Dymitr:
Po zabawnym śniadaniu Zoja była na wszystkich obrażona i do nikogo się nie odzywała. Właśnie chciałem z nią porozmawiać, ale zadzwonił telefon. Podszedłem do szafki i odebrałem.
-Witaj Oleno.-usłyszałem głos Marka, który mówił po rosyjsku.
-Wybacz, ale nie jestem moją mamą.-powiedziałem przechodząc na rosyjski.
-Dimka?-spytał niedowierzając.
-We własnej osobie.-powiedziałem z uśmiechem.
-Jesteś razem z Rose?
-Tak.
-Może wpadniecie do nas?-spytał Mark.
-Roza raczej nie będzie miała nic przeciwko.-powiedziałem patrząc na żonę, która siedziała na kanapie z Katią na rękach.
-Wobec tego zapraszamy.-powiedział rozłączając się.
-Kto dzwonił?-spytała mama z uśmiechem.
-Mark.
-I czego chciał?
-Zaprosił mnie i Rose do siebie.
-Pozdrówcie ich.-powiedziała z uśmiechem.
-Idziemy Roza?-spytałem spoglądając na żonę.
-Teraz?-spytała zaskoczona.
-Chodź.-powiedziałem wyciągając do niej ręce. Pomogłem jej się podciągnąć i po chwili stała obok mnie.
-Możemy iść.-powiedziała gładząc brzuszek.
-W takim razie chodź.-powiedziałem idąc w stronę drzwi. Wyszliśmy na dwór gdzie słońce pięknie świeciło i troszeczkę grzało. Ruszyliśmy wolnym krokiem po ulicach Bai.
-Towarzyszu, opowiedz mi coś z tego jak byłeś mały.-poprosiła Roza ściskając mnie mocniej za rękę.
-Pracowałem kiedyś jako kelner żeby dorobić na kolonię.-powiedziałem pokazując kawiarenkę na przeciwko.
-Udało ci się?-spytała ciekawa.
-Tak, ludzie byli na tyle mili, że dostałem tyle napiwków, że mogłem jeszcze przez kilka miesięcy szaleć.-zaśmiałem się na wspomnienie tamtych wydarzeń.
-Wydaje mi się, że to nie dlatego.-powiedziała Roza śmiejąc się.
-A niby dlaczego?-spytałem.
-Zgaduję, że już jako nastolatek byłeś przystojny, więc dostawałeś napiwki za śliczną twarz.-powiedziała całując mnie w policzek, ale po chwili się skrzywiła.
-Roza?-spojrzałem na nią niepewnie.
-Spokojnie, stańmy tylko na chwilę.-zatrzymała się gładząc brzuszek.-No już spokojnie słoneczko.-widziałem jak stara uspokoić siebie i dziecko. Po chwili się wyprostowała i spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Roza...-zacząłem.
-Spokojnie nic mi nie jest. Możemy iść dalej.-uśmiechnęła się do mnie i wtuliła się w mój bok.
-Jesteś pewna?-spytałem.
-Idziemy.-powiedziała gładząc moją pierś.-Opowiadaj mi dalej.-powiedziała z uśmiechem.
-Kiedyś wszedłem na tamto wysokie drzewo i z niego spadłem. Babcia to widziała i zaczęła na mnie krzyczeć, że jestem głupi i mogłem się zabić. Oczywiście jedyne co mi się stało to stłuczony tyłek, ale co się na mnie nakrzyczała.
-Oszalałeś?! Mogłeś się zabić! Kto by mnie wtedy pilnował?!-Roza patrzyła na mnie wściekła.
-Kochanie uspokój się. Nic mi się nie stało.
-Ale mogło.-uderzyła mnie w pierś i spojrzała na mnie wilkiem.
-Już się nie denerwuj.-powiedziałem całując ją w czoło.
-Masz szczęście, że cię kocham.-powiedziała wtulając się w moją pierś.
-Faktycznie mam ogromne szczęście.-powiedziałem z uśmiechem.
-Nie wiem jakby teraz wyglądało moje życie i nie chcę wiedzieć.-powiedziała patrząc na mnie.
-Obiecuję, że nigdy nie będziesz musiała się o tym przekonać.-tymi słowami zakończyliśmy naszą rozmowę, ponieważ doszliśmy do domu Marka i Oksany. Zapukałem do drzwi i czekaliśmy. Po chwili otworzyła nam Oksana w brudnym od czekolady fartuszku.
-Witajcie jak miło was widzi....-zaskoczona spojrzała na brzuszek Rose.
-Ciebie też.-powiedziała Roza dotykając brzuszka z czułością.
-Zaraz wszystko ci wytłumaczymy.-powiedziałem obejmując Rose.
-Zgoda.-powiedziała cały czas zaskoczona wpuszczając nas do domu.
-Witajcie.-powiedział Mark wychodząc z ogrodu i zatrzymał się zaskoczony widząc Roze.
-Hej.-powiedzieliśmy wspólnie.
-Co.......?-Mark nic nie rozumiał.
-Spokojnie już wam tłumaczymy.-powiedziałem siadając na jednym z krzeseł. Roza usiadła obok mnie i gładziła brzuszek. Widać było, że dziecko się denerwuje bo strasznie się wierciło. Roza spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Gratulacje.-powiedziała Oksana stawiając na stole kompot.
-Dziękujemy.-Roza uśmiechnęła się do niej szeroko.
-A teraz wytłumaczcie nam to.-Mark wskazał na brzuszek Rose.
-Jestem w ciąży.-ogłosiła Roza.
-Tyle to widzimy.-odpowiedziała Oksana.
-Ze mną.-dodałem.
-To niemożliwe.-Mark patrzył na mnie jak na wariata.
-A jednak.-Roza uśmiechnęła się do nich.-A to wszystko przez to, że mój wspaniały mąż był strzygą.-powiedziała dotykając mojego uda.
-Ale.......-Oksana patrzyła na nas zaszokowana.
-Oksano uwierz mi, nigdy z nikim nie spałam oprócz Dymitra.-Roza patrzyła na Oksane z uśmiechem.
-To, to, to jest jak to?-Oksana siedziała patrząc na nas i nic nie rozumiejąc. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, aż Mark się odezwał.
-W takim razie trzeba to uczcić.-powiedział wyciągając nalewkę z szafki.
-Mark nie!-Roza od razu zrozumiała o co chodzi.
-Dlaczego?-Mark spojrzał na nią zaskoczony.
-Ja go do domu prowadzić nie będę.-powiedziała patrząc na niego ostro.
-Sam go zaprowadzę.-zapewnił.
-Powodzenia.-powiedziała rozsiadając się wygodniej.
-Wy pijcie, a Rose mi opowie jak się czuje.-Oksana usiadła obok Rozy z uśmiechem.
Oksana i Mark! Jak ja się za mini stęskniłam 😍 i ta reakcja na ciążę Rose 😂
OdpowiedzUsuńUbłagajcie Zojke 😂
Czekam na następny 😁😁😘😘
Szkoda mi będzie Rose. Czekam
OdpowiedzUsuńWerka
Mark i Oksana. Najlepsze źródło informacji o duchu nie miało pojęcia, że można być w ciąży z Dampirem. Ale dzięki Romitri się to zmieniło. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńI dzięki temu Mark i Oksana się dowiedzieli że Rose i Dimka mogą mieć dzieci
OdpowiedzUsuń