Rose:
Carter przyleciał o wyznaczonej godzinie i pomógł mam
spakować walizki do samolotu. Wiem, że będę tęsknić za naszą wyspą, ale Dymitr
ma racje. Czas wracać do rzeczywistości. Wsiedliśmy do samolotu i po chwili
wystartowaliśmy. Wtuliłam się w Dymitra i słuchałam jego równego oddechu i
spokojnego bicia serca.
-Co taka szczęśliwa?-spytał Dymitr.
-Bo mam wszystko czego potrzebuję do bycia
szczęśliwą.-powiedziałam mocniej wtulając się w męża.
-Naprawdę?-spytał zaskoczony.
-Tak. Zastanawiałeś się ja nas przyjmą na Dworze?-spytałam.
-A jak mają nas przyjąć? Są zastraszani przez królową.-oboje
się zaśmialiśmy się na ten żart.
-To nie jest śmieszne Towarzyszu. Wiesz, że Lissa nie
chciała utrzymywać statusu złej królowej, a teraz musi.
-Wiem, ale chciałem cię trochę rozweselić.
-Ale ja jestem szczęśliwa.-spojrzałam na męża uśmiechał się
pięknie.
-To dobrze.
-Ale tylko ty tak na mnie działasz.-dodałam.
-Roza przesadzasz.
-Towarzyszu, ale tak jest naprawdę, tylko ty potrafisz mnie
tak szybko rozśmieszyć i poprawić humor.
-W takim razie jest mi niezmiernie miło.-powiedział kładąc
rękę na sercu.
-Przestań.
-Ale ja nic nie robię.
-Dymitr ja się zbieram na takie wyznania, a ty się ze nie
śmiejesz.
-Kotku ja się nie śmieje, mi jest naprawdę miło.
-Ty razem ci wierze.-oboje się zaśmialiśmy.
*
Lot przebiegał bez przeszkód i już po ośmiu godzinach
byliśmy w willi Abe’a. Widziałam, że ktoś na nas czeka. Gdy wysiedliśmy z
samolotu okazało się, że czekają na nas moi rodzice.
-Jak miło was widzieć.-odezwał się Abe z uśmiechem na
twarzy.
-Ciebie również tato.-powiedziałam podchodząc do niego i go
przytulając.
-I co udało się?-spytał gdy poszłam się przywitać z mamą.
-Ale co?-nie rozumiałam o co mu chodzi.
-Jesteś w ciąży?-spytał, patrząc to na mnie to na Dymitra.-Wiesz
jestem ciekawy czy ty i mama będziecie razem jeździć na zakupy po branka i tak
dalej.
-Nie, nie jestem w ciąży. Dymitr i ja zdecydowaliśmy się na
adopcję.-powiedziałam nie patrząc na nikogo.
-Dlaczego nie jesteś w ciąży?-spytała mama.
-Tak wyszło.-powiedziałam krótko powstrzymując łzy.
-Bielikow czy ja mam ci wytłumaczyć jak się dzieci
robi?-spytał Abe podchodząc do Dymitra.
-Nie dzięki Abe, sam sobie poradzę.-powiedział Dymitr
patrząc na mnie czule.
-Ale może jednak? No wiesz moja córka ma dziewiętnaście lat,
a drugie w drodze.-uśmiechnął się dumnie.
-Tato powiedział, że nie.-spojrzałam chłodno na Abe’a.
-Wybacz, chciałem pomóc.-powiedział odsuwając się od
Dymitra.
-Jeśli pozwolicie zabierzemy swój samochód i wrócimy na
Dwór, jestem zmęczona i chcę jak najszybciej znaleźć się w domu.
-Możecie przenocować u nas.-wtrąciła Janin.
-Nie, Rose ma rację lepiej będzie jak wrócimy.-powiedział
Dymitr podchodząc bliżej. Wiem, że widział jak bardzo chcę ominąć rodzinne
spotkania i denerwujące mnie pytanie o to czy już jestem w ciąży.
-Dobrze, to są wasze kluczyki od samochodu.-powiedział Abe
lekko zmieszany podając kluczyki Dymitrowi.
-Dziękujemy.-powiedziałam i ruszyłam za Dymitrem po bagaże.
Moi rodzice już więcej się nie odezwali dopóki nie spakowaliśmy wszystkiego.
-To do zobaczenia.-powiedziałam wsiadając do samochodu.
-Do zobaczenia.-usłyszałam głosy rodziców. Dymitr zapalił
silnik i ruszyliśmy na Dwór.
-Dziękuję.-powiedziałam gdy cisza w samochodzie stała się
nie do zniesienia.
-Nie ma za co.-Dymitr spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jest, dzięki tobie wracamy do domu.
-Roza, wystarczyło powiedzieć prawdę.
-Ale ja nie jestem zmęczona, po prostu chcę wrócić do
domu.-uśmiechnęłam się do niego.
-Szczerze, ja też już chcę do domu.-powiedział z uśmiechem.
-Czyli działałeś w naszym interesie?-spytałam patrząc na
niego ciekawa.
-Trochę.-oboje się zaśmialiśmy na to stwierdzenie.
-Fajnie.-powiedziałam krótko. Jechaliśmy resztę drogi w
ciszy, ale była to przyjemna cisza. Jak zwykle przy wjeździe na Dwór czekał na
nas strażnik.
-Dobry wieczór, przepraszam państwa, ale obecnie na Dworz……O
cholera wróciliście.-Eddy patrzył na nas zszokowany.
-To co mówiłeś o tym Dworze?-spytałam z uśmiechem.
-Dla państwa rzecz jasna jest miejsce.-powiedział z uśmiechem.
-A co się dziej, że nie ma miejsca na Dworze?-spytał Dymitr.
-Lissa ma taką władzę jakiej nie miał żaden władca od ponad
tysiąca lat więc ustala nowe prawa.-powiedział z namysłem.-I wszyscy chcą to
zobaczyć.
-Muszę z nią pogadać.-powiedziałam patrząc na Ediego.
-Zadzwoń do niej.-podsunął.
-Ok. Możemy wjechać?-spytałam z nadzieją.
-Nie przewozicie niczego nielegalnie?-spytał patrząc na
mnie.
-Nie wszystko to co wywieźliśmy z Dworu teraz wraca do
niego.
-Wspaniale.-Eddy uśmiechnął się.-Simon otwórz bramę!-krzyknął
w stronę budki.-Miłego wypoczynku państwu życzę.-skłonił się i ruszył do
kolejnego pojazdu. Wjechaliśmy na Dwór, a ja nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
Przy wjeździe wszystko było zniszczone. Widziałam, że Dymitr też patrzy na to wszystko
z przerażeniem. Podjechaliśmy pod garaż strażników i zaparkowaliśmy biorąc
walizki. Ruszyliśmy w stronę mieszkania, przechodzili koło nas strażnicy, ale i
zwykli morojowie. Wiedziałam jak na nas patrzą, ale jakoś się tym nie
przejmowałam, szłam z wysoko podniesioną głową. Gdy Dymitr otworzył drzwi do
naszego mieszkania przeżyłam szok. Wszystko było powyrzucane.
-Co tu się stało do cholery jasnej?!-spojrzałam przerażona
na Dymitra.
-Rewizja. Kiedy nas nie było przejrzeli nasze
rzeczy.-powiedział zbierając resztki jakiejś ramki.
-Zapewne za czasów rządów Wiktora.-powiedziałam idąc po miotłę.
-Zapewne.- usłyszałam głos Dymitra. Wzięłam miotłę i
wróciłam do salonu.
-Od czego zaczynamy?-spytałam.
Sam nie wiem.-Dymitr stał i patrzył na to co jest w
salonie.-Zacznijmy od zamiecenia, a potem sprawdzimy co nadaje się do
wyrzucenia, a co można zostawić.
Zaczęliśmy sprzątać okazało się, że większość rzeczy jest do
wyrzucenia. Nie wiem ile zajęło nam sprzątanie tego syfu, ale pokój wydał się
pusty.
-Cholera!-usłyszałam kogoś głos przy wejściu. Dobrze znany
mi głos. Poszłam na korytarz i rzuciłam się na Lissę.-Wróciliście!-krzyknęła
szczęśliwa.
-A nie wiedziałaś?-spytałam.
-Myślałam, że ostatni tydzień urlopu Dymitr spędzi z tobą w
willi pana Mazura.
-Ja czemu tylko Dymitr?
-W twoim stanie nie pozwolę ci wrócić na służbę.
-W jakim stanie?
-Jesteś w ciąży.
-Nie.
-Nie?
-Liss nie jestem w ciąży i razem z Dymitrem za tydzień
wracam do pracy.
-Ale ja myślałam, że jesteś.-powiedziała lekko zmieszana.-Przepraszam.
-Nie ma za co.
-Dobra, a teraz mi powiedz, co tu się stało?
-Ty mi lepiej to powiedz.
-Jak wróciliście to tak to wyglądało?-spytała.
-Tak.
-Porozmawiam sobie z nimi, a teraz mam sprawę do Dymitra.
-Jaką?-spytałam idąc za nią.
-Hej Dymitr.
-Witaj Lisso.
-Mam do ciebie pytanko.
-Słucham.
-Mogę porwać ci żonę na kilka godzin?-spytała Lissa z uśmiechem.
-Jasne.-powiedział wracając do sprzątania.
-Chodź Rose nie mamy za wiele czasu, a musimy poważnie
porozmawiać.
-Coś się stało?-spytałam zdenerwowana. Posłała mi tylko
uśmiech co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy ktoś się domyśla o co chodzi?
O kurcze co tan sie stalo? Co sie dzieje z Lissa i na dworze? Czekam na kolejny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPs. Czyzby aura Rose nowila ze jest w ciazy???
Jeju szkoda mi Rose wszyscy sądzą, że jest w ciąży i zadają jej przykre pytania.
OdpowiedzUsuńEhh o co chodzi Lissie?
Lissa powoe jej że serio jest w ciąży.
OdpowiedzUsuńBłagam błagam. Błagam na kolanach wstaw dziś nowy, kto ze mną chce dziś nowy rozdz?������ Uważam że Rose jest w ciąży, testy się mylą, a Liss jej powie że jest w ciąży. Rozdział za krótki ale ciekawy i genialny.
OdpowiedzUsuńWerka
Popieram Werke! xD kolejny ma być! I tak jak reszta mam nadzieje, że Rose będzie w ciąży. Ale wole niczego nie mówić na pewno więc czekam na kolejny (który ma być dziś, Olu :* )
OdpowiedzUsuńCzekam...
Ja też chcę następny. Już teraz. Ciekawe o czym będą gadać. Rose spokojnie. Wszystko sie ułoży. Tylko kto śmiał zdemontować im mieszkanie. Niech ja tylko go dorwę. Czekam na kolejny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń