Właśnie wyszłam do Lissy i skierowałam się w stronę mojego mieszkania,gdy usłyszałam głos.Poszłam w jego kierunku i odkryłam ojca Sydney i Stanon,stali i się całowali.Chwile przecież Jared ma żonę.Nic z tego nie rozumiałam,ale stwierdziłam że za to jak mnie dziś potraktował popsuję mu ten romantyczny moment.Ruszyłam ścieżką która prowadziła do domu,ale musiałam ich minąć.Szłam nie patrząc na nich,ale w sercu poczułam rosnącą dumę z tego że dałam radę.
-O strażniczka Hathaway miło widzieć.-odezwał się Sage.
-Nagle zachciało się panu ze mną rozmawiać?-spytałam odwracając się do nich.
-A dlaczego nie moglibyśmy porozmawiać ze sobą jak cywilizowani ludzie i stwory?-ał jego uwaga zabolała.
-Wydaje mi się że nie dopóki pan nie zacznie nas traktować jak równych sobie.-powiedziałam uśmiechając się promiennie.
-Na głowę jeszcze nie upadłem.-powiedział sucho.
-Rose?!-spojrzałam w stronę z którego dochodził głos,zauważyłam moich rodziców trzymających się za ręce.
-Hej co wy tu robicie?-spytałam podchodząc do nich.
-Miałem kilka spraw do załatwienia,a teraz zabrałem twoją mamę na romantyczny spacer.-powiedział dumnie Abe całując dłoń mojej mamy.
-No Staruszku to się chwali że dbasz o żonę.-uśmiechnęłam się do nich.
-Rose.-skarciła mnie matka.
-No co?
-Skończcie obie.Rose za dwa tygodnie masz przymiarkę sukni proszę cię zjaw się tym razem do ślubu coraz mniej czasu,a ty byłaś tylko kiedy brali miarę.-powiedział Abe karcąco.
-Wiem,przepraszam,ale nie lubię tego krawca jest dziwny.-gdy pierwszy i jedyny raz z nim rozmawiałam...dobra to nie była rozmowa ja mówiłam o czym innym i on też to było męczące tym bardziej że musiałam z nim wytrzymać cztery godziny.
-Wiem i dlatego go wymieniłem.-powiedział dumnie Abe.
-Na kogo?
-Zobaczysz za dwa tygodnie o szesnastej,a teraz do domu,bo byliśmy tam przed chwilą i Bielikow odchodził do zmysłów.-powiedział Abe z uśmiechem.
-Dobra lecę.Pa.-powiedziałam i pognałam do domu.
-Roza.-usłyszałam ten piękny aksamitny głos gdy tylko weszłam do domu.
-Hej wiem że jestem późno,ale spotkałam jeszcze rodziców i się zagadaliśmy.-powiedziałam podchodząc do Dymitra i się do niego przytuliłam.
-Byli tu jakąś godzinkę temu.-mruknął w moje włosy.
-Jest coś do jedzenia?-byłam strasznie głodna.
-Tak Roza lazania.-powiedział Dymitr śmiejąc się.
-Podgrzać?-spytała Wiki.
-Jakbyś mogła.-powiedziałam uśmiechając się do niej.Gdy wyszła do kuchni podniosłam głowę i napotkałam piękne oczy ukochanego.
-Jak ci minął dzień Roza?-spytał Dymitr patrząc mi w oczy.
-Ciężko.-powiedziałam idąc w kierunku stołu.
-Dlaczego?
-Powiem tyle.Kłótnia z ojcem Sydney.
-Chyba mu za wiele nie wygarnęłaś?-spytał Dymitr z nadzieją w głosie.
-Spokojnie byłam grzeczna.-powiedział z uśmiechem.-Poznałam dziś Kate i Lucasa.
-Ja też.
-I jak?
-Słodcy nie powiem,ale Chris mówi że na koncie ma już kilka nieprzespanych nocy.
-Wiem Lissa też mi o tym mówiła.
-Proszę Rose.-do pokoju weszła Wiki z gorącą lazanią od razu się za nią zabrałam bo umierałam z głodu.
-Dzięki jesteś kochana.-powiedziałam jedząc.
-Spoko.
-A powiedz co z Sydney i Adrianem.-Dymitr spojrzał na mnie zaciekawiony.
-Więc tak to prawda są małżeństwem i Lissa udzieliła jej azylu politycznego,ale coś czuję że to nie koniec niespodzianek.
-Co masz na myśli?-Dymitr był szczerze zainteresowany.
-Widziałam po minach Sydney i Adriana że coś im ciąży tylko nie wiem jeszcze co.
-Mam ci pomóc to rozgryźć?-spytał ożywiony Dymitr.
-Jak chcesz tylko to wymaga tego byśmy jutro poszli do nich i z nimi porozmawiali.-uśmiechnęłam się słodko.
-Dobrze Roza pójdę z tobą.-powiedział Dymitr przecierając twarz.
-Co jest Towarzyszu?Ciężki dzień?
-Trochę były zamieszki przy bramie i pomagałem uspokoić ludzi co nie było łatwe.
-Biedy.-wstałam i usiadłam mu na kolanach,a on mnie mocno objął.
-Od razu lepiej.-powiedział wtulony w mój brzuch.
-Cieszę się.-uśmiechnęłam się do niego i ruszyliśmy do sypialni.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej sory że tak późno,ale jest.
Rose zawsze umie poprawić humor Dymitrowi. Do sypialni mówisz. On się o nią martwi, to słodkie. Abe jest jakiś... zmienił się. 😂😂😂Ciekawe co z Sydney i Adrianem. Czekam na kolejny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na następny ! :) Jestem ciekawa co takiego ciąży Sydney i Adrianowi... Pozdrawiam, :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~
Super rozdział, nie mogę się doczekać następnego. Życzę duuużo weny :*
OdpowiedzUsuń