Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

niedziela, 19 marca 2017

Rozdział 425

Po tygodniu przyszedł czas by wyjechać. Właśnie kończyłam pakować ostatnie rzeczy kiedy do pokoju weszła Karolina.
-Hej Rose.-powiedziała siadając na łóżku i spoglądając na mnie z uśmiechem.
-Hej Karolino. Wszystko gra?-spytałam.
-Jasne, chciałam ci tylko podziękować.-powiedziała spoglądając na mnie.
-Podziękować? Za co?-spytałam zdezorientowana.
-Za to, że przyjechaliście i że byliście przy mnie w tak ważnym dniu.-powiedziała spoglądając na pierścionek, który spoczywał na jej palcu.
-Zapomniałam ci ostatnio powiedzieć, ale ten pierścionek jest przepiękny.-powiedziałam siadając obok niej.
-Faktycznie jest, ale twój jest podobny.-powiedziała chwytając moją dłoń i porównują je. Faktycznie były podobne, ale różniły się zdobieniami. Pierścionek Karoliny miał zdobienia, a mój był kompletnie gładki.-Jestem ciekawa ile wydali na te pierścionki.-powiedziała Karolina po chwili namysłu.
-Szczerze? Wolę nie wiedzieć.-powiedziałam marszcząc brwi.
-Szukałaś?-spytała z uśmiechem.
-Może trochę.-powiedziałam spuszczając głowę.
-Dużo?-spytała.
-Jak dla mnie o wiele za dużo.-powiedziałam z uśmiechem.
-To znaczy, że bardzo cię kocha.-powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Hahaha, wiem, że kocha mnie po mino tego.-powiedziałam z uśmiechem.
-Tak, kocha cię. Szczerze mówiąc bałam się, że Dimka już nigdy się nie zakocha po tym jak zostawił Tamarę. Uwierz mi albo nie, ale po śmierci Iwana już nigdy nie był taki sam. Był, jest i zapewne będzie bardziej smutny i zamyślony.-powiedziała spoglądając na mnie.-Przy tobie jest w połowie taki jak był przed śmiercią Iwana.-powiedziała przytulając mnie mocno.
-Jaki był Iwan?-spytałam wiedząc, że Dymitra o to nie spytam.
-Iwan był niesamowity. Po mimo, że był morojem był  strasznie odważny. Władał ogniem więc wraz z Dimką snuli plany jak będą walczyć przeciwko złu całego świata. Byli niesamowici oboje wiedzieli co chcą powiedzieć zaraz po pierwszej sylabie. Kochali się jak bracia. Wszyscy ich uwielbiali.-powiedziała patrząc na ścianę.-Po śmierci Iwana Dimka tak gwałtownie zamknął się w sobie....to było przerażające jak siedział w pokoju i płakał. On nigdy nie płakał aż do tego wydarzenia.....nawet nie wiesz jak ja się o niego martwiłam. Bałam się, że będzie chciał sobie odebrać życie, a to wszystko przez te cholerne strzygi. Miesiąc po śmierci Iwana przyjechali strażnicy. Dymitr wreszcie wypełzł ze swojego pokoju. Gdy dowiedział się, że zostaje przeniesiony do Ameryki załamał się jeszcze bardziej, ale zgodził się na to by zając czymś głowę. Dwa tygodnie później żegnał się z nami znikając z naszego życia. Na początku wysyłaliśmy sobie nawzajem listy, ale potem przestaliśmy. Kontakt się urwał i dopiero ty przyjechałaś do nas informując nas o jego śmierci. To było okropne. Nawet nie wiesz jakie miałam cholerne poczucie winy, że tyle lat go nie widziałam i nie miałam czasu się z nim pożegnać.-powiedziała ocierając oczy.-A gdy znów pojawiłaś się przed naszymi drzwiami mówiąc o swoim chłopaku coś się we mnie zagotowało. Nie wiedziałam jak mogłaś być tak okrutna znajdując tak szybko nowego chłopaka, ale gdy okazał się nim Dimka kamień spadł mi z serca. Rose to wspaniałe, że pojawiłaś się w jego życiu.-powiedziała spoglądając na mnie z szerokim uśmiechem.
