Rose:
Wyszliśmy właśnie od lekarza i Dymitr wprost szaleje ze szczęścia. Zauważyłam, że za każdym razem gdy wracamy od lekarza on zmienia się w duże dziecko. Patrzyłam na męża z uśmiechem.
-Widzisz Roza, mówiłem, że z dzieckiem wszystko będzie dobrze.
-Już się tak nie ciesz. Musimy jak najszybciej wyjechać z Dworu, a sądząc po tym, że jest dzień przed świętami nie będzie to zbyt łatwe.-powiedziałam patrząc na męża.
-Spokojnie najwyżej nie pomożemy ubrać choinki.-powiedział z uśmiechem.
-Towarzyszu, ale ja wprost pragnę ubrać choinkę.-powiedziałam udając powagę.
-Aha, a w zeszłym tygodniu jak cię o to prosiłem to mnie wyśmiałaś.
-Jestem w ciąży i mam zmienne nastroje weź się nie czepiaj.-powiedziałam patrząc na męża z naganą.
-Te twoje zmienne nastroje.-powiedział z uśmiechem.
-Nie czepiaj się ich jeśli chcesz żyć.-zagroziłam.
-Ok, wybacz.-powiedział obejmując mnie ramieniem.
-Muszę jeszcze wybrać sukienkę na jutro na kolację.-powiedziałam nagle.
-Żartujesz? I ty chcesz wyjechać wcześniej?
-Dobrze, że teraz sobie o tym przypomniałam i nie musimy się cofać.-powiedziałam patrząc na niego z naganą.
-Dobra, to chodźmy szybciej. Pomogę ci wybrać tę kieckę.-powiedział załamany.
-Oj Towarzyszu damy radę.-powiedziałam wchodząc za nim do mieszkania. Ściągnęliśmy kurtki i ruszyliśmy do garderoby. Zaczęłam przymierzać sukienki, a Dymitr doradzał mi. Muszę przyznać, że jak na faceta nawet dobrze mu idzie.
-Rose nie.-powiedział oglądając mnie w sukience kolory indygo.-Jest za długa i ma dziwny dekolt. Chcę żebyś była tej nocy piękna, a nie wyglądała jak zakonnica.
-Zakonnice raczej nie są w ciąży.-powiedziałam patrząc na brzuszek z czułością.
-Może i racja.-powiedział rozpinając zamek sukienki.-Pokaż się w kolejnej.
Padło teraz na granatową sukienkę do kolana z rękawem 3/4 i dekoltem w serek. By ukryć trochę brzuszek pod biustem było marszczenie.
-Mężu, a ta?-spytałam pokazując mu się.
-Ładna nawet bardzo, ale to nie to w czym chciałbym cie zobaczyć w czymś takim łał.
-Dobra ostatnia sukienka jak to nie będzie to, to zakładam tę granatową. Ostatnia sukienka była w kolorze brudnej bieli i była w niewidoczne na pierwszy rzut oka kwiaty. Miała krótki rękaw i pod biustem rudą wstążkę zawiązaną na kokardkę, kończyła się trochę przed kolanem. Założyłam do tego rude szpilki i wyszłam pokazać się mężowi. Siedział znudzony do czasu.
-Roza to jest to.-powiedział podchodząc do mnie.
-Podobam się?-spytałam z uśmiechem.
-Bardzo.-powiedział oglądając mnie ze wszystkich stron.
-Dobra idę się przebrać w moje ciuchy i możemy jechać.-powiedziałam walcząc z zamkiem.
-Daj.-powiedział rozpinając delikatnie zamek.
-Dziękuję.-powiedziałam i szybko przebrałam się moje jeansy i koszulę. Chwyciłam sukienkę która wisiała już na wieszaku i sięgnęłam po te rude szpilki. Wyszłam z garderoby i skierowałam się na dół do salonu gdzie z walizkami czekał mój mąż.
-Roza możesz wziąć jeszcze moją marynarkę?-spytał wychodząc.
-Jasne.-krzyknęłam chwytając marynarkę i aż zachciało mi się śmiać. Już wiem dlaczego mój mąż był taki wybredny. Sam miał rudą marynarkę i chciał żebym do niego pasowała. Chwyciłam wieszak i ruszyłam do drzwi zakluczając je. Właśnie weszłam do garażu i omal nie zderzyłam się z Michaiłem.
-Hej.-powiedziałam poprawiając szpilki pod pachą.
