Wreszcie nadszedł poniedziałek,Robert nie odzywał się od kilku dni tak jakby mi uwierzył,że chcę się pożegnać z najbliższymi.Właśnie jechałam z Dymitrem do posiadłości mojego ojca.Po tym weekendzie który spędziłam sam na sam z Dymitrem w łóżku czułam się ogłupiała wychodząc na dwór i mając na sobie ciuch mój ukochany chyba miał podobnie od rana,to znaczy od naszego wieczoru gdy musieliśmy się ubrać i wyjść z sypialni był uśmiechnięty i cały czas na mnie spoglądał.Nie wiem dlaczego tak jest ale jest to strasznie przyjemne.
-Wiesz Towarzyszu po takim weekendzie ciężko się przyzwyczaić do tego,że nie będę mogła się na ciebie rzucić kiedy tylko najdzie mnie ochota.-powiedziałam uśmiechając się uwodzicielsko.
-Roza nie prowokuj bo będziemy mieli wypadek.-Dymitr starał się opanować uśmiech ale mu się nie udało.
-Jesteś gotowy?-spytałam zmieniając temat na nieco mniej miły niż nasz wspólnie spędzony czas w łóżku.
-Tak Roza jestem gotowy na wszystko.-powiedział chwytając mnie za rękę i całując ją.
-Chyba trochę się boje.-wyznałam nie patrząc na niego.
-Ja ci się nie dziwie kochanie sam też się denerwuje,ale wiedz,że jestem na wszystko gotowy by tylko pozbyć się tego oszołoma z naszej planety.-Dymitr gdy tylko wspomniał o Robercie mocniej chwycił moją dłoń.
-Dymitr proszę cię tylko uważaj na tej akcji.Wiem,że chcesz brać w niej czynny udział ale uważaj na siebie nie mam ochoty cię odwiedzać w szpitalu.-powiedziałam patrząc na niego.
-Obiecuję ci Roza,że nic mi się nie stanie.-powiedział całując mnie w dłoń.Na tym skończyła się nasza wymiana rozmowa ponieważ podjechaliśmy pod bramę domu mojego ojca.Stała tam też stróżówka z której o dziwo wyszedł człowiek.
-Dzień dobry poproszę państwa nazwiska.-powiedział znużony.
-Rosemarie Hathaway-powiedziałam patrząc na tego ochroniarza.Miał może z dwadzieścia dwa lata był brunetem jego oczy były tak intensywnie zielone,że nie mogłam oderwać od nich wzroku.Widząc to uśmiechnął się do mnie
-Dymitr Bielikow-powiedział mój ukochany z pięknym uśmiechem,którym zawsze mnie rozpuszczał.Wiedziałam,że często bywa o mnie zazdrosny ale był wtedy taki słodki.
-Dobrze proszę poczekać chwilę-powiedział ochroniarz i wrócił do stróżówki.
-Nie wiedziałam,że mój ojciec ma ludzkich ochroniarzy.-powiedziałam patrząc na Dymitra.
-Ja też nie wiedziałem wydaje mi się to trochę dziwne.-powiedział mój ukochany krzywiąc się.
-Przestań przecież wiesz,że jest duże zapotrzebowanie na dampiry i mój ojciec nie może mieć ochrony złożonej tylko i wyłącznie z dampirów.
-Roza jak tylko chcesz możemy uzupełnić braki kadrowe wśród dampirów.-powiedział Dymitr z chytrym uśmiechem.
-Towarzyszu nie rozpędzaj się wyszliśmy z sypialni dopiero godzinę temu.-uśmiechnęłam się zalotnie.
-Dobrze,mógł poprosić jeszcze państwa dowody ?-spytał ochroniarz podchodząc do samochodu.Podaliśmy mu nasze dokumenty,on je sprawdził i brama się otworzyła.Wjechaliśmy do wielkiego ogrodu wszędzie było pełno drzew i róż.Oczywiście mój ojciec i Dymitr pod tym względem mają wiele wspólnego.Jechaliśmy dobre dwie minuty aż ukazał nam się dom tak właściwie to był zamek choć nie do końca był to dom z zamkowymi wieżyczkami,było ogromny.Jeszcze tak wielkiego domu nie widziałam.Poprzednie dwa domy mojego ojca to nic w porównaniu z tym.Podjechaliśmy pod same drzwi a w nich ukazał się Abe i moja matka.Wysiedliśmy z samochodu.
-Witajcie dzieciaki i jak wam się podoba wasze przyszłe miejsce zaślubin?-spytał Abe patrząc na nas z zadowoleniem.
-Tato tu jest po prostu pięknie.-powiedziałam nieświadoma tego,że go przytulam.Oboje się na chwile spięliśmy.
-Tak wiem jest tu pięknie a teraz pora już ruszać moi strażnicy już czekają.-powiedział i ruszył przodem.Z nim szła moja matka i na końcu ja z Dymitrem.Oboje podziwialiśmy to piękne miejsce.Czułam się zupełnie jak "Alicja z Krainy Czarów".Po jakiś piętnastu minutach marszu doszliśmy na lądowisko gdzie czekali na nas strażnicy.Abe wszedł szybko do samolotu a my za nim.Usiedliśmy i przygotowaliśmy się do lotu.Po chwili samolot wzbił się w górę a Abe zaczął jeszcze raz przebieg tej misji.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Udało się wstawić dwa lecz na dziś to jeszcze nie koniec.Pojawi się dziś tu coś jeszcze czekajcie cierpliwie.
Dziękuję za rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam. Dobrze wiesz ze czekam. Bosko 😁 Rose nie rozpraszaj proszę strażnika Bielikowa, bo serio wyląduje w szpitalu 🏥 (tfu, tfu) jak się na ciebie zapatrzy. No to teraz najtrudniejsze... Mam nadzieje, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i zniszczą tego kretyna raz na zawsze
OdpowiedzUsuńRoza nie prowokuj, bo Dymitr nie wytrzyma. Wspaniały rozdział. Robert!!! Zabić drania. Bielikow skup się.
OdpowiedzUsuńPałac Abe'a z różami. Ciekawe. Rose coraz bardziej zbliża się do rodziców. Czekam na następny rozdział i życzę weny. :-*
Boję się, co się stanie, jak stracą kontrolę... Ale cóż. Lecę dalej
OdpowiedzUsuń