać związki małżeńskie albo domy adopcyjne? Oba pomysły są absurdalne.-stwierdził wściekły.
-Bo według ciebie każdy strażnik powinien być na służbie i nie cieszyć się z życia.-wyplułam wściekła.
-Szybko się uczysz.-stwierdził.
-Daj jej spokój.-warknął Abe podchodząc do mnie.-Jest twoją wnuczką i należy jej się twój szacunek. Nie możesz nią pomiatać. Tak samo jak nie wolno ci pomiatać moją matką, żoną i moimi dziećmi tylko dlatego, że są według ciebie niższą rasą.-powiedział patrząc na niego z obrzydzeniem.
-Kochanie co dzieje tu sie?-spytała blondynka podchodząc do Baszara z uśmiechem.
-Liwia słonko poznaj mojego syna Abe'a, jego żonę i dzieci.-podpowiedział z uśmiechem.
-Miło.-powiedziała. Zastanawiałam się o co jej chodzi. Ona nie może być naprawdę tak pusta. To niemożliwe.
-Ciebie również miło poznać.-powiedziała moja matka podchodząc do niej.
-Pomarszczyła ci się twarz.-powiedziała patrząc na moją matkę. W tej chwili kopara mi opadła.
-Słucham.
-Liwia chce przez to powiedzieć, że jesteś stara.-powiedział Baszar z uśmiechem. Spojrzałam na babcię i wiedziałam, że czeka nas niezwykle ciężki obiad.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie,
wybaczcie mi moją tygodniową nieobecność, ale niestety nie miałam czasu zajrzeć na bloga. Kartkówki i sprawdziany w ostatnim tygodniu po prostu dobiły mnie. Naprawdę chciałam dodać rozdział i prawie udało mi się to w środę lecz niestety wniknęły pewne sprawy prywatne i nie udało mi się....miał być też dodatek świąteczny, ale z tym też nie wyszło. Obiecuję, że w tym nadchodzącym tygodniu rozdziały będą częściej.
Chcę wam również życzyć Wesołych Świąt w rodzinnej atmosferze, pełnych miłości i dobrego jedzenia oraz wspaniałych, wymarzonych prezentów no i oczywiście Szczęśliwego Nowego Roku.

3 komentarze:

  1. Ten Baszar jest jakiś nienormalny. Na miejscu Rose już bym go udusiała.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Pomarszczyła ci się twarz" xDDDDD
    I ją i Baszara najchętniej bym zastrzeliła, ale ten tekst był dobry xD

    OdpowiedzUsuń
  3. A myślałam, że będzie miło. Coś Rose nie ma dobrego dnia na kontaktu z ludźmi. Albo oni z nią? Ale zgodzę się z RozaDhampir, obojga już bym mogła rzucić na pożarcie psom. Już dzieci łupek mówią od tej blondyny. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń