Tym razem obudziło mnie delikatne szarpanie za głosy. Powoli otwarłam oczy i zobaczyłam słodką buźkę Zoji, która skupiła się na robieniu mi warkoczyków.
-Hej śliczna.-powiedziałam patrząc na Zoję.
-Ciocia ciiii wujcio śpi.-powiedziała przykładając paluszek do ust.
-A co ty robisz?-spytałam patrząc jak bawi się moimi włosami.
-Lobie ci ciocia walkocyka.-powiedziała dalej układając włosy.
-Co robicie dziewczynki?-spytał Dymitr przeciągając się i patrząc na nas.
-Lobie cioci wolkocyka.-powiedziała Zoja skupiona.
-Właśnie widzę, że ślicznie wyszedł.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Wiem wujek.-Zoja uśmiechnęła się do Dymitra i wróciła do pracy.
-Dziewczynki spaliśmy dwie godzinki.-powiedział Dymitr chwytając telefon.
-To duzo?-spytała Zoja.
-Tyle żeby się wyspać.-powiedziałam patrząc co mój mąż robi.-Co robisz?-spytałam patrząc na Dymitra.
-Piszę do Hansa.-powiedział nie patrząc na mnie.
-Coś się stało?-spytałam zaniepokojona.
-Nie spokojnie, sprawdzam czy wszystko jest już gotowe na posiedzenie strażników.-powiedział Dymitr odkładając telefon. Usłyszeliśmy ciche pukanie i do pokoju weszła Karolina.
-Zojka, a ja cię wszędzie szukam.-powiedziała stając w drzwiach.
-Bo mamusiu ja się obudzilam i cie nie bylo i poslam do babci i jej tez nie bylo i pzyslam tu i wujek zlobil kakalko i zasnelismy.-Zoja mówiła z przejęciem przez co kilka literek jej się pomieszało, ale szło ją zrozumieć.
-Przestraszyłaś się, że nas nie ma?-spytała Karolina łapiąc córkę.
-Baldzo.-powiedziała wtulając się w Karolinę.
-W taki razie chodź na śniadanko, was też miło by było widzieć.-powiedziała spoglądając na nas.
-Zaraz zejdziemy.-powiedziałam wstając z łóżka. Kucnęłam przy mojej walizce i wybrałam bordowe spodnie, szarą zwykłą bluzkę i długi do kolan, wełniany sweter w kolorze pudrowego różu. Poszłam do łazienki i się umyłam. Zrobiłam delikatny makijaż i związałam włosy w niedbałego koka. Ubrana wyszłam do sypialni w której Dymitr kończył zapinać niebiesko-czarną koszulę.
-Gotowy?-spytałam z uśmiechem.
-Tak, ale ślicznie wyglądasz.-powiedział z uśmiechem. Spojrzał na moją dłoń i odkrył na niej bransoletkę którą dostałam na rocznicę i pierścionki.-Dobrze wiedzieć, że nosisz prezenty ode mnie.-zaśmiał się przepuszczając mnie w drzwiach.
-Wypada. Na pewno kosztowały majątek.-powiedziałam patrząc na niego.
-Mało ważne ile kosztowały.-powiedział z wymijającym uśmiechem.
-Na szczęście wiem ile kosztowały obrączki.-powiedziałam z uśmiechem.
-Szczerze, to wolałbym nie wiedzieć.-powiedział Dymitr krzywiąc się. Miał rację, ojciec wykosztował się na obrączki i nie chciał słyszeć o tym, że oddamy mu te pieniądze.
-Dobrze, że jesteście.-powiedziała Olena kładąc ostatnie dania na stół, który uginał się pod ilością jedzenia.
-Mamo, czy ktoś jeszcze przychodzi na śniadanie?-spytał Dymitr siadając obok Soni.
-Nie.-Olena również usiadła i się uśmiechnęła.
-My to wszystko mamy zjeść?-spytałam zaskoczona.
-Nie musicie wszystkiego, ale większość.-uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Już chcieliśmy z Dymitrem mówić, że jest za dużo jedzenia, ale do kuchni weszła Jewa.
-Co taka cisz?-spytała siadając obok Oleny.
-Dzieci mówią, że za dużo przygotowałam.-poskarżyła się Olena.
-Jak nie chcę nie muszą jeść.-mruknęła Jewa nakładając sobie blinów na talerz.
-Mamo.-zganiła ją Olena.
-No co? Jak się nie podoba nie muszą jeść.-słuchałam tej wymiany zdań nabierając sobie na talerz sałatki. Dymitr widząc co wybrałam zaśmiał się.
-O co chodzi?-spytałam marszcząc brwi.
-Tu możesz sobie pofolgować.-powiedział z uśmiechem.
-Spokojnie ja dopiero zaczynam.-powiedziałam z uśmiechem.
-To dobrze.-pocałował mnie w czoło i zaczął nakładać sobie jakiejś dziwnej potrawy. Jedliśmy w spokoju, aż Zoja nie zaczęła rzucać ogórkiem.
-Zoja!-krzyknęła Karolina.
-Bo tam byl lobak!-krzyknęła Zoja tłukąc robaka ogórkiem. Wszyscy przy stole zaczęli się śmiać, a Zoja była bliska płaczu.-Zabij go!-krzyknęła wyrzucając ogórka za siebie. Karolina podeszła do niej i wybuchnęła salwą śmiechu.
-Zojka to nie robak tylko pieprz.-powiedziała śmiejąc się z córki.
-Ale tam był lobak.-powiedziała ocierając załzawione oczy.
-A teraz nie ma.-Karolina wzruszyła ramionami i wróciła do śniadania.
I znowu mała rządzi. Biedna, ona się boi, a reszta się śmieje. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńZoja kocham Cię dziecko jesteś urocza <33
OdpowiedzUsuńZoja, Zoja, Zoja!!!! Kooocham ją! Ona i Abe robiliby świetne interesy. Nie wiem, dlaczego, ale ten brzdąc kojarzy mi sie z tym mafiosem 😂
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej! 😁😁