Wróciliśmy dopiero na obiad, gdy skwar na dworze stał się nie do zniesienia. Dzieci przede wszystkim jęczały, że im gorąco, ale wcale im się nie dziwiłam. Upał był okropny. Gdy weszliśmy do domu ze mnie kapało, a Borys płakał. Dymitr jako jedyny szedł i nic nie mówił. Weszliśmy do domu, a Olena spojrzała na Borysa.
-Idę z nim do łazienki.-powiedziałam ruszając do góry.
-Pomóc ci?-spytała Olena podchodząc do mnie.
-Jeśli chcesz.-powiedziałam uśmiechając się do niej. Ruszyłyśmy na górę, a Borys po mimo płaczu zaczął jeszcze piszczeć.
-Żabko spokojnie.-powiedziałam rozbierając małego.
-Borysku nie płacz baba już ci szykuje zimną wodę.-powiedziała Olena patrząc na małego. Ściągnęłam mu pieluchę i ruszyłam do łazienki. Olena właśnie skończyła nalewać wody do miski.
-Patrz co tu jest.-powiedziałam pokazując gumową żabę. Zapłakany wyciągnął rączki w stronę żaby.
-Włóżmy go już do tej miski.-zaproponowała Olena. Wsadziłam Borysa do letniej wody, a on zaczął się uspokajać. Chciałam mu pomóc, ale on sam zaczął się kłaść w misce. Obie z Oleną zaczęłyśmy się śmiać.
-Widać, że ktoś tu źle się czuł w upale.-stwierdziłam patrząc na to jak Borys pozbywa się żaby żeby mieć więcej miejsca dla siebie.-Żabko uważaj żebyś się wodą nie zachłysnął.-powiedziałam patrząc na niego.
-Urósł w ciągu tego miesiąca.-powiedziała Olena patrząc na małego z uśmiechem.
-Uczy się chodzić i to jest niesamowite.-stwierdziłam gładząc Borysa po policzku.
-Możesz teraz podsumować ten rok z Borysem.-powiedziała Olena.
-Jeśli będzie taki przez kolejne siedemnaście lat to jestem bardzo szczęśliwa.-powiedziałam patrząc na małego.
-Kochany jest.-stwierdziła pokazując małemu ręcznik. Borys zaskoczony spojrzał na babcię i obrócił się do Oleny pupą.
-Ej panie kochany nie obracaj się do babci pupą.-poprosiłam. Borys rozłożył się wygodnie w misce i patrzyła na nas z uśmiechem. Olena zaczęła go wyciągać co spotkało się z wielkim oburzeniem Borysa. Olena jednak nie reagowała i zaczęła go wycierać. Borys piszczał i się rzucał.
-Widać, że masz wprawę w wycieraniu malucha.-powiedziałam wyciągając pieluchę.
-Mama nie!-krzyknął Borys widząc co mam w ręce.
-Będziesz tylko w pieluszce na obiadku.
-Nie!
-Borys nie kłóć się ze mną.
-Nie!
-Borys nie będziemy dyskutować.-powiedziałam podchodząc do Oleny.
-Nie!
-A kto tu tak krzyczy?-spytał Dymitr wchodząc do pokoju.
-Tata.-Borys spojrzał na Dymitra błagalnie. Dymitr zmarszczył brwi i podszedł do nas. Wziął od Oleny Borysa i spojrzał na niego.
-Co one ci robią?-spytał. Borys wtulił się w tatę i płakał. Pokazałam Dymitrowi pieluchę. Dymitr pocałował Borysa w czoło i wyciągnął rękę po pieluchę. Podałam mu ją, a on wyszedł.
-Mam nadzieje, że mu się uda.-powiedziałam przecierając czoło.
-Ciebie też wykąpać?-spytała patrząc na mnie z uśmiechem.
-Chyba dam sobie radę.-powiedziałam śmiejąc się.
-Każdy czasem ma humory.-stwierdziła Olena uśmiechając się do mnie.
-Ale dzisiaj był taki szczęśliwy i tak dobrze się bawił, a potem oczywiście wszystko musiało się popsuć.
-Nie narzekaj już tak i chodź na obiad.-powiedziała patrząc na mnie z uśmiechem. Zaśmiałam się przetarłam mokre czoło i ruszyłam za Oleną. Gdy weszłam do kuchni Borys siedział w krzesełku z szerokim uśmiechem.
-Mały zdrajca.-powiedziałam siadając obok Borysa.
-Mama.-Borys skarcił mnie patrząc na mnie.
-Będziesz mnie pouczał?-spytałam.
-Nie dyskutuj z nim.-poprosił Dymitr całując mnie w czoło.
-Dlaczego? Z dzieckiem trzeba rozmawiać jak z dorosłym.-powiedziałam uśmiechając się do dziecka.
-Kochanie...
-Daj spokój i chodź coś zjeść.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr usiadł obok mnie i pocałował mnie w policzek.
ok
OdpowiedzUsuńOj Borysek... Dimka, nie wymądrzaj ię tak. Założył mu pieluchę i zadowolony. Ehh, ci mężczyźni... Lecę czytać dalej 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń