Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

sobota, 30 czerwca 2018

Rozdział 684

Po kilku dniach spakowani ruszyliśmy do willi mojego ojca. Dziewczyny przyjechały dzisiaj w nocy i teraz odsypiają. Wsiadłam za kierownicę i spojrzałam na rodzinkę. Olena i Olek siedzieli obok Borysa, który był tak okropnie głody, że nie chciał jechać bez bułki którą teraz ma w rączce i szczęśliwy ją jadł. Spojrzałam na Dymitra który siedział obok mnie. Od kilku dni między nami panuje rozejm...ale nie do końca. Oboje staramy się nie kłócić i w dużej mierze milczymy żeby nie obrazić tego drugiego.
-Gotowi?-spytałam wyjeżdżając z garażu i czekając aż garaż i brama się zamknął.
-Jedźmy już.-poprosił Dymitr. Od rana jest tak strasznie zdenerwowany tym, że znów zobaczy się z siostrami .Położyłam mu dłoń na udzie i uśmiechnęłam się szeroko.
*
Po rozpakowaniu się zeszyliśmy na dół. Moje urocze rodzeństwo siedziało przy oknie i coś zawzięcie rysowało.
-Co ładnego rysujecie?-spytałam kucając obok nich. Mia spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
-Misia.
-Śamochód.-dodał Adam rysując coś na kartce Mii. Mała pisnęła wściekła i rzuciła w Adama kredką. Po chwili oboje płakali, a ja starałam się ich jak najszybciej pocieszyć.
-Ciężko ich uspokoić co?-spytał Abe stają obok mnie i biorąc Adama na ręce.
-Ociupinkę.-mruknęłam biorąc Mię na ręce, mała wtuliła się we mnie.
-Z Janine ledwo dajemy sobie z nimi radę. -dodał w chwili w której Mia zrobiła sobie chusteczkę z mojej bluzki.
-Siostrzyczko.-jęknęłam. Spojrzałam na drzwi. Dymitr szedł z Borysem na rękach.-Dimka! Chodź tu kochanie.
-Dimka?-spytał Dymitr zszokowany.
-Dika?-spytał Borys patrząc na tatę.
-Silny z ciebie facet, dasz sobie radę z dwójką dzieci. -powiedziałam podając Mię.
-A ty czemu nie możesz jej trzymać?-spytał przytulając dzieciaki do siebie.
-Mam całą obsmarkaną koszulkę.-powiedziałam odwracając się do niego plecami.
-Fuu.-Dymitr i Borys jęknęli zniesmaczeni. Uśmiechnęłam się do nich i  pobiegłam do naszej sypialni gdzie przebrałam bluzkę na koszulę. Spojrzałam na swoje odbicie i ruszyłam w stronę drzwi.
-A!-Wiktoria wpadła na mnie i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Hej!-pisnęłam przytulając ją do siebie. Wtuliłyśmy si w siebie.
-Jak miło cię widzieć.-mruknęła cały czas wtulona we mnie.
-Jak się czujesz?-spytałam odsuwając ją lekko ode mnie. Spojrzałam na jej brzuszek.
-Troszeczkę ci się przytyło.-stwierdziłam dotykając jej brzuszka.
-Niestety rosnę.-powiedziała spoglądając na brzuch.
-Niestety? Ej ej z tego co pamiętam chciałaś dziecka.
-No niby tak, ale nie wydaje ci się że to wszystko dzieje się tak szybko boję się, że nie podołam.
-Dasz radę. Wierzę w ciebie. A z resztą ty będziesz mieć Olenę do pomocy.-powiedziałam śmiejąc się cicho.
-Jasne jeśli mama nie zdecyduje się zamieszkać z wami.-mruknęła starając się powstrzymać uśmiech.
-Och to była wyjątkowa sytuacja. Umierałam.
-Przestań się tak uśmiechać! Napędziłaś nam stracha.
-Mi też nie było do śmiechu, ale teraz jest cudownie.
-Mama.-zawołał Borys podbiegając do mnie.
-Gdzie tata?-spytałam biorąc go na ręce. Mały rozejrzał się po korytarzu i wzruszył ramionkami.
-Hej Boro!-pisnęła Wiki biorąc ode mnie Borysa.
-Ciocio!-pisnął Borys przytulając się do Wiktorii.
-Żabko ciocia tak za tobą tęskniła. Ale urosłeś. Jesteś coraz przystojniejszy...
-Oddaj mi go, nie możesz teraz dźwigać.-powiedziałam patrząc na nią ze złośliwym uśmiechem.
-Ty wredna babo.
-Och tyle się tego od ciebie i całej rodzinki nasłuchałam. Teraz nie dam ci żyć młoda.
-Jesteś okrutna.
-No już, Borys chodź do mamusi.-wyciągnęłam ręce w jego stronę, a on od razu się we mnie wtulił.
-Nie możesz mi zabierać tej przyjemności, jaką jest przytulanie twojego dziecka. On jest zbyt przyjemny w dotyku.-powiedziała to z taką pewnością siebie, że aż parsknęłam niekontrolowanym śmiechem.
-Umiesz mnie rozśmieszyć.
-Z wzajemnością.
-Jak Kola przyjął dobą nowinę?-spytałam całując Borysa w czoło. Mały tulił się we mnie i zajął się sprawdzaniem dlaczego te guziki od koszuli mają takie super kształty. 
-Jak to jak? Ucieszył się jak wariat! Wprost oszalał ze szczęścia. Tylko, teraz jest nie do zniesienia.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Cały czas chce się mną zajmować. Pilnuje żebym dużo jadła, odpoczywała, dużo spała i tak dalej, ale na szczęście babcia Jewa cały czas mu powtarza, że gdy ona była w ciąży to bez problemu pracowała na polu, dlatego mam trochę spokoju.
-Ach kochana Jewa.-mruknęła.
-Baba?-spytał Borys podnosząc główkę.
-Tak, babcia Jewa.
-Jak przyjął to Dimka?-spytała nagle.
-Nie wiem, mój stan był wtedy krytyczny. Musisz spytać Oleny.
-Boje się z nim spotkać.-powiedziała kładąc dłoń na brzuchu. Dłoń na której...
-Zaręczyliście się?!-krzyknęłam z uśmiechem.
-No tak, dziecko w drodze to i ślub trzeba planować.-powiedziała z uśmiechem.
-Moje gratulację!- pisnęłam szczęśliwa.
-A co to za piski? Borys aż się przestraszył?-usłyszałam za plecami głos Dymitra, a widząc przerażoną minę Wiktorii wiedziałam, że czeka ich trudna rozmowa.

3 komentarze:

  1. O matko!!!! Piekny, cudowny, wspaniały rozdział!!!😍❤️ Uwielbiam cię!! Czekam na next i życzę weny. Pozdrawiam😘😘
    PS. Mogę liczyć na więcej Aba?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo 💜 😁
    Życzę weny i czekam na next 😍

    OdpowiedzUsuń