Obudziłam się wyspana jak nigdy. Dopiero po chwili przypomniałam sobie wczorajszą kłótnię z Dymitrem. I mój wspaniały humor poszedł się przejść. Spojrzałam na miejsce obok siebie licząc na to że zastanę tam ukochanego i na spokojnie pogadamy o tym co wczoraj zaszło. Niestety odkryłam że miejsce obok mnie jest puste, zimne i pościelone. Chcąc nie chcąc wstałam z łóżka i założyłam szlafrok. Zajrzałam do łazienki, ale odkryłam że Dymitra tam nie ma. Wobec tego, albo jest na dole albo wyszedł z domu. Zeszłam po cichu do salonu i to co tam odkryłam zaparło dech w piersiach. W całym salonie było pełno róż białych, czerwonych, herbacianych, czarnych i wiele wiele więcej. Na podłodze też było pełno płatów tego pięknego kwiatu. Poszłam do kuchni i odkryłam mojego ukochanego który szykował śniadanie.
-Towarzyszu wybacz że przeszkadzam, ale co tu się dzieje?-spytałam spoglądając na narzeczonego.
-Roza chciałem cię tak bardzo przeprosić. Jestem taki głupi.-powiedział podchodząc do mnie.
-Ale czy ja wyglądam jakbym się gniewała?
-Nie.-uśmiechnął się słodko.
-Co takiego tam szykujesz?-wskazałam głową blat.
-Tosty z pomidorem i ogórkiem. Masz ochotę?-spytał zalotnie.
-I to bardzo.-na dowód moich słów w brzuchu mi zaburczało.
-Zapraszam do stołu kucharz zaraz poda śniadanie.-powiedział Dymitr i pocałował mnie w czoło. Usiadłam przy stole i czekałam na mojego kucharza. Po chwili wszedł Dymitr z dwoma talerzami pełnymi tostów. Poszedł do kuchni i wrócił z dwoma szklankami soku pomarańczowego. Jedliśmy w milczeniu co chwilę na siebie spoglądając. Po chwili Dymitr nie wytrzymał.
-Roza jak chcesz to mogą być te czarne róże.
-Wiesz po nocy stwierdziłam że najlepszym pomysłem będą czarno-biało-czerwone róże.-powiedziałam popijając sok.
-Roza przecież to najlepszy pomysł jaki słyszałem.-powiedział Dymitr wstając, kucnął przede mną i spojrzał mi w oczy.-Jeszcze raz przepraszam.
-Nie przepraszaj to ja zachowałam się podle mówiąc o tym że nie chciałem tego ślubu. Przepraszam.-powiedziałam i zawiesiłam mu ręce na szyi, chwycił mnie w tali i wstał podnosząc mnie na rękach.
-Przyjmuję przeprosiny.-powiedział z uśmiechem.
-Ja też.-zbliżyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Dymitr ruszył w kierunku schodów.-Towarzyszu trzeba będzie tu zamieść.
-Mam ważniejsze sprawy na głowie niż jakieś zamiatanie.-powiedział niosąc mnie na górę.
-Zaplanowałeś to?-spytałam ciężko dysząc po kolejnym pocałunku.
-Powiedzmy.-uśmiechnął się do mnie i położył mnie na łóżku. Przez to że miałam na sobie szlafrok który na dodatek dość mocno zawiązałam Dymitr zaczął się denerwować i stał się mniej delikatny. Rozerwał wstążkę od szlafroka i zdjął go ze mnie. Gdy zobaczył jeszcze koronkową koszulkę spytał:
-Czy tu też masz coś związane?
-Nie.-powiedziałam, ciągnąc go na siebie. Zatopiliśmy się w pocałunku. Nie wiedziałam co robią moje ręce, ale Dymitr wiedział. Gdy tylko jego dresy wraz z bokserkami wylądowały poza łóżkiem uśmiechnął się chytrze. Na chwilę się od siebie oderwaliśmy, ale to tylko po to bym ja się do końca rozebrała, a Dymitr założył prezerwatywę. Po chwili znów całowaliśmy się bez opamiętania. Jego usta były wszędzie, każdy skrawek mojego ciała był wycałowany. Przede wszystkim skupił się na moich obojczykach. Wreszcie we mnie wszedł, a ja chciałam jęknąć z przyjemności, ale jego usta mi to uniemożliwiły. Po chwili doszedł, a ja zaraz po nim. Gdy skończyliśmy położył się na plecach, a ja wtuliłam się w jego nagi tors. Dymitr gładził mnie po włosach zjeżdżając na moje nagie plecy i zahaczając o biodro.
-Kocham cię.-szepnęłam.
-Ja ciebie też Roza.-pocałował mnie w czubek głowy. Podniosłam się lekko tak by spojrzeć w jego piękne oczy. Odwzajemnił spojrzenie, a potem spojrzał niżej i uśmiechnął się zwycięsko.
-Co cię tak bawi?-spytałam.
-Nic.-odparł.
-Nie kłam.
-Ale ja nie kłamię.-wstałam na co Dymitr jęknął niezadowolony i ruszyłam do łazienki. Stanęłam przed swoim lustrzanym odbiciem. Wyglądałam na szczęśliwą, ale to co zobaczyłam na obojczykach sprawiło że włosy stanęły mi dęba. Miałam dwie ogromne czerwone malinki, których nie da się przykryć żadną bluzką.
-Dymitr!-krzyknęłam wychodząc z łazienki.
-Tak kochanie?-leżał dumny jak paw na łóżku i uśmiechał się beztrosko.
- Masz dwanaście lat żeby robić malinki?-spytałam pokazując swoje obojczyki.
-Ale to nie ja.-powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
-Nie jasne.
-Oj Kotku nie gniewaj się, ale chciałem pokazać że jesteś moja.-powiedział pociągając mnie na łóżko.-Jak chcesz to zrobię ci ich więcej.
-Nie wystarczą mi te dwie.-powiedziałam siadając.
-Ale Roza kolejne będą w mniej widocznych miejscach.-powiedziała całując mój brzuch.
-Dymitr.-nie zdołałam powiedzieć nic innego sprawiał mi nie małą przyjemność. Po chwili odsunął się, ale cały czas był blisko. Spojrzałam na swój brzuch i odkryłam kolejne dwie malinki.-Małolat.-powiedziałam wstając.
-Wiem że to ci się podoba.-krzyknął idąc za mną do garderoby.
Miałabyś tylko 5 sekund na ucieczkę, gdyby się nie pogodzili ! :) Super rozdział. Najbardziej podoba mi się to stwierdzenie : ,,leżał dumny jak paw na łóżku i uśmiechał się beztrosko." Po prostu czad ! :D Już nie mogę się doczekać kolejnego ! :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~
No! Bardzo dobrze, ze juz sie pogodzili. I to w jaki sposób! Mm... 😍😍 Tak słodko 💖 Rose... Nie wkurzaj sie, Dymitr tylko zaznacza, co należy do niego. A ty jesteśmy na pierwszym miejscu tej listy... No cóż, sama widzisz 😂😂💙💙💙
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Nasze Romitri pogodzie. Brawo. Dymitr się postarał. I zrobił jej malinki😂😂😂. Słodziak. Kocham go. Tez chcę takiego w łóżku. Bielikow choć do mnie. Mi możesz nawet milion malinek zrobić. No ale nie będę Rose kraść narzeczonego. Nie chcę mieć do czynienia z wściekła, zazdrosną Rose Hathaway. 😱😱😱. Czekam na kolejny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń