Gdy tylko doszliśmy nad staw zdziwiło nas, że nikogo tu nie ma, ale w głębi duszy byłam szczęśliwa, że jesteśmy tu sami. Miałam dość gapiów którzy na nas patrzą. Usiedliśmy na kocu tuż przy stawie i wyciągnęliśmy Borysa z wózka. Gdy pierwsze kaczki się pojawiły oczy Borysa zabłyszczały. Zapiszczał wesoło gdy zobaczył kaczątka płynące za mamą kaczką.
-Co zdziwiony, że kaczuszki też mają małe?-spytałam całując pulchne policzki synka. Patrzył na kaczki z takim skupieniem jakby rozwiązywał jakieś trudne zadanie.
-Kocham was.-odezwał się Dymitr siadając za mną. Od kiedy znaleźliśmy się nad stawem nie odezwał się ani słowem.
-My też cię bardzo kochamy.-powiedziałam spoglądając na męża z uśmiechem.-Widzę, że już jesteś spokojny.
-Spokojniejszy.-sprostował.-Nie będę spokojny dopóki nie dowiem się, że Randall wyjechał z Dworu.-przytulił mnie co było miłe.
-Ja cię mogę zapewnić, że szybko się go pozbędziemy.-powiedziałam patrząc na synka. Kaczki wciągnęły go do reszty.-A jak widzisz twój syn w tej chwili bawi się w ornitologa.
-Widzę, i wydaje mi się, że jak teraz byśmy chcieli wracać nie odbyło by się bez płaczu.
-Zapewne strasznie by płakał.-stwierdziłam spoglądając na synka.
-Nie wiem jakbym bez was żył.-Dymitr odezwał się po długiej chwili i mówił bardziej do siebie niż do mnie, ale i tak chciałam odpowiedzieć.
-Miałbyś nudne życie strażnika, a tak masz nienormalną żonę i najsłodszego syna pod słońcem.-powiedziałam całując go w policzek.
-Moja żona jest tylko odrobinę nienormalna, a syn jest najsłodszy.-stwierdził całując wolno moje usta. Miło było poczuć się choć na chwilę znów kobietą, a nie tylko mamą. Niestety ta chwila nie trwała długo bo Borys przypomniał o sobie, zaczął piszczeć gdy zobaczył, że kaczki wychodzą z wody. Niechętnie cofnęłam się i spojrzałam na synka.
-Widzisz kaczuszki też mają nóżki. Ta największa kaczuszka to mamusia, a ten kolorowy to tatuś.-powiedziałam pokazując wszystko bardzo dokładnie. Borys spojrzał na mnie i chwilę się nad czymś zastanawiał, ale po chwili znów się roześmiał.-Tak też uważam to wszystko za bardzo zabawne.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Roza, czy tylko mi się wydaje czy od kiedy jest Borys nasze życie jest weselsze?-spytał Dymitr spoglądając na synka.
-Jest o wiele bardziej radosne i kolorowe.-powiedziałam bujając synka na rękach.
-Cieszę się, że nam się udało.
-Nawet nie wiesz jaka ja jestem szczęśliwa. Nigdy nie zapomnę tego dnia kiedy poszłam zrobić test. Byłam zrezygnowana i myślałam o tym jakie to bez sensu, że robię ten test ciążowy, a tu takie miłe zaskoczenie.-powiedziałam wspominając ten piękny dzień.
-Nigdy nie zapomnę jak mnie przestraszyłaś gdy na mnie wskoczyłaś. Myślałem, że coś strasznego się stało, a ty mi mówisz, że będę tatą.-Dymitr uśmiechnął się i mocniej mnie przytulił.
-To było wspaniałe uczucie. Wiesz, mieć świadomość, że w tobie rozwija się nowe życie, które po części sam stworzyłeś.
-Wiem, czułem się taki szczęśliwy wiedząc, że to dziecko które w tobie rośnie jest po części moje.
-Cieszę się, że nie wyszło nam z adopcją. Znaczy zapewne kochałabym je, ale cieszę się, że mamy własne.-powiedziałam wsadzając smoczek do budzi Borysa. Borys zbytnio nie lubił smoczka i go wypluł.-Nie jest fajny?-spytałam patrząc na synka. Roześmiał się i chwycił moje włosy. Zaskoczony zaczął je dokładnie badać rączkami, a następnie puszczał je i wkładał rączki do buzi.
-Szczerze mówiąc też się ciesze, że mamy tego naszego jedynaka.-powiedział Dymitr kładąc dłoń na brzuszku Borysa. Mały czując to momentalnie się wyprostował i uśmiechnął się leniwie.-Tatuś umie ci dogodzić.-powiedział z szerokim uśmiechem.
-Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na głupi pomysł testów na ojcostwo.-powiedziałam spoglądając na męża.
-Wątpię. Minęło tyle czasu, a nikt zbytnio się nami nie interesuje. Tylko patrzą.
-Denerwują mnie tym patrzeniem.-powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Ja się czuje nieswojo, ale musimy wytrzymać. Przecież nie przestaniemy spacerować z małym tylko dlatego, że nam coś nie pasuje. Tym bardziej, że Borysowi sprawia to przyjemność.-oboje jak na komendę spojrzeliśmy na syna. Patrzył w niebo w wielkim uśmiechem. Dymitr cały czas trzymał dłoń na brzuszku Borysa, czym co jakiś czas wywoływał salwy śmiechu, gdy lekko go połaskotał. Widziałam jak oboje są szczęśliwi i wiem, że nie wymieniłabym tego wszystkiego na nic w świecie.-Bardzo chciałem mieć córkę, ale cieszę się, że mamy takiego uroczego synka.
-Dlaczego chciałeś córkę?-spytałam.
-Nie wiem może dlatego, że chciałem patrzeć na to jak bardzo jest do ciebie podobna.
-Ale patrząc na Borysa bardziej widzę ciebie niż siebie.-uśmiechnęłam się do synka, który na nas spojrzał.
-Tak, ale z dziewczynką było by pewnie inaczej.-stwierdził Dymitr patrząc na mój brzuch.
-Inaczej czyli jak?-spytałam spoglądając na męża.
-Inaczej by się zachowywała niż Boro i na pewno byłaby inna.-powiedział spoglądając na mnie.
-Ciekawe jakby to było z córką.-mruknęłam zastanawiając się na głos.
-Jak chcesz to możemy spróbować.-Dymitr od razu chciał wykorzystać szanse.
-Zapomnij.
-Roza no jeszcze jedno. O więcej nie poproszę.-Dymitr próbował jak tylko mógł.
-Zapominasz, że to nie ode mnie zależy. Wiesz doskonale, że nie mogę mieć więcej dzieci. Słyszałeś lekarza.-spojrzałam na męża.
-Wiem Roza, ale gdybyśmy chociaż spróbowali.
-Dymitr mamy 2 % szansy na zajście w ciążę.
-Za pierwszym razem mieliśmy 3% i się udało.
-Ale teraz nie chodzi o samo zajście w ciążę. Widziałeś moje wyniki i słyszałeś opinię lekarza. Mówił, że teraz są dobre, ale podczas ciąży mogą się tak pogorszyć...
-Wiem, wiem, że będziesz musiała przeleżeć całą ciążę, a tego nie chcesz.-Dymitr opuścił głowę, a ja go przytuliłam.
-Będzie dobrze, mamy Borysa, a on jest najlepszy.-oboje spojrzeliśmy na Borysa. Usypiał w moich objęciach.
-Temu to dobrze.-stwierdził Dymitr z uśmiechem. Pocałowałam go w czoło.
Oni są tacy cudowni, gdy wspominają. Ooo... Dymitr chce mieć swoją księżniczkę. Na pewno byłaby podobna do Rose. Ale Boruś też jest cudowny. Szkoda, że jednak, ale cudowny. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńBo Dymitr chce po prostu mieć królową (już ją ma w postaci byłej uczennicy) i księżniczkę. Ale jak na moje powinien się cieszyć, że ma chłopaka, bo będzie mógł go wychować na rycerza ^^
OdpowiedzUsuńNawiązując to uroczej końcówki, którą wymajstrowałaś ("Temu to dobrze") Czyżby on też chciał usnąć w objęciach Rose? ^^ O, to takie urocze!
Czekam na kolejny!