Tak bardzo cię kocham, Roza

Tak bardzo cię kocham, Roza

sobota, 25 marca 2017

Rozdział 430

Obudziłam się sama w łóżku co było dość nieprzyjemne. Usiadłam na łóżku i ubrałam na siebie koszulę męża zapinając pierwsze pięć guzików. Weszłam do pokoju synka i odkryłam, że Borys siedzi w łóżeczku i bawi się zabawkami przyczepionymi do łóżeczka.
-Dzień dobry.-powiedziałam kucając przy łóżeczku. Borys spojrzał na mnie uśmiechnął się marszcząc uroczo nosek i dotknął mojego policzka.-Idziemy poszukać tatusia?-spytałam z uśmiechem. Mały uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rączki w moją stronę. Wyciągnęłam synka z łóżeczka i ruszyliśmy na dół. Znaleźliśmy Dymitra w jego gabinecie. Siedział na fotelu w samych bokserkach, a mi zrobiło się gorąco.
-Tak......dokładnie o to mi chodziło............wspaniale.........czyli ten termin pasuje?.........doskonale......dziękuję bardzo. Do widzenia.-powiedział rozłączając się. Podeszłam do niego z szerokim uśmiechem, a on pociągnął mnie na swoje kolano.-Dzień dobry rodzinko. Jak się macie?-spytał patrząc na mnie i Borysa z uśmiechem. Borys uśmiechnął się szeroko do taty i wyciągnął łapki w jego stronę. Dymitr wziął syna na drugie kolano i zaczął nim bujać co bardzo podobało się Borysowi.
-O której i po co wstałeś?-spytałam wtulając się w jego tors.
-Wstałem godzinkę temu, a wstałem bo będę miał dla ciebie niespodziankę.-pocałował mnie w czoło, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.
-Z jakiej okazji niespodzianka?-spytałam.
-Bez okazji.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Co ty knujesz?
-Nic, po prostu chcę sprawić ci przyjemność.-powiedział wzruszając ramionami.
-Dziękuję.-powiedziałam obejmując jego kark ramionami.
-Jeszcze mi nie dziękuj. Nie wiesz co to.-powiedział z błyskiem w oku.
-CO TY KNUJESZ?-spytałam. Borys zaczął się śmiać, a my spojrzeliśmy na niego zaciekawieni. Kolano Dymitra drgało coraz szybciej, a Borys miał coraz lepszą zabawę.
-Kochanie nic nie knuję.-powiedział całując  mnie po szyi. Wspominałam, że to uwielbiam? Matko jakie to przyjemne.-Dobrze ci tak?-spytał nie odrywając ust od mojej szyi.
-Jak cholera.-mruknęłam nie otwierając oczu.
-Właśnie widzę.-powiedział. Zdumiona otworzyłam oczy i odkryłam, że zaczęłam rozpinać guziki koszuli. Borys patrzył na mnie zaciekawiony.
-Ups.-powiedziałam z uśmiechem zapinając ostatnie guziki.
-Lubię takie upsy.-stwierdził Dymitr.
-Super. Co powiecie na śniadanie?-spytałam patrząc na moich chłopców z uśmiechem.
-A co proponujesz oprócz siebie?-spytał Dymitr na nowo przywierając do mojej szyi.
-Płatki...o cholera, kanapki....tak możesz robić to przyjemne, tosty....jak mnie ugryziesz nic się niestanie......jajecznice.-zakończyłam wywód, a Dymitr jeszcze bardziej skupił się na mojej szyi. Jejku jego usta działają cuda.
-Mmmmmm zaskocz mnie.-szepnął mi do ucha.
-Mogę cię zaskoczyć, ale wtedy Borysa nie może być w pobliżu.-powiedziałam z uśmiechem, a Dymitr głośno się zaśmiał.
-I kto tu jest niewyżyty?-spytał spoglądając na synka z rosnącą miłością w oczach.
-To ty mnie cały czas kusisz.-mruknęłam wstając.
-Czyli co będzie na śniadanie?-spytał Dymitr patrząc na to jak wychodzę.
-Zobaczycie zaraz.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.Weszłam do kuchni i wyciągnęłam jajka. Przywykłam do robienia śniadań i teraz jest to dla mnie szara codzienność choć nadal obiady mi nie idą. Ostatnio przypaliłam ziemniaki, wolę już nie ryzykować spalenia domu. Tak więc zabrałam się za szykowanie śniadania. Gdy wszystko było gotowe zawołałam Dymitra. Borys rozejrzał się ciekaw patrząc co jest na stole i pisną zaskoczony.
-O co chodzi żabko?-spytał Dymitr sadzając go w krzesełku do karmienia. Borys popatrzył na stół jeszcze raz marszcząc brewki i pisnął wściekły.
-Chcesz am?-spytałam spoglądając na synka. Patrzył na mnie niemal błagalnie.-Już mama idzie po am.-powiedziałam wchodząc do kuchni i wyciągając słoiczek. Zawartość przełożyłam do miseczki i weszłam do jadalni gdzie Dymitr pochłaniał jajecznicę. Po wypadku jego apetyt jeszcze bardziej wzrósł i teraz pochłania trzy razy więcej niż ja. Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam obok Borysa. Borys spojrzał ciekaw do miseczki i się zmarszczył.-Nie rób takiej miny. To że jest to zielone nie znaczy, że jest ble.-powiedziałam patrząc na synka. Niechętnie otwarł ustka i czekał aż włożę łyżeczkę do jego ustek. Gdy dostał papkę do buzi na początku się skrzywił, ale po chwili połknął i otworzył buźkę.-Widzisz mama mówiła, że pycha.-powiedziałam z uśmiechem. Mały jadł, a ja coraz tęskniej patrzyłam na jajecznicę.
-Roza zamieńmy się. Zjedz, a ja nakarmię małego.-powiedział Dymitr wstając. Zamieniliśmy się miejscami i nareszcie zajęłam się śniadaniem, które jest coraz lepsze.

6 komentarzy:

  1. Dimka, nie kuś przy dziecku, nie ładnie! Ciekawe co szykuje. Ja już chcę wiedzieć. Daj proszę następny. Czekam z niecierpliwością i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. TO BYŁ CUDOWNY ROZDZIAŁ. Mi się tam bardzo podabało to rozpraszanie jestem ciekawa co Dymitr kombinuje.
    CZekam na nastęny.
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Co tam u Wiktorii i MIkołaja ????????

      Usuń
    2. O Wiki i Mikołaju dowiecie się mniej więcej za 10 rozdziałów.

      Usuń
    3. Dopiero??????????
      PS. Kiedy następny bo ja tutaj czekam.

      Usuń