Strony

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Rozdział 446

Po przebraniu Zoji zeszłam na dół gdzie cała rodzina siedziała przy kominku i piła gorącą czekoladę. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc ten widok, ale po chwili usłyszałam płacz Borysa i podeszłam do wózka. Mały leżał z smutną minką.
-Co się dzieje? Nie lubimy samotności?-spytałam całując policzki synka. Mały wtulił się we mnie i wykonał coś na kształt buziaka.-Mama też cię bardzo kocha.-zapewniłam całując synka w czółko. Podeszłam z Borysem do okna i patrzyliśmy na padający śnieg. Po chwili Borys oparł główkę na moim ramieniu i skupił się na swoich paluszkach. Patrzyłam na niego uśmiechając się szeroko. Moja mała żabka. Borys spojrzał na mnie i wyciągnął rączki w stronę wózka.-Śpiący?-spytałam podchodząc do wózka, ale po chwili zrozumiałam o co mu chodzi.-Żabkę?-spytałam podając Borysowi żabę. Borys zapiszczał szczęśliwy i zaczął bić brawo.-Wiem wiem  jestem super mamą.-zaśmiałam się, a Borys mi zawtórował. Znów podeszłam do okna. Borys przytulił żabę i skupił się na badaniu jej oczu. Patrzyłam na synka z zaciekawieniem i omal nie krzyknęłam, gdy ręce Dymitra znalazły się na moim brzuchu.
-Co robicie?-spytał całując moją szyję. Pachniał wodą kolońską i czekoladą do picia.
-Patrzymy.-powiedziałam uśmiechając się do Dymitr.
-A na co patrzycie?-spytał.
-Jak pada śnieg.-powiedziałam spoglądając na męża. Patrzył na nas z rosnącą miłością.
-Borys chyba bardziej jest skupiony na żabie.-stwierdził patrząc na małego.
-Racja, a ja nie mam serca mu przerywać.-powiedziałam z uśmiechem.
-Też bym mu nie potrafił przerwać, ale chodź na kanapę. Brakuje mi ciebie.-szepnął mi do ucha, a ja uśmiechnęłam się do niego. Ruszyliśmy na kanapę, ale pojawił się problem. Było tylko jedno miejsce. Dymitr znalazł rozwiązanie. Po chwili siedziałam na kolanach męża, a Borys  siedział na moich i świetnie się bawił.
-Jak się czuje?-spytała Olena, która siedziała obok mnie.
-Jest chyba lepiej skoro nie płacze i bawi się żabą.-powiedziałam patrząc na synka.
-Najważniejsze. Czy ta żaba nie jest ode mnie?-spytała marszcząc brwi.
-Jest. Borys ją uwielbia, gdy jej nie ma jest humorzasty i nie chce się bawić.-powiedziałam gładząc synka po główce.
-Ojejku to urocze. Z resztą jak cały Borysek.-powiedziała biorąc Borysa na swoje kolana. Mały spojrzał na babcie i się do niej uśmiechnął.-Ja go kradnę, a wy bawicie się dobrze.-powiedziała wstając i wychodząc z salonu.
-Kochanie twoja mama ukradła nam syna.-powiedziałam siadając obok męża.
-Wydaje mi się, że gdy zobaczy jaki on bywa marudny to szybko go odda.-powiedział Dymitr przytulając mnie mocno.Wtuliłam się w ciało męża bo zrobiło mi się zimno.-Wszystko gra?
-Tak, zimno mi się zrobiło.-powiedziałam rozcierając ręce. Dymitr przytulił mnie jeszcze mocniej i zaczął rozgrzewać moje ramiona.-Kochany jesteś.-powiedziałam całując go w policzek. Dymitr uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w usta. To był jeden ze słodszych pocałunków.
-Jacy wy uroczy.-zachwyciła się Karolina patrząc na nas z uśmiechem przytulając się do Iwana.
-Dziękujemy.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Jej!-krzyknęła Wiki wybiegając z korytarza.