-Hej, może pomogę?-spytał chwytając wieszaki.
-Dzięki.-powiedziałam idąc za nim.
-Dopiero co żegnałem się z Dymitrem.-powiedział z uśmiechem.
-To teraz znów będziesz musiał go przywitać.-zauważyłam.
-Tak.-powiedział podchodząc do naszego samochodu. -Dymitr patrz jaką laskę znalazłem na dworze.-powiedział z głupkowatym uśmiechem.
-Przepraszam panią bardzo, ale kolego i ja mamy żony.-powiedział Dymitr obchodząc samochód i dopiero gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.-Michaił wybacz, ale ta laska jest już zajęta i to na dobre.
-O skąd pewność?-spytałam gdy objął mnie ramieniem.
-Bo nie odczepię się od ciebie tak łatwo.
-Michaił ratuj.-powiedziałam patrząc na przyjaciela.
-Sory, ale nie mogę.-powiedział patrząc na mnie przepraszająco.
-Zdrajca.-krzyknęłam z uśmiechem.
-Dobra zdrajco kładź te ciuchy na tylnich siedzeniach bo mnie teść zabije za spóźnienie.-powiedział Dymitr chwytając mnie za rękę.
-Jasne tego bym nie chciał.-powiedział zamykając tylne drzwiczki.
-Ja też nie.-powiedział Dymitr.
-Dobra, jeszcze raz Wesołych.-powiedział Michaił z uśmiechem.
-Dzięki i nawzajem.-uściskaliśmy się i odszedł.
-Zapraszam panią do powozu.-powiedział Dymitr prowadząc mnie na stronę pasażera.
-Dziękuję panu bardzo.-powiedziałam dygając. Wsiadłam do samochodu zapinając pas. Dymitr zaraz potem dołączył do mnie. Niewiele ujechaliśmy. Tak jak się spodziewałam przy wyjeździe był korek.
-Może pojedziemy innym wyjazdem?-Dymitr spojrzał na mnie zastanawiając się na głos.
-Tędy jest najbliżej.-podsunęłam.
-Racja, ale nadrobimy na autostradzie.-powiedział cofając. Zdecydował się na bramę wschodnią ponieważ z niej od razu wyjeżdżało na autostradę. Po pięciu minutach byliśmy już na właściwej drodze.
-Odbierzesz mój telefon?-spytał Dymitr.
-Jasne.-powiedziałam zabierając mój telefon.-Tak.
-Ciocia.-usłyszałam głosik Zoji.
-Hej kochanie, co tam?
-Bo pan Abe zastanawia się gdzie jestesce ubralismy juz chinke i cekamy na was.-powiedziała sepleniąc więcej niż zwykle.
-Już jedziemy. Mieliśmy małe problemy z wyjazdem z Dworu.
-Aha.-powiedziała Zoja.
-Zoja! Czy ty zjadłaś cały lukier?!-usłyszałam wściekły głos Karoliny.
-Nie mamusiu tylko splubowałam.-powiedziała dziewczynka.
-Z kim rozmawiasz?-spytała ciekawa.
-Z ciocią Rose.-powiedziała mała i się rozłączyła.
-Wszystko gra?-spytał Dymitr.
-Jasne tylko dziwna rozmowa z Zoją nic więcej.-powiedziałam z uśmiechem.
-Co martwią się o nas?-spytał zaczepnie.
-Bardzo, a Zoja wsunęła cały lukier więc pierniczki będą suche.
-Zgaduję, że Karolina nie pamięta już jak w wieku ośmiu lat wylała cały lukier na siebie i udawała, że to nie ona. I ja miałem dostać burę, ale wielka plama na koszulce ją zdradziła.-zaczął wspominać.
-Jak będziemy w Rosji chcę zobaczyć album ze zdjęciami.-powiedziałam z uśmiechem.
-Oczywiście.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
Zoja!!! 😂😂😂 To dziecko jest nie do przebicia 😂 Kooocham ją! 💖💖💖
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Cudny i zabawny rozdział. Zoja pobija wszystkich. Nic dodać, nic ująć. Czekam na kolejny. Weny
OdpowiedzUsuńDymitr jaki szczęśliwy. Szkoda, że Rose nie zdąży na ubranie choinki. Zoja jak zwykle najlepsza, ale to o Karolinie też było świetne. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńHahaha Zoja kocham to dziecko <3
OdpowiedzUsuńCzekam na koljeny rozdzialik