-Też się cieszę, że pojawiłam się w jego życiu.-powiedziałam spoglądając na nią z uśmiechem.-Bez niego moje życie było by okropnie smutne.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale Zoja weszła do pokoju niosąc Borysa, który miał nieszczęśliwą minę.
-Ciocia weź go.-powiedziała stając przede mną. Wzięłam synka na ręce i popatrzyłam na Zoje.
-Coś się stało?-spytałam patrząc na małą, która wyglądała na wściekłą.
-Ciocia nie pokazuj mi go wiencej na ocy. Zlobił kupe i telaz w moim pokoju śmieldzi kupką.-powiedziała oburzona. Obie z Karoliną parsknęłyśmy śmiechem. Położyłam synka na łóżku i patrzyłam na jego szczęśliwą twarzyczkę.
-Borys, nie wypada tak robić kupki u kuzynki w pokoju.-powiedziałam patrząc na synka. Borys podniósł nóżki i włożył jedną nóżkę do buzi.-Co przebieramy tą pieluszkę?-spytałam z uśmiechem. Borys uśmiechnął się do mnie i opuścił nóżki.-Zojka bardzo przepraszam za Borysa, ale jest mały i nie umie się jeszcze powstrzymać.-powiedziałam widząc obrażoną minkę Zoji.
-Nic się nie stało, ale niech na następny laz  się plubuje powstzymać.-powiedziała uśmiechając się do mnie i wychodząc z pokoju. Pokręciłam głową i zabrałam się za przebieranie pieluszki Borysowi. Faktycznie Borys zrobił kupkę, która strasznie śmierdziała.
-Nie wiem po kim ona taka jest.-powiedziała Karolina patrząc na to jak przebieram pieluchę Borysowi.
-Jest urocza.-powiedziałam całując synka w nosek.
-Tak, ale ani ja ani jej ojciec nie byliśmy tak jaka ona jest teraz.-powiedziała uśmiechając się do Borysa.
-Daj spokój jest wyjątkowa i urocza.-powiedziałam wyrzucając pieluchę do śmieci. Karolina wzięła Borysa na ręce i zaczęła całować jego twarzyczkę.
-Ty taki nie będziesz, prawda?-spytała uśmiechając się do niego szeroko. Borys położył rączkę na policzku Karoliny i uśmiechnął się do niej uroczo.-Matko jaki ty jesteś słodki.-zachwyciła się, a Borys się zaśmiał.-Jesteś taki sam jak tatuś w twoim wieku.
-Dymitr był uroczy w jego wieku.-powiedziałam wspominając zdjęcia męża z dzieciństwa.
-Oj był, a potem pokazał jaki z niego diabełek.-Karolina się zaśmiała, a ja skończyłam zapinać walizkę.-Gotowa?-spytała spoglądając na mnie.
-Chyba tak, ale już nic nie wiem.-powiedziałam patrząc na walizki.
-Najwyżej za trzy tygodnie wam dowieziemy to czego zapomnicie.-zapewniła.
-To już tak szybko?-spytałam zdziwiona.
-Tak.-Karolina się uśmiechnęła.-Dimka mówił, że w tym roku ponoć będzie u was kolacja wigilijna.
-Jeszcze nie wiemy, musimy porozmawiać z moimi rodzicami, ale to jeszcze nic pewnego.

3 komentarze:

  1. Szkoda, że już spadają do Ameryki. Mitriś był taki biedny... Szkoda, tego jego kumpla.
    Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooojjjjj nie wracają już. Tak szybko to minęło. Czekam na moje piękne Romitri. Rozdział super czekam na następny.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu już wracają? Tam są tak słodcy z tymi wspomnieniami. I jest Zoja. Uwielbiam ją. Foch forever na pięć minut. Nie ładnie Boro, tak zasmradzać nie swój pokój. Żal mi Dimki po tej śmierci Iwana. Tak pięknie przedstawiłaś jego postać, że aż smutno, że nie poznałam go "osobiście". Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń