Strony

środa, 5 kwietnia 2017

Rozdział 441

Po dwóch godzinach Borys się obudził i uśmiechnął się do nas i zajął się swoją żabą. Spojrzałam na Dymitra. Siedział patrząc na Borysa.
-Długo jeszcze?-spytałam spoglądając na Randalla.
-Sam nie wiem, ale też mam już dość.-powiedział przecierając oczy. Borys spojrzał na dziadka i zmarszczył brewki.
-Aaaa.-krzyknął rzucając żabą.
-Co się dzieje?-spytałam wyciągając małego z wózka. Przytuliłam go, a on położył mi rączki  na piersi.-Chcesz am?-spytałam. Mały również się do mnie uśmiechnął i  przytulił się lekko do mnie.
-Daj mu po prostu jeść, a nie, że się z nim cackasz.-warknął Randall.
-Nic nie wiesz o wychowywaniu dzieci.-powiedział Dymitr wyciągając z torby butelkę  mleka. Podał ją Borysowi, a mały od razu zaczął pić.
-Nie wiem jak wy możecie wytrzymywać z dzieckiem cały czas.-powiedział Randall patrząc na Borysa, który zawzięcie pił mleko z butelki.
-Jeśli naprawdę kochasz swoje dziecko to możesz z nim spędzać każdą wolną chwilę.-powiedział Dymitr zabierając Borysowi pustą butelkę i wytarł mu buźkę za co otrzymał prześliczny uśmiech.
-Myślałem Dimka, że pójdziesz w moje ślady i zostaniesz wolnym strzelcem, a nie że będziesz niańczył czyjeś dziecko.-powiedział Randall patrząc na Borysa z obrzydzeniem.
-Jak już to niańczę nasze dziecko.-powiedział Dymitr podając Borysowi gryzaczek na co mały się ożywił i zaczął bić brawo. Borys zaczął żuć gryzak, a przy tym okropnie się ślinić, więc Dymitr założył mu śliniaczek z misiem. Mały popatrzył zdziwiony na to tata mu założył, ale po chwili odkrył, że gryzak z drugiej strony jest miękki.
-Ty ciągle w to wierzysz?-spytał Randall z głupim uśmiechem.
-Wiem, że jest moim synem.-powiedział Dymitr sadzając sobie Borysa na kolanach. Mały wtulił się w tatę i zajął się gryzakiem.
-Zapraszam.-ich wymianę zdań przerwał lekarz. Wstaliśmy i ruszyliśmy do gabinetu. Wzięłam Borysa od Dymitra i zaczęłam z nim chodzić pokazując mu różne obrazki, które znajdowały się w gabinecie lekarza.
-Jaki wynik panie doktorze?-spytał Randall patrząc wyczekująco na lekarza.
-Było nam to bardzo trudno określić, ponieważ krew tego dziecka jest inna niż nasza krew, ale mamy 100% pewność, że strażnik Dymitr Bielikow jest ojcem tego dziecka.-zakończył lekarz. Przerażona spojrzałam na Borysa. Jak to ma inną krew niż nasza? Dlaczego mały musi być inny niż wszyscy?
-Jest pan pewien?-spytał Randall. Podniósł głos, a Borys się wystraszył i mocniej się we mnie wtulił. Pocałowałam synka w czoło i zaczęłam nim lekko bujać.
-Tak jestem pewien lordzie Iwaszkow.-powiedział lekarz podając mu jakieś papiery.-Tu wszystko jest napisane. Proszę oto dowód. Nie wiem jak to możliwe, ale to dziecko jest dziełem strażniczki Rosemarie Hathaway-Bielikow oraz strażnika Dymitra Bielikowa.-powiedział lekarz patrząc wyczekująco na Randalla.
-Jeszcze udowodnię, że wszyscy kłamiecie!-krzyknął Randall zabierając papiery i wyszedł z gabinetu.
-Tutaj jest kopia tych papierów, które zabrał lord Iwaszkow. Od początku wiedziałem, że strażnik jest ojcem tego słodkiego malca.-przy ostatnich słowach lekarz pogłaskał Borysa po główce. Mały zawstydzony spuścił główkę.
-Bardzo dziękujemy panie doktorze.-powiedział Dymitr wstając. Pożegnaliśmy się z lekarzem i ruszyliśmy do wyjścia.
-Spędziliśmy tu pół dnia.-powiedziałam przeciągając się.
-A jeszcze trzeba się spakować Roza.-podpowiedział Dymitr.
-Nie przypominaj mi.-jęknęłam przypominając sobie, że przecież jutro jedziemy do moich rodziców.
-Przepraszam, ale pomyśl Borys za dwie godzinki pójdzie spać i wtedy ze spokojem się spakujemy.-powiedział Dymitr całując mnie w głowę.
-Może masz rację.-powiedziałam zapinając Borysa na co mały zrobił grymas.-A ciebie żabko poproszę o uśmiech.-powiedziałam uśmiechając się do niego szeroko. Mały uśmiechnął się do mnie za co otrzymał wielkiego całusa. Wsiadłam obok Borysa i zapięłam pas.
-Jedziemy?-spytał Dymitr spoglądając na mnie.
-Jedziemy.-powiedziałam z uśmiechem. Po chwili Dymitr wjechał do garażu. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do domu. Borys widząc salon i swoje zabawki zaklaskał wesoło się śmiejąc.
-Co chcesz się pobawić?-spytał Dymitr podchodząc do nas od tyłu. Mały patrzył na puchaty dywan z utęsknieniem. Posadziłam Borysa na dywanie i podałam mu zabawki. Dymitr usiadł obok Borysa i zaczął się z nim bawić, a ja zajęłam się pakowaniem. Najgorzej szło mi z wybraniem strojów na kolację wigilijną, ale w końcu udało mi się w końcu wybrać. Kończyłam pakować jedną z naszych walizek, gdy Dymitr z Borysem na rękach wszedł do garderoby.
-Mogłaś powiedzieć, że nas pakujesz pomoglibyśmy ci.-powiedział Dymitr kucając obok mnie.
-Dałam sobie radę.-powiedziałam całując moich chłopców.
-Cieszymy się, ale chętnie byśmy ci pomogli. Borys cały czas pakował zabawki do pudełka podczas naszej zabawy.-powiedział Dymitr z uśmiechem.
-Nasza żabka lubi porządek.-powiedziałam z uśmiechem.
-Najwidoczniej.-powiedział Dymitr z uśmiechem.-Może pojedziemy po choinkę?-Dymitr spojrzał na mnie z małym uśmiechem.
-Naprawdę?-spytałam zaskoczona. Przez ostatnie trzy lata mieliśmy jedynie malutką sztuczną choinkę, która nie prezentowała się najlepiej.
-Chciałbym żeby w tym roku jak wrócimy do domu było czuć magię tych świąt, a nie tylko zapach piwnicy.-zaśmiał się Dymitr, a ja mu zawtórowałam.
-Zgoda. Dopakuję tylko tę walizkę i jedziemy.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.-A właśnie. Jak myślisz ile zabawek Borysa zabieramy ze sobą?-spojrzałam na męża pytająco.
-Nie wiem. Na dobrą sprawę małemu wystarczy żaba i gryzak.-powiedział śmiejąc się z tego jak synek zawzięcie gryzł gryzak.
-To chyba zmieszczą mi się do torebki.-stwierdziłam.
-Racja.-zgodził się ze mną Dymitr wstając z podłogi.

6 komentarzy:

  1. Uwierz w końcu. To dziecko Dimki!!! Mogę go zabić? Super
    Zapraszam na mojego drugiego bloga.
    http://wwwinniromitri.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział czekam na następny.
    PS> Cierpie na brak Romitri i czy tego idiote możemy zabić ???
    ~G&G~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Wybacz ,że nie komentuję na bierząco , ale mam tyle tych sprawdzianów w szkole bo mamy niby te święta to póżniej nie będziemy mieli kiedy. XDDDDD
      ONI SĄ NIENORMALNI( NAUCZYCIELE)

      Usuń
    2. Spokojnie rozumiem Cię doskonale. Ja jestem przed egzaminami i niby wszędzie powtarzamy materiał ale nauczycie się uwzięli i ten i przyszły tydzień mam zawalony sprawdzianami.

      Usuń
  3. Borysek niby taki czyścioszek, ale na tatę to sika. Dołączam się do gangu "Zabić Randalla". Ma jasny i klarowny dowód i dalej nie wierzy. Super rozdział. Lecę czytać dalej. 💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń