Rose:
Z niecierpiętliwością czekam aż wybije siedemnasta i przyjdzie Lissa. Bardzo martwię się o Borysa i przez to nie mogę się uspokoić choć Dymitr cały czas próbuje mnie uspokoić i zapewnić, że wszystko będzie dobrze.
-Roza nie patrz tak na niego bo się przestraszy.-powiedział Dymitr wchodząc do salonu.
-Martwię się o niego.-powiedziałam patrząc na synka zaniepokojona.
-Spokojnie kochanie wszystko będzie dobrze, ale teraz się o niego nie martw. Lissa zapewniła, że mu pomoże i musimy jej w to uwierzyć.-powiedział całując jczoło. Wie, że się martwe, sam nie może przestać o tym myśleć, ale teraz musimy być w dobrej myśli.
-Może masz rację.-spojrzałam na niego zmęczona.
-Roza...-zaczął, ale od razu zamilkł. O co może chodzić?-Musimy porozmawiać.-powiedział powoli.
-Co się dzieje Dymitr?-spytałam zmartwiona.
-Ostatnio jak wróciliśmy z Rosji pojechałaś na zakupy. Bawiłem się z Borysem i ktoś zadzwonił do drzwi. Poszedłem zobaczyć kto to i okazało się, że to Randall.-przerwał, a we mnie się zagotowało.
-Czego chciał?-spytałam z obrzydzeniem.
-Dwudziestego drugiego grudnia są badania na ojcostwo.-powiedział cicho.
-Myślałam, że dali już z tym spokój.
-Nie i na dodatek Randall stwierdził, że za długo zwlekamy.-powiedział Dymitr patrząc na mnie.
-Przecież prawie umarłeś w wypadku samochodowym.-zaczęło się we mnie gotować.
-Roza spokojnie. Zrobimy te głupie testy i po problemie.-zapewnił mnie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się smutno.
-Boję się.-powiedziałam cicho.
-Czego?-Dymitr zmarszczył brwi.
-Tego, że jak zdobędą dowody na to, że jest twoim synem to będą chcieli zrobić na nim jakieś chore badania.-powiedziałam spoglądając na niego.
-Kochanie nie martw się tym. Nie pozwolę im na to. Naprawdę, będę walczył o wolność Borysa do ostatniej kropli krwi.-zapewnił przytulając mnie mocno.
-Dziękuję.-mruknęłam całując go w policzek. Uśmiechnął się do mnie.
-Nie dziękuj to też moje dziecko.-powiedział Dymitr z szerokim uśmiechem. Borys, który do tej pory siedział cicho zapiszczał zdumiony. Spojrzeliśmy na niego. Mały ułożył trzy klocki na sobie i było widać, że jest z siebie dumny.
-Brawo.-powiedziałam klaszcząc i klękając przy nim. Dymitr miał do nas dołączyć, ale ktoś zapukał do drzwi.
-Pójdę otworzyć.-powiedział idąc do drzwi. Borys popatrzył na mnie ciekawy, a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko i wzięłam go na ręce. Mały wtulił się w mój bok na co uśmiechnęłam się szeroko.
-Hej!-krzyknęły bliźniaki wpadając do salonu.
-Hej, ale urośliście.-powiedziałam kucając przed nimi. Oboje pocałowali mnie w policzki.
-Hathaway-Bielikow piękniejsza z dnia na dzień.-usłyszałam głos Ozery.
-Witam Lorda.-powiedziałam z uśmiechem.
-Schudłaś?-spytał przytulając mnie.
-Troszeczkę.
-Widać.-powiedział z uśmiechem.-Hej mały strażniku.-pogłaskał Borysa po policzku, a mały się zawstydził.
-Rose!-pisnęła Lissa rzucając się na mnie.
-Hej Liss, ale ładnie urosłaś.-powiedziałam spoglądając na brzuszek.
-Synek rośnie.-powiedziała wzruszając ramionami.
-Synek?-spytałam z uśmiechem.
-Synek.-powiedziała szczęśliwa.-A mówiąc o synku, Borys, ale urosłeś.-powiedziała z szerokim uśmiechem. Borys spojrzał na nią i spuścił główkę.-Wstydliwy?-spytała.
-Bardzo.-powiedziałam przytulając małego mocniej.
-Ale jest już duży.-powiedziała patrząc na niego z uśmiechem.
-I ma ząb.-powiedziałam z uśmiechem.
-No to szacun.-powiedziała Lissa z uśmiechem.
-Chodź. Dymitr podaje kolacje.-powiedziałam idąc do jadalni, a Lissa ruszyła za mną. Wszyscy już siedzieli. Posadziłam Borysa w jego krzesełku i podałam mu pierwszą łyżeczkę i zaczęło się. Borys od kiedy je i dostaje jedzenie po prostu wariuje. Nie można robić mu nic innego jak go karmić.
-Roza chcesz się zamienić?-spytał Dymitr spoglądając na mnie.
-Nie dziękuję.-powiedziałam wkładając łyżeczkę do buzi synka. Borys szczęśliwy zapiszczał.
-Ciocia jedz.-powiedziała Kate.
-Za chwilę, tylko nakarmię Borysa.-powiedziałam uśmiechając się do niej.
-A ciemu on nie je sam?-spytał Lucas jedząc marchewkę.
-Bo jest za malutki i nie umie sam jeść.-powiedziałam z uśmiechem.
-A my umiemy.-zauważyła Kate.
-Bo jesteście od niego starsi.
-No tak źapomniałam.-powiedziała z szerokim uśmiechem.
Genialne dzieciaki. Gdyby każdy facet zauważał stratę wagi jak Ozera... ach... marzenia. Jak dla mnie spojrzenie na Dimkę i Borysa jest najlepszym testem na ojcostwo. Szybki, darmowe i najbardziej wiarygodne, bo czy te oczy mogą kłamać. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńSuper rozdzaił. Ozera najlepszy <3 jak on to zauważył fakt zgadam się z Karingą taki facet to marzenie.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
~G&G~
Słodkie bliżniaki. Kto idzie ze mną zabić Wiktora??? Zostaw Bora w spokoju ty stary dupku!!! Czekam
OdpowiedzUsuń