Po śniadaniu zaczęliśmy się szykować do wyjścia. Ubrałam się i ruszyłam do pokoju synka żeby go przygotować. Ubrałam Borysa w jasnobrązowe body z krótkim rękawkiem. Jedyną ozdobą był wyszyty miś na brzuszku. Borys patrzył na mnie gdy pakowałam do torby pieluszki, butelkę i kilka innych przydatnych rzeczy. Popatrzyłam na torbę i na synka.
-Jak mówisz Boro, to wszystko wystarczy czy czegoś zapomniałam?-spojrzałam na synka, a on się zaśmiał.-Synku twój śmiech to nie odpowiedź.-powiedziałam uśmiechając się do mojego śmieszka.
-Coś się dzieje?-spytał Dymitr wchodząc do pokoju i kładąc dłonie na mojej tali.
-Zastanawiam się czy czegoś zapomniałam, a twój syn mi nie pomaga bo tylko się śmieje.-powiedziałam pokazując Dymitrowi torbę. Dymitr przeglądał torbę i popatrzył na mnie.
-Roza wydaje mi się, że wszystko jest.-uśmiechnął się do mnie.
-Jesteś pewien?-spytałam ostrożnie.
-Tak, idziemy?-spytał całując mój policzek.
-Dobrze idźmy.-powiedziałam z westchnieniem.
-Damy radę.-powiedział Dymitr biorąc Borysa na ręce. Mały uśmiechnął się zadowolony, że ktoś się nim interesuje. Zeszliśmy na dół gdzie czekał już gotowy wózek. Dymitr włożył ostrożnie Borysa do wózka i spojrzał na mnie.
-Panie przodem.-wskazał ręką drzwi.
-Może lepiej ty wyjdź pierwszy, a ja zamknę drzwi.-podsunęłam.
-Dobrze.-Dymitr popchnął lekko wózek i wyszedł na dwór. Szłam zaraz za nim. Pozamykałam wszystkie drzwi i wyszłam na drogę gdzie czekał na mnie już Dymitr z Borysem na rękach. Borys rozglądał się ciekaw po okolicy.
-Nie chce leżeć.-powiedział Dymitr pokazując małego.
-Synku co to za sprzeciw?-spytałam całując małe rączki. Borys nawet tego nie zauważył skupiony na kruku, który przyglądał się ciekaw Borysowi. Popatrzyłam na tego kruka.-Nie to jest niemożliwe.-wymsknęło mi się.
-Co się stało?-spytał zmartwiony Dymitr.
-Ten kruk jest połączony z Lissą Pocałunkiem Cienia.-powiedziałam patrząc na kruka. Jego spojrzenie było takie mądre. Zupełnie tak samo jak gdybyśmy znów byli w Akademii.
-Co?-spytał zaskoczony.
-Naprawdę.-powiedziałam patrząc to na synka to na kruka.-A Borys najwyraźniej też to zauważył.
-A Borysowi co się stało?-spytał Dymitr marszcząc brwi. Borys patrzył na kruka jakby go rozumiał.
-Nie wiem, ale wydaje mi się, że to jest jeden z jego darów.
-Darów?-spytał zdziwiony Dymitr.
-Wydaje mi się, że ma więcej niż jeden dar. Wiesz te o których mówiła twoja babka.-powiedział z długim westchnieniem. Ciągle ciężko było mi się przyzwyczaić co myśli, że moje dziecko jest kimś innym niż wszystkie dzieci.
-Roza skąd ten pomysł?-spytał Dymitr.
-Od dłuższego czasu przyglądam się zachowaniom Borysa i widzę jak bardzo jest inny niż Mia i Adam, widzę jak bardzo odstaje od dzieci i wiem, że ma więcej niż jeden dar. Po prostu to wiem.-powiedziałam patrząc na synka. Nie wiem skąd, ale wiedziałam, że tak jest i wiedziałam, że mam rację.
-O czym ty mówisz?-spytał Dymitr.
-Borys jest za mały żeby robić to wszystko co robi. On teraz przede wszystkim powinien spać, a nie interesować się zabawkami i zwierzętami.
-Roza spokojnie.-Dymitr przytulił mnie wolną ręką, a ja zrozumiałam, że drżę. Wtuliłam się mocno w jego bok. Borys cały czas patrzył na kruka, który powoli zbliżał się do nas.
-Martwię się o nasze dziecko.-wyznałam.-Boję się tego, że będzie samotny. Boję się, że nie zawsze będę mogła go uratować. Tak strasznie się tego boję.-chciało mi się płakać, ale nareszcie od dziewięciu miesięcy potrafiłam to opanować. Udało mi się powstrzymać łzy i wziąć się w garść. Dymitr trzymał mnie mocno w objęciach. Wiedział, że powstrzymuję łzy i chciał mnie wesprzeć, ale ciężko mu było bo wiedział, że mam racje.
-Będzie dobrze jeśli przejdziemy przez to wszystko razem.-spojrzał na mnie, a następnie pocałował mnie w czoło.-Damy radę jeśli będziemy razem.
-Wiem, że damy radę, ale nadal się boję o małego.-spojrzałam Dymitrowi głęboko w oczy i wtedy Borys głośno zapiszczał. Zdenerwowani spojrzeliśmy na niego. Był uśmiechnięty i patrzył jak kruk podchodzi do nas coraz bliżej.-Synku, co to jest? Ptaszek? Podoba ci się?-patrzyłam na Borysa. Patrzył to na kruka to na mnie.-Fajny jest.-powiedziałam głaszcząc synka. Nagle kruk wzniósł się ponad ziemię i podleciał bliżej Borysa. Nie wiedziałam co zrobić więc stałam i patrzyłam. Kruk popatrzył na Borysa zaskrzeczał, a Borys zapiszczał. Kruk rozejrzał się po ulicy i odleciał. Borys zmarszczył czółko i patrzył na odlatującego ptaka. Po chwili Borys wygiął usta w potówkę i się rozpłakał. Dymitr jako wzorowy tata przytulił Borysa i zaczął przytulać i całować Borysa. Podobało mi się to jak o niego dba. Po chwili Boro się uspokoił i Dymitr włożył go do wózka odsłaniając mu widok. Podeszłam do męża i pocałowałam go w usta.
-Najlepszy tatuś na świecie.-powiedziałam z uśmiechem.
-Staram się jak mogę pokazać temu młodzieńcowi, że nigdy nie będzie sam.-powiedział przyciągając mnie bliżej siebie.-Chcę mu pokazać, że zawsze będę go kochać i o niego dbać tak jak ojciec powinien dbać o moje siostry.-zakończył przemówienie głaszcząc Borysa po policzku.
-O ciebie też powinien dbać. To że jesteś mężczyzną nie oznacza, że o ciebie nikt nie może dbać. Ja o ciebie dbam i jakoś się nie skarżysz.-powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Wiem, że o mnie dbasz, ale to ja muszę zaopiekować się wami i dziewczynami.-powiedział nie patrząc na mnie.
-Dymitr możemy dbać o siebie wspólnie.-zapewniłam całując go w policzek. Uśmiechnął się lekko.
-Dobrze mieć taką kobietę jak ty u swojego boku.-powiedział mocno mnie przytulając. Spojrzeliśmy do wózka. Borys podziwiał korony drzew jakby to była najciekawsza rzecz na świecie. Zaśmiałam się nie dowierzając jakie to mam szczęście.
Martwię się o Boriśka... Za malutki jest <3
OdpowiedzUsuńDymitrrr! Nawet opieka nad dzieckiem w jego wydaniu jest niesamowita ^^
Świetne, mam nadziej, że wena dopisuje w nowym roku.
Czekam na kolejny
Kruk! Nie wiem czemu, ale go lubię. Boro jest niezwykły, a Dymitr małodomyślny. W sumie jak każdy facet. Ale trzeba przyznać, że ma rękę do dzieci. Jest wspaniałym ojcem. Tatuś Dimka 😍. Martwię się o Boro. Taki słodki maluszek, kruchy i delikatny. A teraz lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń