Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

środa, 4 stycznia 2017

Rozdział 365

Kilkakrotnie próbowałam dodzwonić się do  Soni, ale nie odbierała. Chcieliśmy jej podziękować za to co zrobiła z naszym ogrodem, ale niestety nie szło się do niej dodzwonić.
-Roza spokojnie, może jest z trojaczkami na spacerze i ma wyciszony telefon.-Dymitr gładził mnie po ręce w uspokajającym geście. Niewiele mi to pomogło. Naprawdę się martwiłam. Sonia jest moją przyjaciółką i ciężko mi się o nią nie martwić.
-A co jeśli coś się stało?-spojrzałam na niego zmartwiona.
-Chodź tu.-powiedział pokazując swoje kolana. Chętnie przystałam na jego propozycję i po chwili siedziałam na jego kolanach wtulona.-Uspokój się wszystko będzie dobrze.-pocałował mnie w czoło. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Dobrze, postaram się być spokojna.-powiedziałam całując go w policzek. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Jest taki młody, ale chwilami zapominam o tym. Pogłaskałam go po słodkich zmarszczkach przy oczach.-Nie marszcz za często oczu.-powiedziałam niemal szeptem.
-Dlaczego?-spytał z uśmiechem.
-Bo masz zmarszczki.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ty w moim wieku też będziesz mieć zmarszczki.-stwierdził.
-Uważasz, że jesteś stary?-spytałam podnosząc brew.
-Jestem od ciebie starszy.-powiedział wzruszając ramionami.
-A ja prawie wcale nie pamiętam o tym, że jesteś starszy.-spojrzałam na niego z uśmiechem.-Zachowujesz się albo jak dziecko albo to ja jestem taka dorosła.-powiedziałam śmiejąc się z jego miny.
-Uważasz, że w wieku dwudziestu lat jest się dzieckiem?-spytał zaciekawiony.
-Dobra źle to ujęłam, bardziej chodziło mi o to, że moi rówieśnicy nie zawsze zachowują się tak jak ja.
-Tak, bo ty jesteś inna. Szybciej stałaś się dorosłą...-chciał coś jeszcze dodać, ale w niańce rozległ się płacz. Wstałam z kolan Dymitra i ruszyłam na górę. Gdy weszłam do pokoju syna znalazłam tam mojego kochanego śmieszka, który w tej chwili płakał. Podniosłam go i podeszłam do przewijaka. Po zmienieniu pieluszki Borys się uspokoił, ale nadal wydawał się smutny. Stwierdziłam, że wezmę go do ogrodu. Ruszyłam na dół opowiadając synkowi o zmianach jakie zaszyły  w ogrodzie. Weszłam do ogrodu i usiadłam na kolanach męża.
-A to synku jest tatuś. Tatuś jest super.-powiedziałam spoglądając na męża z uśmiechem.
-A to synku jest mamusia. Mamusia jest najwspanialszą na świecie kobietą.-Dymitr uśmiechnął się szeroko do Borysa. Borys jakby zawstydzony zaczął zasłaniać sobie rączkami buźkę.
-Tatuś, a to jest Borys najwspanialszy synek na świecie.-powiedziałam wtulając się w tors męża.
-Domyślam się, że najwspanialszy.-powiedział całując mnie w głowę.
-Rose!-do ogrodu wpadła Sonia niczym pocisk.
-Słucham.-spojrzałam na nią z uśmiechem.
-Mam dziesięć nieodebranych połączeń od ciebie. Co się stało?-spytała spoglądając na mnie. Dyszała zmęczona jakby biegła nie wiadomo jak daleko.
-Dymitr trzymaj dziecko.-powiedziałam spoglądając na Sonię z poważną miną.-Lepiej, żeby było jak najdalej ode mnie.
-Rose co się stało?-spytała przerażona. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam.
-Sonia kocham cię! Jesteś wspaniała!-krzyczałam mocno ją tuląc.
-Rose troszkę lżej dusisz mnie.-usłyszałam tylko.
-Przepraszam, ale to co zrobiłaś z naszym ogrodem....coś niesamowitego. To wszystko wygląda pięknie.
-Uspokój się. I tylko po to do mnie wydzwaniałaś?-spytała spoglądając na mnie.
-Nie wiemy jak ci dziękować.-powiedziałam z uśmiechem.
-Po prostu powiedz dziękuję.-powiedziała z szerokim uśmiechem.
-Dziękuję, ale to stanowczo za mało.-powiedziałam patrząc na przyjaciółkę.
-Daj spokój.-machnęła ręką.-Lepiej opowiadaj co u was?
-Wszystko gra. Borys rośnie, a my cieszymy się każdą chwilą z tym słodkim urwisem.
-To najważniejsze. My robimy to samo z Michaiłem. Nie wiem jak Dymitr, ale Michaił ma urlop do końca sierpnia i korzystamy ile się da.
-Witaj Soniu.-Dymitr podszedł do nas z Borysem.
-Witaj Dymitrze.-popatrzyła na Borysa.-Hej słodziaku.-Borys uśmiechnął się ślicznie, a Sonia połaskotała go po pulchnym policzku.-Ty chyba nigdy się nie zmienisz i zawsze będziesz taki słodziutki.
-Daj spokój bo mi wyrośnie na gangstera.-powiedziałam patrząc na przyjaciółkę z durnowatym  uśmiechem.
-Och zamknij się! Nie będę mówić dziecku, że już w nim widzę gangstera.-powiedziała przytulając mnie.
-Wiesz co? Uwielbiam cię.-powiedziałam śmiejąc się z minki Borysa. Wyglądał jakby był zdziwiony ty, że jego matka bywa nienormalna.

2 komentarze:

  1. Powtórzę się pewnie, ale oni są słodycy. Biedna Sonia, nastraszyli ją. Super rozdział. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm, jacy oni są uroczy! <3 Niesamowici.
    No, domyślam się, że Sonia musiała zdziałać cuda! Fajnie, że się tak dogaduje z Rose ^^
    Super, życzę weny i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń