Mason pojechał chwilę po tym jak otrzymał papiery. Niestety Dymitr cały czas był naburmuszony i nie chciał się do mnie odzywać. Wkurzało mnie jego zachowanie tym bardziej, że wiedział co do niego czuję.
-Ciocia! Ciocia!-z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Zoji.
-Co się stało?-spytałam spoglądając na małą.
-Ciocia Wiktoria przyjechała.-mała zaczęła skakać i piszczeć więc wzięłam ją na ręce by miała lepszy widok i podeszłam z nią do okna.-Ciocia! Ciocia! Widzisz?
-Widzę.-nie nadążałam za tą małą.
-Dawno jej nie widziałam.-powiedziała smutna.
-Ja widziałam ciocię Wiktorię dziś rano.-powiedziałam patrząc na to jak humor małej się poprawia.
-A ciocia wie ze my tu jestesmy?-spytała.
-Nie, ale będzie miała świetną niespodziankę.-powiedziałam patrząc przez okna, Wiktoria właśnie wysiadała z auta. O dziwo przywiózł ją tu Eddy. Zoja zaczęła się wiercić na rękach więc puściłam ją. Gdy tylko jej małe nóżki dotknęły ziemi ruszyła w stronę drzwi.
-Nie mogę uwierzyć, że taka mała osóbka ma w sobie tyle energii.-powiedziałam to sama do siebie, ale o dziwo ktoś mi odpowiedział.
-Roza nie ma co się dziwić przecież to mały dampir.-podskoczyłam na dźwięk jego głosu. Spojrzałam na Dymitra i uśmiechnęłam się do niego niepewnie. Nie wiedziałam czy nadal się na mnie gniewa za to co stało się z Masonem czy już wszystko gra.
-Masz rację.-powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi by przywitać się z Eddym. Usłyszałam, że Dymitr idzie za mną.
-Hej.-powiedziałam podchodząc do Eddiego i przytulając go szybko. Zoja już była na rękach Wiktorii i obie rozmawiały o czymś po rosyjsku.
-Hej. Wytłumaczcie o co chodzi. Dlaczego nie ma was w grafiku na cały czerwiec?-spytał Eddy witając się z Dymitrem.
-Ponieważ królowa stwierdziła, że to będzie wspaniały prezent ślubny dla pierwszej pary dampirów która nie bała się ujawnić swoich uczuć.-powiedział Dymitr cały czas uśmiechając się. Oboje z Eddym lubili się więc Dymitr miał kompana do towarzystwa na Dworze.
-Miło z jej strony.
-No i szef straży też się z nią zgodził.-wtrąciłam.
-Hans?-spytał Eddy zszokowany.
-Dokładnie on.-Eddy jeszcze nie wyszedł z zaskoczenia.
-Mama cy ciocia Rose i wuja Dimka mogą mnie zabrac na spacer?-spytała Zoja stojąc już na nóżkach.
-Jeśli ciocia i wujek chcą iść to nie widzę problemu.-Karolina trzymała na rękach Katię która zaczęłam płakać.
-Idziemy?-spytałam patrząc na Dymitra.
-Jasne.-wyszliśmy na dwór i poczułam przyjemny powiew wiatru. Eddy pożegnał się i ruszył w podróż na Dwór. Zoja szła przed nami podziwiając różne roślinki jakie rosły w ogrodzie. Sama szłam napawając się pięknem tego miejsca. Nagle Zoja zatrzymała się i spojrzała na nas.
-Dobze a teraz musice ze sobą porozmawiac bo widze ze cos jest nie tak.-powiedziała zakładając małe rączki na piersi. Spojrzeliśmy zaskoczenia na Zoje, a następnie na siebie.-No dalej.-popędziła nas.
-Porozmawiamy, ale idźmy dalej.-powiedział Dymitr. Ruszyliśmy w dalą drogę.
-Dymitr to nie miało....
-Wiem rozumiem, ale zrozum, że jak widzę cię z Masonem i wiem że wy kiedyś byliście razem...to dla mnie naprawdę trudne.-widziałam ból w jego wyrazie twarzy.
-Wiem Towarzyszu, ale zapamiętaj ja go nigdy nie kochałam Masona. A to że z nim byłam to była jedna wielka pomyłka.
-Wiem, ale ciężko mi na to wszystko patrzeć.-chwycił moją dłoń na której miałam pierścionek zaręczynowy.
-Nigdy nie kochałam i nie pokocham nikogo tak jak ciebie. Przepraszam, że zadaję ci ból, ale Mason jest dla mnie jak brat i nie umiem inaczej się przy nim zachowywać.-stanął nagle i spojrzał mi prosto w oczy. Widziałam w nich miłość. Zbliżył swoje usta do moich i złożył na nim delikatny pocałunek.
-Cy ja muse wsystko zaplanowac zebyscie sie pogodzili?-Zoja wyrwała nas z pocałunku.
-Ty to wszystko zaplanowałaś?-spytał Dymitr zaskoczony.
-Tak.-mała uśmiechnęła się do Dymitra uroczo.-A teraz wracajmy jestem spionca.-powiedziała, a na dowód ziewnęła.
-To chodź do wujka na ręce i będziesz mogła już spać.-Dymitr ukląkł przy Zoji a ta objęła go za szyję i mocno wtuliła się w Dymitra. Ruszyliśmy w drogę powrotną. Gdy doszliśmy do domu Dymitr zaniósł Zoję do pokoju, a ja poszłam do salonu.
-Hej Rose mam prośbę.-nie zdążyłam wejść do salonu, a Wiktoria wyrosła przede mną.
-Słucham.
-Mogę zostać tu na noc?-spytała prawie klęcząc.
-Wydaje mi się, że pytasz o to niewłaściwą osobę nie jestem przecież twoją matką.
-Dziękuję!-krzyknęła i rzuciła się na mnie z uśmiechem.
-Spokojnie nie musisz mi dziękować. Powinnaś podziękować swojej mamie.-młoda zaczynała mnie dusić. Młoda spojrzała na Olenę i ruszyła na nią żeby ją uściskać.
-Co tu się dzieje?-spytał Dymitr przytulając mnie od tyłu.
-Wracamy sami do domu.-powiedziałam wtulając się w tors ukochanego.
-Dlaczego?-spytał obejmując mnie mocniej.
-Bo Wiki poprosiła Olenę o to by zostać jedną noc tu. No wiesz stęskniła się za siostrami i mamą.
-Wiem Roza, ale wiesz co to oznacza?-spytał ściszając głos.
-Co?-spojrzałam na niego.
-Mogę cię przeprosić.-powiedział to tak, że wiedziałam iż zapowiada się długa noc. Uśmiechnęłam się do niego w odpowiedzi, a on roześmiał się cicho.
W końcu się pogodzili. Słodko, sprytna Zoja💖💖💖💖. Jak ja ją kocham. Tak Wiki. Zostań z rodziną i daj im się do końca pogodzić. Liczę na długą, gorącą i szczegółową noc.... Mrrr...💖💖💖💖. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńSuper czekam na kolejny nie mam słów... cudowny 😘😘😘💕💕💖💖💖💓💓
OdpowiedzUsuńZoja!! Jejka Słodziak! Ona wszystko złoży! Jejka! No nareszcie sie pogodzili! No i jeszcze końcówka... Mm...
OdpowiedzUsuńCzekam!