Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Oksaną. Ale ciągle spoglądałam zaniepokojona na męża. Rozmawiał o czymś z Markiem, ale co chwila popijali nalewkę.
-Rose, przyznaj, że coś cię niepokoi.-Oksana próbowała to wyciągnąć z mnie od dłuższej chwili.
-Faktycznie najbardziej niepokoi mnie aura naszego dziecka.-powiedziałam spoglądając na brzuszek.
-A co z nią nie tak?-Oksana spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Sama zobacz.-zachęciłam. Oksana skupiła się na moim brzuszku i po chwili przerażona spojrzała na mnie.
-Rose jego aura jest złota.-powiedziała dotykając mojego brzuszka.-Hej maluchu. Czy wszystko gra?-spytała oczekując odpowiedzi.
-Boję się tego.-przyznałam.
-Nie dziwię się, nienarodzone dzieci zazwyczaj przejmują aurę mamy zdarza się, że taty, ale aura Dymitra jest tylko delikatnie złota, a twoja jest zwyczajna.
-Chwilę, aura Dymitra jest złota?-spytałam zaskoczona.
-Skoro był strzygą i został przywrócony przez użytkownika ducha to nie ma co się dziwić.-cały czas patrzyłam na nią zaskoczona. Sonia mówiła, że złota aura opuszcza Dymitra, ale to było dwa lata temu. Spojrzałam na męża. To na pewno dzięki temu, że był strzygą jestem w ciąży, ale nie mogę uwierzyć, że cały czas jest i działa.
-Uważasz, że dziecko odziedziczyło aurę po Dymitrze?-spytałam.
-Nie mogło.-zaprzeczyła.
-Dlaczego?
-Bo aura Dymitra ma tylko przebłyski złota, a aura waszego dziecka jest złota i nie ma innych kolorów.
-Czyli co się dzieje?
-Rose nie wiem, ale jestem pewna, że wasze dziecko żyje i ma się świetnie.-mówiąc to uśmiechnęła się do brzuszka.-I wiem co się urodzi.-dodała z jeszcze szerszym uśmiechem.
-Błagam tylko nie mów.-szybko zastrzegłam.
-Dlaczego?-spytała marszcząc czoło.
-Bo to dziecko jest i ma zostać niespodzianką.-powiedziałam widząc wystającą nóżkę, pogłaskałam czule brzuszek.
-Roza.-mruknął Dymitr stając za mną.
-Jeśli jesteś piany nawet nie próbuj.-zastrzegłam.
-Roza jestem trzeźwy.-powiedział chuchając mi w twarz nalewką.
-Czuję.-powiedziałam odwracając twarz w drugą stronę by nie czuć zapachu alkoholu.
-Naprawdę, nigdy nie byłem tak trzeźwy.-od razu się wyprostował.
-Super, wracasz sam do domu.-powiedziałam nie patrząc na niego.
-Roza jest dobrze.-zapewnił patrząc mi w oczy.
-Dymitr mam dosyć zmartwień, nie potrzebuję jeszcze kolejnego.-powiedziałam wściekła.
-Roza, jakich zmartwień?-spytał Dymitr chwytając mnie za rękę.
-Nasze dziecko ma złotą aurę, ale spokojnie pij sobie dalej.-powiedziałam wyrywając rękę i kierując się do drzwi.-Oksano, Marku miło było was widzieć.-powiedziałam wychodząc.
-Ciebie również.-usłyszałam jeszcze. Wściekła ruszyłam do lasu. Chciałam w ciszy i spokoju wszystko przemyśleć. Usiadłam na przewalonym pniu i zamknęłam oczy. Wsłuchałam się w dźwięki lasu. Gdzieś w pobliżu był dzięcioł, jakieś ptaki ćwierkotały wesoło. Po chwili słuchania tych wszystkich dźwięków byłam spokojna i opanowana, mogłam wszystko przemyśleć. Nasze dziecko nie wiadomo dlaczego ma złotą aurę i nikt nie umie mi tego wytłumaczyć, mój mąż który od dawna powinien być normalnym dampirem również ma nadal złotą aurę. Nic z tego nie rozumiałam, ale byłam tym wszystkim zmęczona. Nagle usłyszałam szelest. Otworzyłam oczy i zaczęłam się czujnie rozglądać. Zza krzaków wyszła Jewa. Serce galopowało mi żywo.
-Spokojnie.-powiedziała siadając obok mnie.
-Co ty tu robisz?-spytałam starając się uspokoić.
-A ty co tu robisz?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Myślę.-powiedziałam zrezygnowana.
-To tak jak ja.-powiedziała spoglądając na mnie.
-Może ty mi wytłumaczysz dlaczego mój mąż i moje dziecko mają złote aury?-spytałam z nadzieją.
-Niestety dla mnie też to jest zagadką, ale mogę ci pomóc.
-Jak?-spojrzałam na nią przerażona.
-Przygotuj się na poród i się go nie bój. Chwilę poboli, a potem będziesz szczęśliwa.-uśmiechnęła się do mnie.-I przygotuj się na coś co nadejdzie niedługo po porodzie.
-Na co mam się przygotować?-spytałam.
-Rose bardzo bym chciała ci powiedzieć, ale wiem tylko tyle, że ma to związek z Dimką i waszym wrogiem.-powiedziała odchodząc. To mnie pocieszyła. Nie dosyć, że teraz mam masę zmartwień to ona jeszcze pogorszyła sytuację. Przymknęłam oczy by się nie rozpłakać. Znów usłyszałam kroki i myślałam, że to Jewa. Nie to była osoba o niebo mi bliższa na, którą aktualnie powinnam się wściekać, zamiast tego wpadłam w ciepłe ramiona męża.
-Roza błagam cię nie strasz mnie tak.-powiedział mocno mnie przytulając.
-Nigdy nie zostawiaj mnie samej.-powiedziałam mocno wtulona w ciepły tors.
-Nie zamierzam.-powiedział całując moje włosy.
-Twoja babka jest innego zdania.-powiedziałam starając się uspokoić.
-O czym ty mówisz?-spytał odsuwając mnie trochę od siebie.
-Wiktor ma ci zrobić jakąś krzywdę, proszę cię masz wszędzie ze mną jeździć.-Dymitr patrzył na mnie zaskoczony, ale po chwili się opanował.
-Niech ci będzie.-powiedział całując moją głowę. Wtuliłam się w niego mocno.
-Kocham cię.-powiedziałam z błogim uśmiechem.
-Ja ciebie też bardzo kocham.-zapewnił idąc w stronę miasteczka.
O co tu do diabła chodzi? Olka wszystko gmatwasz! Mam nadzieje, że nic im nie będzie. A Jewa niech tłumaczy trochę jaśniej te swoje przepowiednie!
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na kolejny!
Oj, Dymitr. Jeszcze brakuje, żebyś podczas porodu był pijany. Wtedy to będzie piękne uwieńczenie całokształtu. Jewa jak zwykle babka dobra rada, ale niekoniecznie. xD No i złota aura wszędzie. Ludzie, ludzie! Sprzedaję złotą aurę! Możesz mieć ją i TY! xD Pomimo przepowiedni nadal nie mogę się doczekać porodu. <3
OdpowiedzUsuńNiepokoi mnie to. Ta kobieta powinna albo mówić, gdy coś wie, albo nie odzywać się w cale. Och Rose. Te wachania nastroju. Czekam na następny i życzę weny. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńJewa błagam powiedz coś wiecej
OdpowiedzUsuń