Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

piątek, 24 czerwca 2016

Rozdział 169

Otworzyłam oczy i ujrzałam szary baldachim. Gdzie ja jestem? Spróbowałam sobie przypomnieć co działo się wczoraj. Byłam z Lissą, Sonią, Karoliną, Sydney i Sonią na wieczorze panieńskim w jednym z bardziej znanych klubów w okolicy. Zaczęłyśmy pić i tańczyć. Dobra coś już pamiętam, tylko co stało się dalej? Ostatnie co pamiętam to to, że zamawiałam z Lissą jakieś drinki. Podniosłam się do pozycji siedzącej i poczułam lekkie zawroty głowy. Wstałam chwiejnie i podeszłam do okna odsłaniając je. Zasyczałam na dworze świtało, a ja miałam okna od wschodu. Teraz wiem gdzie jestem. Dom Abe’a. Podeszłam do toaletki która znajdowała się pod ścianą. Wyglądałam okropnie. Podpuchnięte oczy, a pod nimi wielkie szare sińce, moje usta też były lekko spuchnięte, ale to właśnie włosy najbardziej mnie przeraziły. Zazwyczaj piękne, ciemne, falowane i dobrze układające się włosy zostały brzydkie, wyblakłe, proste tworzyły gniazdo na głowie. Stwierdziłam, że kąpiel będzie najlepszym rozwiązaniem. Długa gorąca kąpiel sprawiła, że mogłam pokazać się ludziom. Wysuszyłam włosy, ubrałam się i wyszłam z łazienki. Omal nie dostałam zawału. Nie byłam sama w pokoju.
-Co wy tu robicie?!-wrzasnęłam.-Chcecie żebym dostała zawału?!-Lissa, Sonia, Karolina, Wiktoria, Sydney i Sonia siedziały na łóżku zawzięcie o czymś rozmawiając.
-Cieszymy się, że już nie śpisz. Czeka nas ciężki dzień.-Lissa wstała z łóżka i mi się przyjrzała.-Dobrze wyglądasz, zwłaszcza na to ile wczoraj wypiłaś.
Wszystkie zaśmiały się na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Niestety ja zbyt wiele nie pamiętałam i ten żart wcale mnie nie śmieszył. Ich śmiech przerwało pukanie do drzwi. Żadna się nie ruszyła więc to ja poszłam otworzyć. W drzwiach stał Christian.
-Hej Rose, mam przesyłkę od Dymitra.-powiedział wręczając mi czarne pudełko przewiązane białą wstążką.
-Hej. Dzięki.-przyjęłam pudełko z uśmiechem.
-A tylko powiedział, że nikt nie może wiedzieć co jest w środku.-powiedział i odszedł. Zamknęłam drzwi.
-Czyżby pan młody chciał się podlizać?-spytała Karolina patrząc na pudełko.
-Nie wiem, ale nie mogę wam pokazać.-powiedziałam idąc w stronę łazienki.
-Dlaczego?-spytały chórem.
-Bo Dymitr mnie o to prosił.-zamknęłam drzwi od łazienki. Położyłam pudełko obok umywalki i rozwiązałam  wstążkę. Podniosłam wieczko. W pudełku była seksowna, biała, koronkowa i bardzo dużo odsłaniająca bielizna. Pod bielizną zobaczyłam kopertę. Otwarłam ją i zaczęłam czytać:
‘’Roza dziś nadszedł dla Nas najważniejszy dzień.
Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę Cię w sukni.
Jednak najbardziej jestem ciekaw jak będziesz wyglądać w bieliźnie ode mnie.
Odliczam godziny.
Kocham Cię
Dymitr’’
Uśmiechnęłam się pod nosem. Mój niegdyś poważny Towarzysz zaczął się otwierać. Bardzo dobrze. Ubrałam prezent od ukochanego. Narzuciłam na siebie satynowy szlafrok do połowy uda i wyszłam do dziewczyn. Siedziały znudzone. Spojrzały na mnie zaciekawione.
-I co dostałaś?-spróbowały jeszcze raz.
-A nic takiego.-powiedziałam patrząc na nie. Miały już zaczęte fryzury i pierwsze oznaki makijażu.
-Co ty taka skryta Rose?-spytała Lissa z uśmiechem.
-Jakoś tak. Lepiej powiedzcie od czego zaczynamy?-spytałam lekko podekscytowana.
-Najpierw fryzura potem makijaż.-Karolina klasnęła w dłonie ze szczęścia.-Twój ojciec wynajął kilkunastu fryzjerów i makijażystów tylko po to byś ty na nic dziś nie czekała.
-Fajnie, ale liczyłam, że powiecie, że zaczynamy od śniadania.-powiedziałam, a w brzuchu mi zaburczało.
-No tak, przecież ty dopiero wstałaś.-Sonia Karp momentalnie wstała i skierowała się w stronę drzwi.-Zaraz wracam.-oznajmiła jeszcze. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na dziewczyny.
-Denerwujesz się?-spytała Wiktoria.
-Nie.
-Nie wierze, musisz się choć trochę.-Lissa spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Nie, nie denerwuję się, ponieważ jestem pewna swoich uczuć do Dymitra.-powiedziałam pewnie.
-A co jeśli to okaże się pomyłką?-spytała Sonia i Karolina jednocześnie.
-Wiem, że to nie jest pomyłka od kiedy powiedział, że kochał mnie od zawsze i że nic tego nie zmieni.-powiedziałam, a łezka w moim się zatrzymała.
-Też chciałabym spotkać takiego chłopaka.-mruknęła Wiktoria.
-No a Kola?-spytała Karolina.
-Kola od września podejmie służbę.-poskarżyła się Wiktoria.
-Wiki, Iwan też jest cały czas na służbie, ale wiem, że go kocham i chcę z nim być.-powiedziała Karolina z siłą.
-Czyli co?-Wiktoria wydawała się zbita z tropu.
-Czyli idziesz do niego i mówisz mu co czujesz.-powiedziałam, wtrącając się w rozmowę.
-Mam śniadanie.-Sonia weszła do pokoju z talerzem pełnym jajecznicy i bekonu, oraz ze szklanką soku pomarańczowego.
-Jej!-krzyknęłam wesoło i wzięłam talerz i szklankę. Zabrałam się za jedzenie.
-Widziałam już Michaiła i Dymitra w garniturach i muszę powiedzieć, że wyglądają cudnie.-Sonia zapewne mówiła przede wszystkim o Michaile.
-Proszę cię nie kuś bo wymknę się i znajdę Dymitra.-powiedziałam przeżuwając bekon. Po śniadaniu poszliśmy do jednego z pustych pokoi gdzie czekali na nas fryzjerzy. Moja fryzura nie wymagała wiele, ale jednak czesanie  mnie zajęło dwie i pół godziny. Włosy były skręcone w piękne grube loki, z przodu zostały spięte, a z tyłu puszczone wolno tak, aby mi nie przeszkadzały. Chciałam taką fryzurę ponieważ zależało mi na tym by Dymitrowi się podobało. Wiem, że gadam jak nastolatka, ale chciałam się podobać ukochanemu w tak ważnym dniu. Gdy fryzjer skończył do akcji wkroczyła makijażystka i manikiurzystka. Po trzech godzinach mogła się wreszcie przejrzeć. Wyglądałam pięknie. Ciemne oczy podkreślone makijażem w stylu smokey  eys, usta pomalowane krwisto czerwoną szminką.
-Rose.-usłyszałam głos ojca.
-Co się dzieje tato?-spytałam podchodząc do niego.
-Wyglądasz pięknie.-chciał mnie chwycić za rękę, ale mu nie pozwoliłam.
-Wybacz, ale lakier jeszcze jest mokry.-powiedziałam pokazując mu tipsy pomalowane na szaro.
-Ja…chciałem ci tylko powiedzieć,  że czas się już powoli ubierać.-powiedział lekko zmieszany.
-Gdzie mam iść?-spytałam.
-Do pokoju obok.-powiedział wychodząc. Poczekałam aż lakier do końca wyschnie i ruszyłam do pokoju obok gdzie Pablo czekał już na mnie z uśmiechem.
-Witaj piękna.-powiedział prowadząc mnie do sukienki.
-Witaj Pablo.-powiedziałam patrząc na sukienkę. Pomógł mi się w nią ubrać. Dziewczyny weszły do pokoju gdy zakładałam białe sandałki na obcasie.(zdjęcie na dole)
-Wyglądasz pięknie.-powiedziały naraz.
-Dziękuję.—uśmiechnęłam się do nich.-No co?-spytałam bo patrzyły na mnie jak zahipnotyzowane.
-Nic, stwierdzam, że nasz barat będzie miał śliczną żonę.-Karolina uśmiechnęła się do mnie.
-Dziękuję…-chciałam dodać jeszcze kilka słów, ale do pokoju weszła moja mama. Janin ubrana była w długą, szarą , prostą sukienkę. Po raz pierwszy widziałam ją w makijażu. Matka wyglądała bardzo ładnie.
-Rose wyglądasz…ślicznie.-matka patrzyła na mnie z podziwem i naganą jednocześnie.
-Dziękuję mamo.-powiedziałam podchodząc do niej. Chciałam ją przytulić, ale zauważyłam, że trzyma w rękach pudło.-Co tam jest?-spytałam zaskoczona.
-A tak, miałam ci to dać.-powiedziała wręczając mi pudełko, zaciekawiona otwarłam je.-Moja mama dała mi go gdy wyprowadzałam się od niej, a teraz chcę go dać tobie.
Zobaczyłam piękny koronkowy welon. Spojrzałam na mamę i ją przytuliłam. Na początku zaskoczona po chwili odwzajemniła uścisk. Odsunęłyśmy się od siebie, podeszłam do Pabla który wpiął mi welon we włosy. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam wspaniale. Już nie mogłam się doczekać by zobaczyć Dymitra. Stęskniłam się za nim tak bardzo.
-Rose.-usłyszałam głos ojca za plecami.
-Tak?-spojrzałam na ojca z uśmiechem.
-Wyglądasz pięknie.-spojrzałam mimowolnie w lustro. Biały gorset opinał ciasno talie, oddzielony był od spódnicy jedynie czarną tasiemką, spódnica rozkoszowana, opadająca na ziemię zakończona grubym pasem koronki(zdjęcie na dole).-Czas iść.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to było do mnie. Abe wyciągnął do mnie rękę w której trzymał bukiet. Bukiet składał się z białych, czerwonych i czarnych róż. Chwyciłam bukiet w rękę i ruszyłam do drzwi.
-Rose ja wiem, że ty dasz sobie radę sama z suknią i schodami, ale ja mam cię zaprowadzić do ołtarza.-upomniał mnie Abe.
-A no tak zapomniałam.-powiedziałam zatrzymując się. Moja mama wychodziła właśnie wraz z dziewczynami i Pablem. Abe podszedł do mnie chwycił mnie pod pachę i ruszyliśmy.
 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy ślub. Będą jeszcze trzy części.
No i oczywiście nareszcie są wakacje. Kto się cieszy?

Sukienka Rose:


I buciki:

3 komentarze:

  1. Już się nie mogę doczekać całej ceremonii...śliczna sukienka
    Ja się cieszę z wakacji!! Wszyscy się chyba cieszą xD nie rozwijam się ;) powodzenia i dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna. Roza ani trochę się nie denerwuje. Nic dziwnego. Kocha go, a zwłaszcza, ze ich miłość tyle przeżyła, że już chyba nic jej nie zniszczy. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Ślub! Na to czekam! No i na noc poślubną.... ale to potem xD A teraz - kierunek - ołtarz! Go Rose! Dalej!Dawaj w końcu im szybciej wszystko minie tym szybciej będziesz mogła pokazać się Dymitrowi w tym co dostałaś. Pamiętaj, Dymitr na to czeka. A teraz do kościoła~! W końcu chcesz wyjść za Dymitra! (Kto by nie chciał?)
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń