Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział 189



Rose:
Wbiegłam do łazienki jak burza jeśli Dymitr ma rację to będzie to najmilsza niespodzianka na świecie. Wyciągnęłam pierwszy lepszy test i go zrobiłam. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy to się mogło stać? Oczywiście jeśli się stało. Stałam jeszcze chwilę przy umywalce patrząc na swoje odbicie w lustrze. W końcu odważyłam się spojrzeć. Wyszłam z łazienki i odkryłam, że Dymitr siedzi na łóżku i na mnie czeka.
-I co?-spojrzał na mnie wyczekująco.
-To tylko stres przed okresem.-powiedziałam patrząc na Dymitra, niestety nic nie wyczytałam z jego miny.
-Trudno chodź tu do mnie.-powiedział rozkładając ramiona. Wpadłam w nie mocno się do niego tuląc. Teraz to było mi potrzebne i nic więcej.
-Chodź trzeba się spakować.-powiedziałam ciągnąc go w stronę garderoby. Już po chwili siedzieliśmy na podłodze pełnej naszych ubrań. Oboje siedzieliśmy pogrążeni we własnych rozmyślaniach.  Cały czas myślałam o tym co powiedział Dymitr, może ma rację i adopcja w naszym przypadku o najlepsze rozwiązanie. Pojawia się kolejne pytanie. Czy ja pokocham to dziecko? Boję się. Nie chcę żyć złudzeniami. Odpowiedziałam na jedno pytanie, ale nasuwają się kolejne.
-Coś się stało Roza?-moje myśli rozwiały się gdy tylko usłyszałam ten głos. Spojrzałam  na Dymitra.
-Nie, wszystko gra. Zastanawiałam się nad adopcją i wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem.-powiedziałam myśląc o moich obawach.
-Naprawdę?-Dymitr wydał się zszokowany.
-Tak, może nie będzie naszym prawdziwym dzieckiem, ale będę chciała zapewnić mu najlepsze warunki.-cały czas patrzyłam w te piękne oczy i zakochiwałam się na nowo.
-To wspaniale. Trzeba będzie porozmawiać o ty z Lissą.
-Wiem, zamierzam to zrobić po powrocie.
-Mam iść z tobą?-spytał Dymitr.
-Musiałbyś trzeba wszystkim pokazać, że to nasza wspólna decyzja.-po tych słowach oboje zamilkliśmy i wróciliśmy do pakowania. Nie myślałam, że zabrałam aż tyle ubrań. W końcu udało nam się spakować  wszystkie ciuchy. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa i prawie się przewróciłam gdyby Dymitr mnie nie złapał.
-Uważaj Roza.-szepnął  mi do ucha, zadrżałam gdy poczułam jak gęsia skórka wychodzi mi na rękach. Co ten facet ze mną robi? Niewiele myśląc odwróciłam się przodem do niego i pocałowałam go w usta. Oddał pocałunek chwytając mnie w tali i przyciągając do siebie. Nie odrywając się od siebie  skierowaliśmy się w stronę sypialni. Dymitr popchnął mnie na łóżko, przygniatając własnym ciałem. Czułam jego twarde mięśnie na brzuchu. Przywarł do mnie. Czułam jak pozbywa się mojej sukienki pod którą nic nie miałam. Gdy tylko moja sukienka wylądowała na podłodze Dymitr patrzył na mnie zszokowany. Uśmiechnęłam się do niego niewinnie przyciągając  go do siebie. Szybko pozbyłam się jego koszulki, spodenek i bokserek. Dymitr popchnął mnie na łóżko tak, że znowu leżałam. Położył się obok mnie i bez ostrzeżenia włożył we mnie palec. Krzyknęłam zaskoczona, a on uśmiechnął się złośliwie. Poruszał palcem doprowadzając mnie do płytkiego oddechu, gdy włożył drugi i trzeci myślałam, że oszaleję. Dymitr doskonale o tym wiedział i to wykorzystał, ruszał powoli palcami przez co chciałam go zabić.
-Dymitr błagam…-wyspałam.
-O co?-widziałam, że ma świetną zabawę.
-Skończ moje cierpienia.-powiedziałam chwytając prześcieradło, ale niewiele pomogło. Dymitr wciągnął ze mnie palce na co jęknęłam niezadowolona. Znalazł się nade mną i we mnie wszedł. Przyciągnęłam go bliżej ciągnąc za kark. Spojrzał na mnie pięknymi oczami w których widziałam miłość i pożądanie. Poruszał się powoli, co mnie bardzo stresowało chciałam żeby trwało to wiecznie, ale w trochę szybszym tempie.
-Szybciej!-krzyknęłam byłam tak blisko orgazmu, a on mi go utrudniał. Dymitr zaśmiał się cicho całując moją pierś, po chwili poruszał się o wiele szybciej co było wspaniałe. Czułam jak przyjaciel Dymitra rośnie we mnie, oboje byliśmy blisko. Po chwili poczułam orgazm nie mogłam się na niczym innym skupić. Wygięłam plecy w łuk, a Dymitr delikatnie mnie podtrzymał, wykonał jeszcze kilka ruchów i doszedł. Skończył całować moje piesi i pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się błogo gdy się odsunął.
-Ja tiebia lubliu Roza.-szepnął
-Ja tiebia lubliu tovarishch.-szepnęłam sennie. Spojrzałam jeszcze za okno no tak słońce chyli się ku zachodowi. Zasnęłam mocno wtulona w męża wiedząc, że to się przed chwilą wydarzyło było najwspanialszą rzeczą na świecie.
Dymitr:
Widziałem jak odpływa do krainy snów, sam byłem śpiący, ale nie mogłem zasnąć coś cały czas nie dawało mi spokoju. A tym czymś była Roza, a dokładnie to, że zgodziła się na adopcję mam nadzieję, że nie robi tego ze względu na mnie. I pomyśleć, że jutro już wracamy do domu, ten miesiąc na wyspie miną jak kilka dni. To była moja ostatnia myśl potem odpłynąłem.
*
Obudziłem się czując dziwny skurcz w klatce piersiowej. Spojrzałem szybko w dół i odkryłem, że Roza przytula się do mnie. Położyłem rękę na jej plecach i głaskałem delikatnie nie chcąc obudzić. Jak śpi jest taka bezbronna, ale jednocześnie boję się, że to właśnie sny mogą jej wyrządzić największą krzywdę i nic nie będę mógł zrobić. Ciekawej jakby potoczyły się nasze losy gdybyśmy się nie spotkali. Ja zapewne byłbym poważnym, samotnym strażnikiem uczącym w Akademii Św. Władimira, a ona o nią boją się pomyśleć co by się stało gdybym jej wtedy nie uratował, ale wiedziałem, że jest cenna i nie można zmarnować jej talentu. Nie myliłem się ani odrobinkę. Najbardziej jednak zaskoczyło mnie to jak szybko mnie w sobie rozkochała, wystarczyła jedna lekcja, a ja nie mogłem przestać o niej myśleć, najgorsze jest to, że wyobrażałem sobie rzeczy jakich nie powinienem był myśleć jako jej mentor, a po nocy z urokiem pożądania często nie spałem. Cieszę się, że to się stało dopiero w wartowni, a nie w moim pokoju. Poczułem jak Roza wzmocnią uścisk. Spojrzałem na nią. Obudziła się i patrzyła na mnie zaspanymi oczami.
-Hej Towarzyszu.-powiedziała ziewając.
-Witaj Roza.-powiedziałem całując ją w głowę.
-Długo nie śpisz?
-Dopiero się obudziłem.-wiem trochę skłamałem, ale niech się nie martwi, że mam problemy ze snem.
-Czyli co dziś wracamy?-spytała układając się wygodniej na mojej klacie.
-Tak, dziwnie będzie tak stąd wyjechać.-stwierdziłem.
-Wiem, też się przyzwyczaiłam do tego, że wstajemy i leniuchujemy.
-Trzeba wracać do naszej starej rzeczywistości.-objąłem ją mocniej ramieniem.
-Nie wiem czy będę potrafiła.
-Będziesz, nie masz wyboru.-zaśmiałem się cicho.
-Wiem, ale i tak będę tęsknić za tym domem.
-Ja też. Muszę przyznać, że coraz lepiej grasz w bilard.-zaczerwieniła się na moje słowa.-Masz niesamowitą technikę.
-Przestań.-powiedziała, odsuwając się ode mnie.
-Ale ja nic nie robię.-powiedziałem krztusząc się ze śmiechu.
-Robisz wyśmiewasz mnie.
-Roza ja cię chwale.
-Oj niech ci będzie, a teraz za karę idź zrób mi śniadanie.-rozkazała.
-Zastanawiam się dlaczego to Lissa objęła tron, a nie ty.-za ten tekst oberwało mi się z poduszki.-Dobra już dobra idę zrobić to śniadanie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka na waszą prośbę drugi. Mam nadzieję, że zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza.

7 komentarzy:

  1. Szkoda że Rose nie jest w ciąży.
    Ale pomysł z adopcją nie jest taki zły.
    Ciekawe jak lissa i inni na to zareagują.
    Fajnie że dałaś rozdział wcześniej.
    Życzę weny i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh a juz miałam nadzieje ze jest w ciąży 😞😞
    Kurczę wiem ze adopcja to jakaś opcja ale wolałabym zeby to było ich dziecko

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Rose... Wolałabym żeby to bylo jej dziecko. (I wtedy dodatkowo byłoby takie śliczne jak oni) No ale nic..
    Oni są słodcy 😍😍
    Czekam na następny 💖

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no Rose ma być w ciąży
    Upojny rozdział i zarazem genialny
    Czekam na więcej
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoga że nie będzie małegp towarzysza albo małej wpjowniczki

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda :-( Juz myslalam ze jest w ciazy. A moze test sie pomylil ?! Kurcze no... Coz moze adoptuja rodzenstwo Rose - haha - ale na pewno bedzie dobrze :-D
    Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. I znowu nic. Jesteś okrutna. Niszczysz ich i mnie. Dobrze, że Rose zgodziła się na adopcję. Biedny Dimka nie może spać w nocy. Ja myślę, że to jakieś zepsute testy. Mam nadzieję, że jednak będzie małe Romitri.

    OdpowiedzUsuń