-Co się stało?-spytałam spoglądając.
-Kola jedzie! Dziękuje panu!-Wiki przytuliła mojego ojca, a Abe wydał się zmieszany.
-Spokojnie Wiktorio, nie dziękuj. Te zakochane gołąbki nie widzą świata poza sobą więc nie chciałem żebyś została na lodzie tęskniąc za ukochanym.-powiedział uśmiechając się do niej.
-Dziękuję jeszcze raz.-pisnęła szczęśliwa.
-Śpicie w osobnych pokojach.-powiedział Dymitr wstając.
-Żarty chyba sobie stroisz!-wykrzyknęła Wiktoria mierząc brata morderczym wzrokiem.
-Nie będziesz z nim spać.-powiedział Dymitr podchodząc do niej. Również wstałam i podeszłam do męża.
-Zabronisz mi?-spytała zaskoczona.
-Skoro nie ma ojca to je będę cię pilnował.-powiedział patrząc na nią poważnie.
-Żartujesz? Jestem dorosła i będę sypiać z kim chcę i kiedy chcę.-powiedziała wściekła.
-Dymitr...-zaczęłam.
-Nie zgadzam się na to żeby jakiś facet cię pukał w domu mojego teścia.-powiedział Dymitr.
-Dymitr...-znów spróbowałam.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić!-krzyknęła.
-Jestem twoim bratem i będę.-warknął Dymitr. Chwyciłam jego rękę, ale nawet tego nie zauważył.
-Jestem dorosła!
-Nie obchodzi mnie to.-Dymitr  był wściekły. Pociągnęłam go lekko do tyłu, a on spojrzał na mnie wściekły.
-Wychodzimy. Musisz ochłonąć.-powiedziałam widząc, że na mnie też chce nakrzyczeć. Opierał się, ale pociągnęłam go na tyle mocno, że w końcu się poddał i dał się wyprowadzić. Wyszliśmy na korytarz, a ja ruszyłam do drzwi.-Ubierz płaszcz.-poleciłam. Sama miałam już na sobie kurtkę. Gdy znaleźliśmy się na mrozie spojrzałam na męża. Stał  naburmuszony i nie patrzył na mnie.
-Dalej zacznij.-mruknął.
-Co mam zacząć?-spytałam opierając się o barierkę.
-Jaki to jestem zły.
-Ale  ty nie jesteś zły. Chcę się tylko dowiedzieć, dlaczego tak na nią nakrzyczałeś?-spojrzałam na niego z małym uśmiechem.
-Bo to jest moja siostrzyczka. Moja malutka siostrzyczka. Zawsze się nią opiekowałem i jej broniłem, a teraz jakiś obcy palant ją maca.-mruknął kopiąc kamyk.
-Jak dobrze, że mamy syna. Kochanie nie możesz na nią wrzeszczeć tylko dlatego, że  jest zakochana. To tak samo jakby twoja matka nakrzyczała na ciebie i zabroniła ci się ze mną spotykać. Musisz się pogodzić z tym, że Wiki jest duża i że nie jest już dziewicą.-powiedziałam patrząc na męża. Westchnął ciężko i spojrzał na mnie.
-Może masz rację.-powiedział podchodząc do mnie.
-Porządnie się nad tym zastanów.-powiedziałam z uśmiechem. Dymitr wziął mnie w objęcia i po chwili całowaliśmy się namiętnie.-Pomyśl o tym jakby ktoś ci powiedział, że mnie pukasz, a nie kochasz się ze  mną.-mruknęłam gdy jego pocałunki zjechały na moją żuchwę.
-Musiałaś to wypomnieć?-spytał nie przerywając pocałunków. Zaśmiałam się cicho.
-Oczywiście, a teraz idziemy i przeprosisz Wiki.-powiedziałam odsuwając się od niego i wchodząc do domu.

2 komentarze:

  1. Dymitr?!?! Pogrzalo cię?? Nie można tak! Biedna Wuja. Dobrze że Rose umie go opanować.
    Życzęweny i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Dimka! Co to za słownictwo?! Zwłaszcza przy dzieciach. Wstydził byś się. Biedna Wiki, ale na nią na krzyczał. Grunt, że Rose złagodziła sytuację. Czekam na następny i życzę weny.💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń