Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

sobota, 26 marca 2016

Rozdział 66

Obiad dłużył się niemiłosiernie.Próbowaliśmy rozmawiać o wszystkim tylko nie o tym,że poroniłam ale nam coś nie wychodziło.Moi rodzice się spięli i siedzieli jak na szpilkach.Ja z Dymitrem próbowaliśmy robić dobrą minę do złej gry ale chyba też nam nie wychodziło.
-Może ktoś napije się wina?-spytał Dymitr gdy cisza przy stole stała się nie do zniesienia.
-Ja z chęcią się napije.-Abe momentalnie odzyskał  pogodę ducha.Dymitr wstał od stołu i po chwili wrócił z winem.O dziwo nawet moja matka poprosiła o kieliszek,wydaje mi się,że ta sytuacja tak jak mnie,ją również przerosła.Nigdy nie myślałam,że będę musiała poruszać takie tematy jak poronienie czy ślub.
-Tato a mówiłeś mamie o dobrych nowinach czy powiedziałeś tylko o złych?-zagadnęłam nagle.
-Faktycznie nie chwaliłem się.Ale możesz powiedzieć Rose to chyba nie musi być tajemnicą.-Abe uśmiechnął się szelmowsko.
- Co to za dobre wiadomości?-spytała moja matka,patrząc to na mnie to na mojego ojca.
-W czerwcu odbędzie się nasz ślub.-powiedziałam chwytając Dymitra za rękę,odwzajemnił mój uścisk.
-O-tylko tyle powiedziała a jej wargi zmieniły się w jedną cienką kreskę.
-Powiedz Jannin,że się cieszysz.-Abe najwidoczniej świetnie się bawił kosztem matki.
-Tak wspaniale.Cieszę się waszym szczęściem.-powiedziała patrząc na ojca z morderczym błyskiem w oku.Reszta obiadu minęła w dziwnej atmosferze,niby wszyscy się uśmiechali ale każdy był w złym humorze.Moi rodzice wyszli o szóstej.Pomogłam Dymitrowi znieść naczynia do kuchni a potem poszłam usiąść do salony.Zamknęłam na chwilę oczy.
-Ma może pani ochotę na lampkę lub dwie wina?-usłyszałam szept przy moim prawym uchu.
-Z przyjemnością proszę pana.-powiedziałam uśmiechnięta i otworzyłam oczy.Dymitr usiadł obok  mnie i podał mi kieliszek,kiedy usiadł przytuliłam się do niego.
-Jak się czujesz Roza?-spytał po dłuższej chwili milczenia
-A jak mam się czuć?Nie znoszę płakać a dziś płakałam sama nie wiem ile razy.Jestem trochę zmęczona.-wtuliłam się w niego mocniej.
-Chcesz iść spać?-Dymitr po mimo pytani przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Towarzyszu chyba znasz odpowiedź.-powiedziałam odstawiając kieliszek na stolik.
-Oczywiście,że znam.-powiedział również odstawiając kieliszek.Objęłam jego szyję rekami i usiadłam mu na kolanach.Dymitr chwycił mnie za pośladki i przysunął najbliżej siebie jak się tylko dało.Siedzieliśmy tak chwilę patrząc sobie w oczy w końcu nie wytrzymałam,szybkim ruchem przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.Nigdy się tak nie całowaliśmy zawsze potrafiliśmy się opanować choć w niewielkim stopniu,ale dzisiejszy dzień który był ciężki pokazał,że możemy się jeszcze bardziej do siebie zbliżyć.Dymitr całował mocno lecz jednocześnie delikatnie,nie wiem jak on to robi ale właśnie to jest w nim najlepsze.Jako jedyny jest ostry ale jednocześnie delikatny.Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na dywanie bez koszulki,teraz Dymitr walczył z moim rozporkiem od spodni,widziałam po jego mnie,że jestem w tej chwili najważniejsza i nawet jakby teraz ktoś go wzywał na akcję to by odmówił.Dla niego w tej chwili byłam tylko ja,a dla mnie był tylko on.Nie czekając aż upora się z moimi spodniami ściągnęłam jego koszulkę i pozbyłam się spodni.Oboje teraz byliśmy w samej bieliźnie,Dymitr patrzył na mnie jakbym była najpiękniejszą i najwspanialszą kobietą na świecie.Jego usta powoli,bardzo wolno zbliżały się do moich,myślałam że nie wytrzymam gdy w końcu złączyły się w pocałunku.Dymitr nie panował już nad sobą i poczułam jak gwałtownie pozbywa się mojego stanika.Nie myśląc co robię zaczęłam zjeżdżać dłońmi w dół torsu ukochanego,aż natrafiłam na materiał który mi tylko przeszkadzał jednym zwinnym ruchem pozbyłam się jego majtek.Spojrzałam na niego i podziwiałam jego idealnie wyrzeźbione ciało,czułam się tak jakbym podziwiała jakieś arcydzieło a nie mojego narzeczonego.Dymitr położył mnie delikatnie na dywanie i zaczął całować po szyi i coraz niżej,aż dojechał do moich majtek chwycił je zębami i jednym zwinnym ruchem ściągnął ze mnie.Po tym jak obydwoje byliśmy nadzy już nic nas nie powstrzymywało byliśmy tylko my i nasza miłość.To co dla nas było najważniejsze.Chwilami czułam jakieś dziwne kłucie w sercu może to poczucie winy lub coś innego ale w tej chwili mnie to nie obchodziło najważniejszy był on.

3 komentarze:

  1. Świetne zakończenie,ciężkiego dnia. No cóż... Koniec końców to ich chyba uspokoiło, nie?
    Dobra, czekaj, idę czytać kolejny rozdział 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne. A zakończenie...Co tu dużo mówić? Wszystko dobre co się dobrze kończy. Teraz idę do drugiego.

    OdpowiedzUsuń