Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

sobota, 7 stycznia 2017

Rozdział 368

Szliśmy wolno rozkoszując się przyjemnym ciepłem. Borys rozglądał się zaciekawiony tym co dzieje się na niebie. Szłam wtulona w męża rozmawiając z nim o różnych sprawach. Dopiero po pewnym czasie zorientowałam się, że wszyscy na nas patrzą, ale nie przejmowałam się tym. Szłam z wysoko podniesioną głową mając ich głęboko w nosie. Borys co chwila śmiał się widząc ptaki latające na niebie.
-Roza co powiesz żebyśmy usiedli na ławce?-spytał Dymitr całując mnie w czoło.
-Jestem jak najbardziej za.-powiedziałam patrząc na zegarek. Borys będzie się zaraz domagał jedzenia. Usiedliśmy na ławeczce, a ja wyciągnęłam butelkę i syna z wózka. Borys patrzył zdziwiony na butelkę.
-A małemu co jest?-spytał Dymitr z uśmiechem.
-Nie podoba mu się butelka. Będzie pierwszy raz z niej pił.-powiedziałam śmiejąc się z minki synka.-Boro chociaż spróbuj.-podsunęłam mu butelkę do ustek, ale obrócił główkę.-Boro mamusia prosi.-spojrzałam na niego niemal błagalnie, a  Borys spojrzał na mnie z smutną minką i otworzył ustka. Uśmiechnęłam się do niego i włożyłam butelkę do buzi. Borys na początku niezupełnie przekonany po chwili czując smak mojego mleka zaczął pić łapczywie.-Widzisz mama mówiła, że to pychotka.
-Mama nawet słowa o tym nie powiedziała, a mały jest podejrzliwy i bardzo dobrze.-Dymitr uśmiechnął się dumny do syna.
-Lubisz widzieć u niego swoje cechy.-zauważyłam.
-Nie.-zaprzeczył szybko Dymitr. Za szybko.
-Tak, ale nie chcesz się przyznać.-powiedziałam uśmiechając się do syna, który kończył pić.
-Wcale. Uważaj.-powiedział wycierając policzek Borysa.
-Za dużo?-spytałam patrząc na synka. Miał nie do końca przekonaną minkę.
-Chyba.-zgodził się Dymitr.
-To mamusia pomoże.-wstałam z Borysem z ławki.-Dymitr podaj chustę.-poprosiłam. Zarzuciłam ją sobie na ramię żeby Borys nie ubrudził mi koszulki. Chodziłam z małym masując mu plecki i pokazując różne ciekawe rzeczy.-A to jest krzak róż, ale nie wolno go dotykać bo kuje.-patrzyłam na to jak zaciekawiony strasznie jest tym o czym mówię.-A to na czym tatuś siedzi to jest ławka.-Borys odwrócił główkę i spojrzał na Dymitra, który patrzył na nas z szerokim uśmiechem. Borys widząc tatę rozpłakał. Szybko podeszłam do Dymitra.
-Mężu nasze dziecko ma syndrom opuszczenia przez ojca.-podałam Borysa Dymitrowi, a on przytulił małego.
-Spokojnie kochanie. Nic się nie dzieje. Nie płacz. Tatuś i mamusia są przy tobie.-Dymitr mówił spokojnym cichym głosem, który był kojący. Borys położył główkę na torsie taty i słuchaj równego bicia serca.-Spokojnie synku jestem.-Dymitr pocałował małego w główkę. Borys włożył rączkę do budzi i chyba było mu dobrze bo zaczął leniwie przymykać oczka.
-Brawo Towarzyszu.-powiedziałam cicho podchodząc do męża.
-No, no, no co my tu mamy taka szczęśliwa rodzinka.-Randall Iwaszkow szedł w naszą stronę z podniesionym głosem, co zaniepokoiło Borysa i mały się rozpłakał.-Ojej przepraszam.-Randall nie był, ani trochę skruszony.
-Widać, że nie znasz się na wychowaniu dzieci.-powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
-Nie jesteś przez przypadek za mądra?-spytał podchodząc bliżej.
-Teraz nie jestem w ciąży i mogę skopać ci tyłek bez przeszkód.-powiedziałam z uroczym uśmiechem.
-Grozisz mi?-spytał.
-Oczywiście, że nie. Ja cię tylko ostrzegam.-powiedziałam spokojnym głosem.
-Synu jak możesz na to pozwalać? Nie dość, że baba przyprawia ci rogi to na dodatek obraża ojca, a ty nic z tm nie robisz?-spytał wściekły Randall.
-Spokojnie Randall. Wiem, że to dziecko, które w tej chwili trzymam w rękach jest moim dzieckiem. Jest za bardzo do mnie podobne.-Dymitr wydawał się dumny z tego, że jest ojcem Borysa i stał wyprostowany z wypiętą piersią na której cały czas spoczywał Borys.
-Randall? Wydaje mi się, że chyba mnie nie poznajesz jestem twoim ojcem.-Randall patrzył na Dymitra wściekły.
-Ojcem? Nie rozśmieszaj mnie. Ja dla mojego syna jestem lepszym ojcem niż ty kiedykolwiek, a ma niecały miesiąc.-Dymitrowi coraz ciężej było panować nad sobą i Borys to zauważył. Zmarszczył brewki i popatrzył na swojego tatę.
-Dymitr daj mi małego.-powiedziałam widząc, że Dymitr zaczyna się trząść. Dymitr drżącymi rękami podał mi małego. Przytuliłam Borysa ustawiając się tak by nie widział tego co dzieje się między jego dziadkiem, a ojcem.
-Syna? No synu postarałeś się. Żeby tak od razu dziedzica sobie spłodzić, gratuluję. Chętnie go poznam.
-Zapomnij! Nigdy go nawet nie zobaczysz.-Dymitr stanął przede mną zasłaniając mnie i małego własną piersią jakby Randall miał nam zrobić krzywdę. Ostrożnie podeszłam do wózka i włożyłam do niego Borysa i pociągnęłam delikatnie Dymitra.
-Kochanie chodź. Nie zawracaj sobie nim głowy.-powiedziałam spokojnie, ale Dymitr ani drgnął.-Dymitr.
-Idę.-powiedział odwracając się do mnie. Ruszyliśmy ścieżką kiedy  dobiegł na głos Randalla:
-Ale Rose twoje ciało po ciąży to bajka, szczególnie piersi i tyłek.-Dymitr słysząc to zacisnął szczękę i położył dłoń na moim biodrze, a następnie mocno je ścisnął. Spojrzałam na niego zaskoczona. Od kilku miesięcy mnie tak nie dotykał. Poczułam przyjemny dreszcz, który przebiegł po moim ciele, ale starałam się go zignorować.
-Dymitr spokojnie.-powiedziałam wypuszczając powietrze, ale i tak mój głos był trochę wyższy niż powinien.
-On nie ma prawa tak na ciebie patrzeć. Nikt nie ma takiego prawa oprócz mnie!-warknął przez zaciśnięte zęby.
-Kochanie spokojnie. Nie chodzi o mnie, ale o Borysa. Boi się.-Dymitr spojrzał do wózka. Borys leżał rozglądając się po wózku przestraszonym spojrzeniem.
-Synku spokojnie tata nie chciał.-Dymitr powiedział to z uśmiechem co trochę uspokoiło Borysa, ale nadal był nieswój.
-Gdzie chcesz teraz iść?-spytałam wtulając się w  bok męża.
-Może pójdziemy nad staw? Co prawda nie mamy chleba, ale za to możemy pokazać Borysowi kaczki.-Dymitr spojrzał na mnie, a następnie na Borysa.
-Jestem za. Borys przecież uwielbia poznawać nowe rzeczy.
-Synek słyszałeś? Zaraz poznasz kaczki.-Dymitr zrobił tak wielkie oczy, że Borys zaśmiał się głośno i wyraźnie.
-Ale go rozśmieszyłeś.-powiedziałam śmiejąc się z miny Borysa.
-Bo to było bardzo śmieszne.-powiedział Dymitr całując moje czoło. Z uśmiechami na twarzach ruszyliśmy poznać kaczki.

2 komentarze:

  1. Och, dajcie mi go! Dajcie go! Sama zrobię z nim porządek! Idiota.
    Zazdrosny Dymitr jest uroczy ^^
    Boro jest taki genialny!
    Świetny rozdział! Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Randall!!! Ughh.... zabić go. Na pal go! Na pal go! Jest gorszy od strzyg, bo nie mogą mu bezkarnie dźgnąć sztyletem. Jeszcze ma czelność mówić do Dymitra per Synu. Pfuu! Ochyda.
    Dymitr jest kochany, gdy jest zazdrosny. Ale czemu nie dotyka Rose?! Ona czuje się zaniedbana. Bielikow ogarnij się i zadbaj o swoją kobietę. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń