Dymitr:
Wreszcie dojechaliśmy do willi rodziców Rose. Wysiadłem z samochodu i pomogłem wysiąść Rose.
-Kochanie, a z jakiej okazji pomagasz mi wysiąść?-spytałam chwytając moją dłoń i zeskakując na ziemie.
-A muszę mieć powód?-spytałem z uśmiechem.
-Niby nie, ale nigdy tego nie robisz, a tak poza tym nadal martwię się o twoją nogę.-powiedziała patrząc na mnie wilkiem.
-Spokojnie z moją nogą wszystko dobrze.-powiedziałem wymijająco. Chwilami bolała, ale dało się wytrzymać.
-Tak na pewno i tylko dlatego lekarz przedłużył ci zwolnienie.-niestety to również zauważyła.
-Dobra, mało ważne teraz chodźmy już do domu jest zimno, a ty nie jesteś za grubo ubrana.
-Kochanie kurtkę mam na tylnym siedzeniu.
-To lepiej ją ubierz. Nie chcę żebyście się rozchorowali.-powiedziałem całując jej czoło.
-Dobrze kochanie.-powiedziała otwierając tylne drzwi.
-Wujek, ciocia!-krzyk Zoji rozniósł się po całym ogrodzie.
-Cześć szkrabie.-powiedziałem łapiąc małą.
-Nie jestem sklabem-powiedziała dając mi buziaka.
-Oj niech pani wybaczy.-powiedziałem przytulając dziewczynkę bo wybiegła bez kurtki.-Zojka mam pomysł. Pobiegniesz do domku, a my zaraz dojdziemy.
-Ale cemu?
-Bo nie masz kurteczki i nie chcę żebyś się rozchorowała.
-No dobla.-powiedziała zrezygnowana. Ruszyła w kierunku domu i prawie zderzyła się z Abe'm.
-Witajcie co tak późno?-spytał spoglądając na nas.
-Mały korek przy wyjeździe.-wytłumaczyła Roza zapinając kurtkę.
-Córeczko ślicznie wyglądasz.-powiedział przytulając Rozę.
-Dziękuję?-odpowiedziała Roza z powątpiewaniem.
-Bielikow jak noga?-spytał teść podchodząc do mnie.
-Dobrze.-skłamałem.
-Boli go.-naskarżyła Roza.
-Nie ładnie tak kłamać.-zauważył Abe.
-Bo nie boli tak mocno i da się chodzić.-zauważyłem.
-Ale jednak boli.-powiedziała z uśmiechem Roza.
-Mało ważne.-zauważyłem wyciągając walizki. Przyjechaliśmy tu na tydzień, a Roza napakowała ciuchów jak na miesiąc.
-Daj pomogę.-powiedział Abe zabierając mi jedną walizkę z ręki.
-Spokojnie mogę sam zanieść.-powiedziałem patrząc ze zdumieniem na teścia.
-Spokojnie, to nie problem.-powiedział z uśmiechem i ruszył z jedną walizką na górę. Wziąłem drugą i podałem Rozie kluczyki żeby zamknęła.
-Witaj synku.-w wejściu czekała na mnie mama.
-Hej mamo.-powiedziałem całując mamę w policzek.
-Gdzie masz Rose?-spytała.
-Na zewnątrz zabiera nasze ciuchy i zamyka samochód.-powiedziałem wchodząc wgłąb domu.
-A jak się czuje?-spytała z troską.
-Jest coraz lepiej wyniki są dużo lepsze niż te które miała robione w szpitalu i pilnuję żeby jadła.-powiedziałem patrząc na mamę z uśmiechem.
-To dobrze. Przywiozłam wam pełno domowego jedzenia żeby jej się jeszcze polepszyło.-powiedziała z uśmiechem. Właśnie za to kocham moją mamę zawsze się o nas martwi nie patrząc na to ile kilometrów nas dzieli.
-Dziękuję mamo jesteś kochana.-powiedziałem przytulając matkę mocno.
-Spokojnie synku bo mnie udusisz.-powiedziała śmiejąc się.
-Przepraszam.-powiedziałem poluźniając uścisk.
-Co to za tulenie się beze mnie?-spytała Roza stojąc obok nas z moją marynarką i swoją sukienką.
-Chodź tu.-powiedziałem przyciągając ją do siebie. Zaśmiała się cicho, ale przytuliła się. Po chwili się od siebie odsunęliśmy.
-Jak się czujesz?-spytała mama Rozę patrząc na jej brzuszek.
-Jest...ciekawie tym bardziej, że dziecko się już rusza i ja to czuję.-powiedziała Roza z uśmiechem.
-Ale to niemożliwe.-zauważyła mama.
-Lekarze też tak mówili, ale mnie zbadali i stwierdzili, że jednak mogę już czuć ruchy dziecka.
-Niesamowite.-stwierdziła moja mama patrząc na brzuszek Rozy.-Mogę?-spojrzała pytająco na Rozę.
-Jasne.-Roza uśmiechnęła się do mojej mamy gdy ta dotknęła jej brzuszka.
-Chcecie znać płeć?-spytała patrząc na nas z uśmiechem.
-Nie.-zgodnie zaprzeczyliśmy.
-Nie macie problemu z kupowaniem farb, mebelków i misiów do pokoiku dziecka?-spytała patrząc na nas z uśmiechem.
-Nie wszytko zrobiliśmy w takich kolorach żeby pasowało do dziewczynki i chłopca.-powiedziałem przytulając żonę od tyłu.
-To co chcecie?-spytała z uśmiechem.
-Dziewczynkę.-powiedziałem z uśmiechem.
-Chłopca.-powiedziała Roza.
-Mi się wydaje czy Rose nosi w sobie tylko jedno dziecko?-spytała moja mama z powątpiewaniem.
-Dymitr nie wie co mówi.-powiedziała Roza z uśmiechem.
-Kochanie w mojej rodzinie od pokoleń pierwszym dzieckiem jest córka.-zauważyłem.-I z tego co wiem w twojej też.
-Ale Towarzyszu przypominam ci, że my wychodzimy poza normy.-przypomniała mi.
-Wiem kochanie i za to kocham nasze życie.-powiedziałem całując ją w czubek głowy.-A teraz chodź trzeba zanieść walizki na górę.
-Zgoda.-powiedziała idąc przodem.
-Mamo gdzie będziecie czekać?-spytałem zanim wszedłem na schody.
-W salonie synku.-powiedziała, a ja ruszyłem za Rozą.
Olenka jest taka słodka <3 Kochana mamusia <3 Uwielbiam jak Dymitr jest ze swoją mamą <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny Olu :* <3
Olena jest najlepszą mamusią na świecie <3
OdpowiedzUsuńA Dymitr przy Olenie zmienia się nie do poznania <3
Czekam na kolejny rozdział
Oni są tacy słodycy gdy kłócą się o płeć. W sumie każde ich droczenie się jest słodkie, póki nie zaczynają na siebie krzyczeć. Ale oczywiście wszystkich i tak pobiła słodka Zoja. Czekam na następny i życzę weny💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńKiedy Olena jest w pobliżu Dymitr zmienia sie w małego chłopca :-)
OdpowiedzUsuńA te kłótnie o płeć no po prostu super. Czekam na następny i pozdrawiam
Sama nie wiem, co napisać, ale było cudnie. Krótki komentarz tym razem. Weny i czekam na nn
OdpowiedzUsuń