Wróciliśmy do domu, przed wieczorem. Borys był dziś bardzo zabawowy, więc oboje wymyślaliśmy dla niego zabawy. Właśnie bawimy się w ''A gdzie jest tatuś'' kiedy ktoś zadzwonił do drzwi już chciał wstać, ale Dymitr mnie uprzedził. Spojrzałam na niego nic nie rozumiejąc, a on wtedy odpowiedział.
-Gdy ostatnio poszłaś odebrać zamówienie proponowano ci trójkącik. Wolę nie ryzykować.-powiedział idąc do drzwi. Usiadłam na jego miejscy i zaczęłam się bawić z Borysem.
-A gdzie jest mamusia? Tu jest!-spojrzałam na synka, a on zaczął się śmiać.-Jak ja cię kocham za ten śmiech.-powiedziałam biorąc go na ręce. Borys zaklaskał w rączki i pocałował mnie w policzek.-Ojejku żabko mama też cię kocha.
Dymitr wszedł do pokoju i uśmiechnął się widząc mnie i Borysa na dywanie. Borys uśmiechnął się szeroko do taty i zaklaskał wesoło w rączki. Uśmiechnęłam się do moich chłopców.
-To co jemy?-spytał Dymitr.
-Jemy.-powiedziałam wstając z Borysem na rękach. Mały wtulił się we mnie, a ja pocałowałam go w czółko. Usiedliśmy na kanapie. Borysa posadziliśmy między sobą i zaczęliśmy pałaszować. Oboje z Dymitrem jesteśmy żarłokami więc porcje są ogromne, ale dla nas to nic. Borys popatrzył na sajgonkę, którą wyciągałam z pudełka i wyciągnął rączkę.
-Nie tego nie możesz. Nie masz zębów.-powiedziałam z uśmiechem. Borys zmarszczył brewki i popatrzył na mnie wściekły.-Nie złościmy się żabko. Jak ci zęby wyrosną to mama ci da.-zapewniłam. Mały chwycił pudełko gdzie była reszta sajgonek i je pociągnął, gdyby nie refleks Dymitra cała kanapa byłaby brudna.
-Ej mały buntowniku, nie buntuj się.-poprosił biorąc małego na ręce. Borys popatrzył na pałeczki taty i wyciągnął w ich stronę rączki.-Nie możesz. Nie umiesz i nie masz czym żuć.-powiedział patrząc na syna z miłością.-Roza może go nakarmisz?-Dymitr spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Jasne, może wtedy nie będzie nam chciał zjeść całego jedzenia.-powiedziałam odkładając pałeczki i podciągając bluzkę. Dymitr i Borys uśmiechnęli się widząc moje piersi.-Faceci.-westchnęłam biorąc synka na ręce. Mały od razu zabrał się za picie.-Ał.-pisnęłam zaskoczona. Spojrzałam zaskoczona na Borysa. Patrzył na mnie tak samo zdziwiony jak ja.-Synku otwórz buzie.-poprosiłam. Borys patrzył na mnie więc, sama rozchyliłam lekko jego ustka.-Dymitr mały ma zęba.-pisnęłam szczęśliwa. Dymitr zdziwiony usiadł obok mnie i spojrzał do buźki syna.
-Boro kiedy?-spytał patrząc na małego z rosnącą dumą. Borys uśmiechnął się, ale po chwili wyciągnął rączki w moją stronę.
-Jeszcze? Dobra, ale teraz bez gryzienia.-poprosiła przystawiając małego do piersi. Teraz ze spokojem dokończył pić i nie zostałam pogryziona. Poklepałam synka po pleckach czekając aż mu się odbije i wróciłam do jedzenia. Tym razem Borys zajął się grzechotką. Oboje z Dymitrem zjedliśmy zdecydowanie za dużo i obecnie leżymy na kanapie nie mając na nic siły.
-Roza to było niezdrowe.-stwierdził Dymitr gładząc się po brzuchu.
-Faktycznie.-powiedziałam podpełzając do Dymitra.-Ale łatwo można to spalić.-stwierdziłam wkładając mu rękę pod bluzkę.
-Roza nie! Nie chcę na ciebie zwymiotować podczas seksu.-powiedział z uśmiechem. Zaśmiałam się kręcąc głową.
-Aż tyle zjadłeś?-spytałam siadając na jego udach.
-Zjadłem dwa razy tyle co ty. Naprawdę źle mi teraz. A ciebie naszła ochota na amory? Przy dziecku?-spytał zdziwiony.
-Małego wciągnęły do reszty klocki, a ty wydajesz się zaniedbany.-stwierdziłam kładąc mu ręce na ramionach.
-I nagle nie ma żadnych problemów? Przyznaj się, że o czymś fantazjowałaś i teraz chcesz to wypróbować.-powiedział uśmiechając się dumnie.
-Możliwe, ale niczego ci nie zdradzę, bo i tak tego nie zrobimy.-powiedziałam wracając na swoje miejsce.
-Dlaczego?-spytał patrząc na mnie.
-Bo jesteś najedzony i nie masz na mnie ochoty.-powiedziałam patrząc na Borysa.-Synku co chcesz zbudować?-spytałam. Borys spojrzał na mnie i zaczął uderzać klockami o siebie.-Chcesz być perkusistą?-spytałam. Mały zaśmiał się klaszcząc w rączki. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni. Wzięłam niezbędne rzeczy i wróciłam do salonu. Położyłam przed Borysem trzy garnki i podałam mu drewnianą łopatkę.-Patrz jak będziesz tak uderzać to będzie fajnie.
Borys zaczął walić w garnki co sprawiło mu super zabawę. Dymitr zatknął uszy i spojrzał na mnie błagalnie.
-Musiałaś?-spytał.
-Chcę żeby miał fajną zabawę.-wzruszyłam ramionami patrząc na szczęśliwą buźkę synka.
O no! Skoro Rose chce coś wypróbować nie możemy jej tego zabraniać!
OdpowiedzUsuńNo i grający Boro musi być niezły hah xx
Czekam na kolejny!
Dopiero dziś zaczełam czytać wszystkie rozdzieły ze wszystkich blogów,czyli całkiem sporo. Boskie wszystkie rozdziały. Czekam
OdpowiedzUsuńAle Roza kusi, a potem zostawia. Biedny Dimka. Słodki wieczór. Super rozdział. Lecę czytać dalej. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń