Strony

środa, 5 kwietnia 2017

Rozdział 440

Siedzimy od godziny w poczekalni i czekamy aż ten przeklęty lekarz łaskawie poprosi nas do gabinetu. Borysowi zaczęło się nudzić i zaczął rozrabiać. Najpierw wyrwał Dymitrowi guzik z płaszcza, a następnie zaczął ciągnąć mnie z włosy. W tej chwili Dymitr tłumaczy mu, że to są płuca pokazując wszystko dokładnie na obrazku, który wisi na ścianie.
-Jesteś zadziwiająco spokojna.-stwierdził Randall przysuwając się do mnie.
-Bo wiem jakie będą wyniki. Nie martwię się o to.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Skąd pewność, że Dymitr jest ojcem? Przecież mogłaś być piana i niechcący go zdradzić.-powiedział uśmiechając się obrzydliwie.
-Spokojnie wiem dokładnie, kiedy poczęliśmy syna.-powiedziałam odsuwając się od Randalla bo jego twarz była coraz bliżej mojej.
-To wspaniałe, rozumiem, że dokładnie to zapisałaś?-spytał z drwiną.
-Przezabawne.-powiedziałam wstając.
-Roza awaria.-Dymitr podszedł do mnie z małym, a ja wiedziałam, że chodzi o pieluchę.
-Rozumiem, że ty się boisz?-spytałam z uśmiechem.
-Nasz syn ma tendencje do sikania na mnie, a nie wziąłem nic na przebranie.-powiedział z przepraszającym uśmiechem.
-Rozumiem. Daj tu mi naszą małą żabkę.-powiedziałam wyciągając ręce w stronę synka. Mały wtulił się we mnie z smutną minką.-Co pielucha pełna?-spytałam całując synka. Weszłam do łazienki dla matek z dziećmi i położyłam Borysa na przewijaku. Mały zaczął się wiercić, ale podałam mu gryzak i zaciekawił się tym co to jest i czy można to wziąć do buzi. Minka Borysa była bezcenna, gdy zauważył, że widzę jak wkłada gryzaczek do buzi i nic nie robię. Zajęłam się przebieraniem pieluchy, która faktycznie była pełna, gdy do łazienki wszedł Dymitr. Stanął za mną i zaczął całować mnie po szyi.
-Jeśli nie chcesz żebym przez przypadek umazała cię kupką to lepiej mnie tak nie całuj.-powiedziałam z uśmiechem.
-Rozumiem. Musiałem tu przyjść bo prawie przywaliłem Randallowi.-powiedział kładąc dłonie na mojej pupie.
-Świetnie się dogadujecie.-powiedziałam z ironią w głosie.
-Zauważyłaś?-spytał śmiejąc się.
-Tak. Tego nie da się nie zauważyć.-powiedziałam zakładając synkowi świeżą pieluszkę na co mały na chwilę oderwał się od gryzaka, ale po chwili znów zaczął go gryźć.
-Za chwilę wchodzimy.-powiedział Dymitr całując mnie i Borysa w policzek.-Po to też przyszedłem.
-Już idziemy.-powiedziałam zakładając rajstopki synkowi. Borys jęknął, a ja spojrzałam na niego wymownie.-Nie jęczymy.-powiedziałam kończąc ubierać synka.-Dymitr weź małego ja tylko ręce umyję.-powiedziałam wyrzucając do śmietniczka. Umyłam ręce i wyszłam za moimi chłopcami. Dymitr podał mi Borysa. Randall stał przy drzwiach gabinetu z uśmiechem.
-Zapraszam.-powiedział. Weszliśmy do gabinetu. Lekarz kazał nam usiąść na dwóch krzesłach. Podciągnęłam rękawek Borysowi, a miła pielęgniarka podeszła do nas. Borys był tak skupiony na gryzaku, że jej nie zauważył, ale po chwili płakał przeraźliwie, gdy pielęgniarka pobierała mu krew.
-Spokojnie kochanie. Ciii nic się nie dzieje. Pani zaraz przestanie.-mówiłam całując go w czółko. Następnie pielęgniarka podała mi patyczek i kazała włożyć go do buźki Borysa by wziąć trochę śliny. To poszło trochę łatwiej choć nie obyło się bez płaczu, bo przecież zabrałam na chwilę Borysowi gryzak. Gdy było po wszystkim Borys był cały czerwony od płaczu, a ja byłam wykończona  ponieważ cały czas się wiercił. Dymitr spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Za jakąś chwilę będą wyniki proszę poczekać w poczekali.-obwieścił lekarz. Wstaliśmy i skierowaliśmy się na korytarz. Mały cały czas płakał, a ja już nie wiedziałam jak go uspokoić.
-Roza daj go.-poprosił Dymitr. Podałam mu Borysa, a sama podeszłam do wózka i wyciągnęłam z niego żabę Borysa. Podałam ją Dymitrowi, a Dymitr pokazał żabę Borysowi. Mały cały czas płacząc wyciągnął rączki w jej stronę. Dymitr zaczął nucić coś pod nosem, a Borys zaczął się uspokajać i wtulił się w tatę odpływając w głęboki sen. Dymitr włożył małego do wózka i jeszcze chwile go bujał po czym usiadł obok mnie.
-Ciebie też tak bardzo to bolało?-spytałam otwierając lekko przymrużone oczy.
-Straszliwie, ale płakałem tylko chwilę.-powiedział Dymitr całując mnie w czoło.
-Po raz pierwszy widziałam Borysa w takim stanie.-powiedziałam przecierając oczy.-Nawet po porodzie tak nie płakał.
-Teraz robili mu krzywdę i na pewno będzie się bał igieł, ale ja też się bałem, a teraz patrz jaki odważny jestem.-powiedział wypinając pierś, a ja mimowolnie się zaśmiałam.
-Co racja to racja.-powiedziałam śmiejąc się z jego miny.
-Roza ciszej bo małego obudzisz.-powiedział Dymitr, gdy nie mogłam się uspokoić.
-Wybacz.-powiedziałam z uśmiechem. Spojrzeliśmy na drzwi gabinetu i odkryliśmy, że stoi w nich Randall.
-Jacy wy uroczy aż się rzygać chce.-powiedział siadając obok mnie.
-Widać, że nigdy się nie zakochałeś.-powiedział Dymitr przytulając mnie do siebie.
-A co to wszystko ma do zakochania?-spytał spoglądając na nas.
-Może to, że z ukochaną osobą wszystko co robisz jest wspaniałe.-powiedziałam łapiąc dłoń Dymitra na której spoczywała obrączka.
-Nawet jak idziesz na pogrzeb?-spytał z kpiną Randall.
-Może pogrzeb to nie najweselsza sytuacja, ale zawsze można się nawzajem pocieszyć.-powiedział Dymitr.
-Umiem się doskonale pocieszać.-powiedział Randall wypychając pierś do przodu.
-Nie chodzi mu o seks, a o rozmowę.-powiedziałam przewracając oczami.
-Ale seks jest najlepszy na wszystko.-stwierdził Randall patrząc na nas jak na wariatów.
-Bez przesady. Seks jest przyjemny, ale nie jest najważniejszy. Najważniejsza jest miłość i szacunek do drugiej osoby, którą bardzo się kocha.-przy ostatnich słowach Dymitr pocałował mnie w czoło.
-Jesteście paskudni.-powiedział wstając.
-Jak poznasz miłość życia to nie będziesz tak uważał.-powiedział Dymitr z uśmiechem.

3 komentarze:

  1. Pff... Randall i miłość?! Pękam ze śmiechu. Nie powinni z nim tak swobodnie gadać. Do niego i tak nic nie dotrze. Nie lubię go.. Biedna żabka. Dimkajest bardzo oodważny. Czekam na następny, nie powiem, że bez obawy, czy ta szuja nic nie podrobi.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Randall nie zasługuje na miłość!!! Extra, czekam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj dajcie sobie spokój... On i tak nie zrozumie!
    Biedny Boro.. Dobrze że Dymitr umie sobie że wszystkim poradzić! ^^
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń