Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

wtorek, 3 stycznia 2017

Rozdział 364

Rose:
 Weszliśmy do domu, a ja wniosłam synka na górę. Spał spokojnie i wolałabym żeby tak zostało. Wyciągnęłam go ostrożnie z nosidełka i włożyłam do łóżeczka. Borys zmarszczył lekko brewki czując zimną pościel, ale spał spokojnie. Włączyłam niańkę i zeszłam na dół. Znalazłam Dymitra w pralni gdy sortował nasze pranie.
-Coś ciekawego?-spytałam opierając się o plecy męża.
-Twoja bielizna.-zaśmiał się.
-Przezabawne.-powiedziałam uśmiechając się leniwie.
-Często dziś używasz tego słowa.-stwierdził Dymitr wkładając ubrania do palki.
-Bo dziś jesteś wyjątkowo "zabawny".-powiedziałam robiąc cudzysłów w powietrzu.
-Nic nie poradzę, że masz zabawnego męża.-powiedział dumny.
-Nie wlewaj sobie.-powiedziałam wychodząc z pralni.
-Gdzie idziesz?-krzyknął.
-Podziwiać ogród.-odkrzyknęłam. Po chwili poczułam ciepłe dłonie w tali.
-Nigdzie beze mnie nie idziesz.-mruknął mi do ucha.
-Jak wolisz.-wzruszyłam ramionami i ruszyłam do ogrodu. To co tam zastałam przerosło moje oczekiwania. Ogród wyglądał jak z bajki. Piękne kwiaty idealne do siebie dopasowane, małe drzewka, które dodawały uroku temu miejscu wydawały się tak nierealne, że aż trzeba było ich dotknąć. Chodziliśmy z Dymitrem jak zaczarowani nie mogąc uwierzyć w ten piękny ogród.
-To naprawdę jest nasze?-spytał Dymitr podziwiając hortensje.
-Chyba jest.-powiedziałam rozglądając się jak mała dziewczynka po zabawkowym.
-Tu jest pięknie.-powiedział Dymitr przytulając mnie.
-Masz rację. Idealne miejsce na  to by Borys mógł tu dorastać.-powiedziałam spoglądając na męża.
-Jak myślisz Borysowi jest z nami dobrze?-spytał Dymitr z zmartwioną miną.
-Jest. Spójrz tylko jak się szeroko uśmiecha jak nas widzi, albo jak słodko bawi się rączkami kiedy jesteśmy blisko. Dymitr uwierz jest mu lepiej przy nas niż przy kim innym by mu było.-zapewniłam.
-Może masz rację.
-Nie może tylko: Roza tak masz rację.
-Roza tak masz rację.-powiedział z szerokim uśmiechem.
-Fajną rodzinkę sobie założyliśmy.-stwierdziłam opierając głowę na torsie męża.
-Wspaniałą. Malutką, ale wspaniałą.-powiedział całując mnie w czoło.
-Daj spokój mogła być mniejsza.-powiedziałam spoglądając na niego.
-Masz rację, ale i tak cieszę się tym co mam. A raczej kogo.-powiedział patrząc na mnie z miłością.
-Fajnie, że mamy synka.-stwierdziła po chwili ciszy.
-Fajnego tego synka mamy.-dodał Dymitr.
-Ciekawe czy on postrzega nas jako fajnych rodziców czy raczej mnie jako pokarm, a ciebie jako zabawkę.-zastanawiałam się na głos.
-Wydaje mi się, że inaczej by na nas nie reagował.-zaśmiał się Dymitr.
-Super, czyli jestem pokarmem.-powiedziałam lekko zdołowana.
-Daj spokój jeszcze trochę i powie ''mama'' i o wszystkim zapomnisz.- zapewnił.
-Jestem ciekawa co pierwsze powie ''tata'' czy ''mama''.
-Powie pewnie inne mniej znaczące słowo, ale i tak oboje będziemy się zachwycać tym jak pięknie to powiedział.
-Masz rację, na pewno tak się stanie to w końcu nasze dziecko.-powiedział z uśmiech.
-Fajnie to brzmi ''nasze dziecko'' tak dziwnie. Nie mieliśmy szans na dziecko, a teraz mamy odwagę mówić, że mamy dziecko.
-A wiesz dlaczego tak możemy mówić?-spytał Dymitr.
-Bo Boro to nasz syn?-spytałam.
-Też, ale również dlatego, że nadzieja umiera ostatnia.-powiedział dumny.
-Towarzyszu koniec z lekcjami typu Zen.-powiedziałam spoglądając na męża.
-Wybacz, nie panuję nad tym.-powiedział z przepraszającą miną.
-Wybaczam.-powiedziałam stając na palcach i całując go delikatnie w usta.
-Bywasz czasem tak urocza, że cukier podskakuje.-powiedział chwytając moją brodę.
-To chyba jestem bardziej słodka niż urocza.-powiedziałam marszcząc nos.
-Jesteś słodka, urocza, piękna, mądra, odważna....
-Skończ.-przerwałam mu.-Nie chcę słuchać tego jaka jestem wspaniała, bo wcale taka nie jestem.
-Jesteś, tylko się nie doceniasz. Właśnie przypomniało mi się jak miałem amnezję i opowiadałaś mi o mojej wspaniałej narzeczonej. I nie mówiłaś wtedy o sobie, ponoć.-uśmiechnął się pod nosem.-Ale wspomniałaś o tym, że jest ze mną niewyobrażalnie szczęśliwa, nie wierzy w to, że jesteśmy razem i ponoć ładnie ze sobą wyglądamy. Czy to nadal aktualne jeśli chodzi o nasze małżeństwo czy to tylko z tamtą narzeczoną?-spytał z uśmiechem.
-Nie, nadal uważam, że ładnie razem wyglądamy. I nawet nie wiesz jak bardzo jestem z tobą szczęśliwa. Nie potrzeba mi samochodów, domów, biżuterii i innych drogich prezentów. Dla mnie najważniejsze jest to, że mam ciebie i Borysa.-powiedziałam gładząc jego policzek.
-Czasem wydaje mi się, że świat nie może być piękniejszy, ale wtedy ty wypalasz z taką piękną przemową i wiem, że życie może być jeszcze piękniejsze jeśli będę miał ciebie i Borysa przy sobie.-powiedział przybliżając się do mnie. Po chwili poczułam słodkie wargi na ustach i wiedziałam, że życie może być piękne.

2 komentarze:

  1. Oni są tay nieprawdopodobnie... idealni? To słowo jest chyba okej.
    <3 Dziękuje za poprawę humoru i... <3
    Czekam na kolejny i życzę masy weny i czasu na pisanie dla nas ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Onie są.... kochani, boscy, wspaniali i nie wiem jacy jeszcze. Wzruszający i piękny rozdział. Aż widziałam różowe niebo i niebieskie chmurki z tęczą w tym ogrodzie😂😂😂. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń