Wyszłam wściekła z pałacu i ruszyłam w stronę domu. Już dawno nie byłam tak zbulwersowana. Weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami.
-O Rose! Dobrze, że jesteś. Chciałem z tobą porozmawiać i powiedzieć ci, że niedobrze iż tak bardzo ufasz swojemu ojcu . To naprawdę zły człowiek.-zaczął Sylvain.
-Zły człowiek powiadasz?-spytałam.-Właśnie się dowiedziałam, że byłeś w restauracji na obiedzie z jakąś kobietą. Rachunek jest na Dymitra, wytłumaczysz mi to?
A sytuacja wyglądała mniej więcej tak: Chciałam wyjść z pałacu po służbie przy Lissie kiedy podbiegła do mnie kobieta pytając czy to ja jestem strażniczka Bielikow, gdy przytaknęłam podała mi rachunek. Zobaczywszy nazwisko i charakter pisma spytałam jak wyglądał ten facet. Sekundę później biegłam do domu.
-Dymitr mi pozwolił!-krzyknął.
-Mogliście mnie uprzedzić.-warknęłam. Wzięłam kluczki i papiery i ruszyłam do garażu.
-Gdzie się wybierasz?-spytał.
-A kim ty niby do cholery jesteś żebym ja ci się tłumaczyła?-spytałam.-Nie jesteś ani moim mężem, ani moim ojcem.
Wsiadłam do auta i poczekałam aż brama się otworzy po czym wyjechałam i ruszyłam w drogę. Gdy wjechałam na autostradę rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Czy udało mi się dodzwonić do najpiękniejszej kobiety?-usłyszałam w aucie głos Dymitra.
-Mówisz tak każdej?-spytałam.
-Nie tylko tej która zasługuje na ten tytuł. Co słychać?
-Za dużo.-powiedziałam szczerze.
-Czyli?
-Dowiedziałam się, że Sylvain był dilerem narkotykowym.
-Co?!-wykrzyknął Dymitr.
-To co słyszysz. Mam pytanie: Kazałeś mu kiedyś zapisać na siebie rachunek?
-Tak, ale było to dawno. Na samym początku jak się do nas wprowadziła. Dlaczego pytasz?
-Zapomniałeś mi o tym powiedzieć.
-Naprawdę? Wybacz. Co teraz robisz?
-Jadę po Borysa do ojca.
-Dziadek się dzisiaj nim zajmuje?-spytał Dymitr i słyszałam, że się śmieje.
-Tak, dziadek był bardzo chętny do opieki nad wnukiem i dzięki temu dowiedziałam się o tym co robił, albo robi Sylvain chcę o to podpytać ojca.
-Abe na pewno już ma najświeższe informacje o tym typie.
-Przecież wiem o tym.-powiedziałam pewnie.-Chcesz porozmawiać z synem bo właśnie parkuję pod domem ojca.
-Oczywiście, daj mi go w tej chwili do telefonu!
-Spokojnie najpierw wysiądę.-powiedziałam zamykając auto i ruszając do drzwi otworzył mi jeden ze strażników, a ja weszłam do salonu.
-Borys! -krzyknęłam z uśmiechem. Mały uśmiechnął się i rzucił klockiem w Abe'a po czym wstał i przybiegł do mnie.
-Hej.-powiedział szczęśliwy.
-Cześć, chcesz porozmawiać z tatusiem?-spytałam.
-Tak.-powiedział wyciągając rączkę, podałam mu telefon i wzięłam go na ręce.
-Hej tatku.-powiedziałam uśmiechając się do ojca.
-Twój syn ma cela.-stwierdził rozmasowując czoło.
-Wiem, po tatusiu.
-Wolę w to nie wnikać.-stwierdził uśmiechając się do Borysa, który uśmiechał się szeroko do telefonu.-Dymitr dzwoni?-spytał.
-Tak, porozmawialiśmy sobie chwilkę.
-Tęsknisz za nim?
-Oczywiście.
-Nie chcesz do niego lecieć? Załatwię bilety.
-Mam pracę i nikt mnie nie może zastąpić.-przypomniałam.
-Ah tylko ta praca.
-Tak wygląda życie tatku.
-Ja wyjeżdżam kiedy chcę.
-Jesteś morojem to wygląda inaczej-przypomniałam.
-Dyskutowałbym...
-Mama, tata -Borys podał mi telefon.
-Chciałeś ze mną rozmawiać?-spytałam.
-Chciałem powiedzieć dobranoc, jest strasznie późno muszę iść spać.
-Dobranoc kochanie. Borys powiedz tatusiowi dobranoc.
-Papa tata.-zawołał Borys do słuchawki. A ja uśmiechnęłam się szeroko do ojca. Zapowiada się ciekawa rozmowa.
Dymitr,wracaj szybko bo robią się kłopoty bez ciebie.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że Sylvain nadużywa ich gościnności.
A wydawał się w porządku.
Rozdział super.
Życzę weny i czekam na nexta.
Rozdzial super. Czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział następny? Abe wszystko wie nalepiwj dobrze, że Roza się go zapyta, ewidentnie coś tu śmierdz. Genialne!
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać coś w tym tygodniu
OdpowiedzUsuńPo prostu nie mam czasu go napisać