Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

piątek, 24 marca 2017

Rozdział 429

Rose:
Właśnie kończyłam przebierać pieluszkę Borysowi kiedy Dymitr wszedł do pokoju. Podszedł do nas i oboje dostaliśmy całusa w policzek.
-Kolacja zaraz będzie.-szepnął mi Dymitr do ucha.
-W takim razie idę odciągnąć mleko bo zgaduję, że chcesz mnie upić.-powiedziałam z uśmiechem.
-Faktycznie chcę cię upić.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Ubrać się ładnie?-spytałam spoglądając na męża.
-Przez ładnie co masz na myśli?-spytał ciekaw.
-Sukienkę.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-To ubierz się ładnie.-powiedział Dymitr. Wyszłam z pokoju Borysa i skierowałam się do sypialni gdzie odciągnęłam mleko i zajęłam się przygotowaniami do kolacji. Po chwili kończyłam malować usta. Spojrzałam na siebie w lustrze i stwierdziłam, że dobrze zrobiłam zrzucając te dwa kilogramy sprzed ciąży.Miałam na sobie krótką do połowy uda, czerwoną sukienkę bez ramiączek(↓), do tego założyłam szpilki na dziesięciocentymetrowym obcasie. Włosy spięłam w niedokładną kitkę przez co kilka kosmyków uciekło i teraz swobodnie okalały moją twarz. Stwierdziłam, że wyglądam naprawdę dobrze. Zeszłam na dół gdzie mój mąż sadzał Borysa w krzesełku. Mały nie do końca wiedział co się dzieje, ale starał się uśmiechać.
-Może być?-spytałam wchodząc do jadalni. Borys spojrzał na mnie i zaklaskał. Dymitr obrócił się do mnie i chyba go zatkało.
-Roza.-odezwał się podchodząc do mnie. Objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Sam również się przebrał w czarne eleganckie spodnie i szarą koszulę.-Jak ty pięknie wyglądasz.-mruknął całując mnie w szyję. Zaśmiałam się i trochę go od siebie odsunęłam.
-Widać, że mam dwa kilogramy mniej niż przed ciążą?-spytałam.
-Widać i czuć.-powiedział z uśmiechem. Spojrzał na Borysa.-Borysku jak widzisz mama jest naprawdę seksi babką więc jak ja już będę w pracy to pilnuj żeby żaden obcy pan zbytnio się do niej nie przybliżał.-powiedział Dymitr patrząc na Borysa poważnie. Borys kiwnął główką, a ja zaśmiałam się z tej rozmowy.
-Możemy jeść? Szczerze mówiąc jestem głodna.-powiedziałam z uśmiechem.
-Oczywiście.-Dymitr pocałował mnie w usta i ruszył do kuchni.-Roza siadaj ja już podaję.-krzyknął z kuchni. Dopiero teraz przyjrzałam się temu, że na stole leży biały obrus na którym była piękna porcelanowa, biała zastawa w wazonie stały czerwone róże, a obok nich paliły się świece. Spojrzałam na Borysa. Nie za bardzo wiedział jak się usadowić w krzesełku żeby było mu wygodnie.
-Gotowy na pierwsze w życiu jedzonko?-spytałam z uśmiechem. Borys spojrzał na mnie i się roześmiał. Dymitr wszedł do jadalni z szerokim uśmiechem i z kaczką. Położył ją na stół i ruszył do kuchni. Borys patrzył na jedzenie jak zaczarowany. Dymitr przyniósł jeszcze pieczone ziemniaczki i sałatkę oraz miseczkę w której było jedzonko dla Borysa. Borys widząc co przed nim leży spojrzał zaskoczony na miseczkę, a następnie na nas. Spojrzałam na Dymitra, a następnie wzięłam łyżeczkę do ręki i nabrałam trochę tartego jabłuszka na łyżeczkę. Borys spojrzał zaskoczony na jedzonko, a potem otworzył ustka. Z szerokim uśmiechem włożyłam mu łyżeczkę do ust. Oboje z Dymitrem patrzyliśmy na Borysa. Na początku nie wiedział co robić, ale w następnej chwili zmarszczył się by zaraz potem połknąć jabłuszko i uśmiechnąć się ślicznie.
-Smakuje?-spytałam. Borys w odpowiedzi otworzył ustka czekając na kolejną porcję jabłuszka. Mały jadł ze smakiem, a my nie mogliśmy uwierzyć, że już po pierwszym razie tak chętnie je.
-To niesamowite.-stwierdził Dymitr nakładając mi na talerz kaczkę.
-Też tak uważam.-powiedziałam dając małemu kolejną łyżeczkę jabłuszek. Borys tak wciągnął się w jedzenie, że nie widział świata poza łyżeczką.
-On jest niesamowity.-stwierdził Dymitr podchodząc do mnie. Borys spojrzał na miseczkę i odkrył straszną prawdę. Miseczka była prawie pusta. Mały przerażony spojrzał na mnie.
-No co? Mało?-spytałam zaskoczona. Borys spojrzał na miseczkę i pisnął wściekły.-Chyba naprawdę mu zasmakowało.-powiedziałam spoglądając na Dymitra.
-Przynieść jeszcze?-spytał Dymitr widząc minę Borysa.
-Wydaje mi się, że jak na pierwszy raz wystarczy.-powiedziałam uśmiechając się do Borysa.
-Aaaa.-pisnął Borys otwierając szerzej buźkę.
-Już ci daję.-powiedziałam z uśmiechem.
-Roza zamień się i zjedz.-poprosił Dymitr.
-Spokojnie. Skończę go karmić i zjem.-powiedziałam z uśmiechem. Dokończyłam karmić synka i chciałam mu dać jego żabę, ale on wolał wylizać miseczkę, więc dałam mu spokój i zajęłam się przepyszną kolacją.
-Wina?-spytał Dymitr.
-Poproszę.-powiedziałam. Nie piłam alkoholu od tak dawna, że zapomniałam jego smaku. Gdy upiłam łyczek poczułam smak winogron połączony z lekką goryczką. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Co cię tak śmieszy?-spytał Dymitr.
-Nic, tylko teraz uświadomiłam sobie, że od ponad roku nie piłam alkoholu.-powiedziałam spoglądając na męża.
-I jak?
-Normalnie, ale muszę pamiętać żeby nie karmić Borysa piersią.-powiedziałam spoglądając na synka. Całą twarzyczkę miał w musie jabłkowym.-I teraz trzeba go umyć.-dodałam z uśmiechem.
-Faktycznie. Jak chcesz to pójdę umyć i uśpić Borysa, a ty rozkoszuj się chwilą tylko dla siebie.-powiedział Dymitr całując mnie w czoło.
-Jesteś pewien?-spytałam spoglądając na męża.
-Jasne.-powiedział biorąc Borysa na ręce. Mały wtulił się w ramię Dymitra i ruszyli do góry. A co ja zrobiłam? Ruszyłam z winem i kieliszkiem na kanapę. Potrzebowałam odmóżdżacza. Włączyłam jakiś bezsensowny program o gwiazdach. Dymitr zszedł po dwudziestu minutach na dół.
-Wino smakuje?-spytał. Uśmiechnęłam się do niego.
-Pycha.-stwierdziłam.
-Jesteś piana?-spytał kładąc sobie moje nogi na swoich kolanach.
-Wstawiona.-zaśmiałam się.
-A dasz mi łyczka?-spytał.
-Nie powinnam, ale tak dam ci.-powiedziałam podając mu butelkę.
-Dlaczego nie powinnaś?-spytał.
-Bo ktoś musi zostać trzeźwy.
-Ale ty tylko jesteś wstawiona.-stwierdził Dymitr z uśmiechem. Zaśmiałam się z niego.
-Okej pij.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.-Borys śpi?-spytałam.
-Śpi, a my możemy trochę pobaraszkować.-Dymitr uśmiechnął się do mnie i nagle znalazł się nade mną.
-Co masz na myśli?-spytałam.
-To.-powiedział całując moją szyję, a dłońmi przesuwając sukienkę coraz wyżej.
-Lubisz mnie rozbierać?-spytałam rozpinając guziki w jego koszuli.
-Uwielbiam, gdy masz na sobie takie ciuchy i taką bieliznę.-mruknął podziwiając moje koronkowe majtki. Dymitr wziął mnie na ręce i ruszył w stronę schodów i naszej sypialni. Gdy byliśmy już u nas Dymitr rzucił mnie na łóżko i zamknął drzwi. Zaśmiałam się wiedząc jaka jestem dla niego przewidywalna. Dymitr zajął się odpinaniem mojej sukienki, a ja dokończyłam go rozbierać. Dymitr walczył z moim stanikiem, a ja kończyłam ściągać z niego bokserki.
-Roza jak rozpina się ten cholerny stanik?-spytał.
-Z przodu.-podsunęłam śmiejąc się z niego. Rozpiął mój stanik z tryumfalną miną. Spojrzał na mnie i zaczął obsypywać moje ciało pocałunkami. Czułam jak każdy skrawek mojego ciała rozpuszcza się pod wpływem jego ust. W końcu wszedł we mnie językiem, a ja jęknęłam czując rozchodzącą się rozkosz po moim ciele. Gdy byłam blisko znów znalazł się nade mną, a wtedy ja przewaliłam go na plecy. Uśmiechnął się do mnie, a ja usiadłam na nim tak, że we mnie wszedł. Oboje jęknęliśmy. Spojrzałam na męża. Chwycił mnie za plecy i przewalił na łóżko. Poruszał się we mnie szybko i mocno. Cały czas nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Po chwili doszłam, a zaraz za mną Dymitr. Oboje opadliśmy zmęczeni na łóżko. Spojrzałam na Dymitra i roześmiałam się głośno.
-Co cię tak śmieszy?-spytał Dymitr spoglądając na mnie.
-Nie wiem.-powiedziałam dalej się śmiejąc.-Po prostu muszę się wyśmiać.
-Rozumiem.-powiedział i znalazł się nade mną. Zaczął mnie całować po szyi, a ja coraz głośniej się śmiałam. -Uspokój się bo nie mogę się skupić.-powiedział z uśmiechem. Chwyciłam jego twarz w dłonie i zaczęłam ją całować. Dymitr wtulił się we mnie, a mi zaczęły lecieć łzy.
-Dlaczego płaczesz?-spytał chwytając mnie za ręce. Spojrzałam na niego i mocno się wtuliłam w ciepły tors.
-Cholera. Tak się bałam, że cię stracę. Matko nie rób mi tego więcej.-łkałam.
-O co chodzi? Roza.-spojrzał na mnie.
-O ten wypadek.-powiedziałam.
-Roza wiesz doskonale, że gdybym mógł to nie doszłoby do tego wypadku.-przytulił mnie mocno.
-Bałam się, że zginiesz na tym stole operacyjnym. Bałam się, że Borys nigdy cię nie pozna, że nie nauczysz go grać w piłkę i nie nauczysz go pierwszych ciosów. Tak strasznie się bałam, że będę sama.-musiałam to w końcu z siebie wydusić. Miałam dość ciągłego udawania, że jest wspaniale i że wcale nie martwiłam się o Dymitra.
-Kochanie spokojnie. Nie dziwię się, że się  tego bałaś. Ja też bym się tego bał gdyby chodziło o ciebie, ale słońce przecież żyję jestem tutaj i nic mi nie jest. Spokojnie będą z tobą jeszcze wiele lat.-zapewnił Dymitr całując mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego i wtuliłam w jego ramię.
-Dziękuje, że jesteś.-powiedziałam sennie.
-Jestem i zawsze będę o to nie musisz się martwić, a teraz śpij.-to były ostatnie słowa jakie usłyszałam potem po prostu zasnęłam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


5 komentarzy:

  1. Oł yea. Znowu demoralizacja!
    To słodkie że sie tak o siebie martwią.
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział. To było piękne.
    Czekam na nastęny.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy nowy rozdzaił??????????
    CZekam na niego z utęsknieniem.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział!
    Kiedy kolejny?!?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Borysek zjadł pierwsze, normalne jedzenie! Brawo. Awww... Romitri... To urocze jak się o siebie martwią. Lecę czytać dalej.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń