Po kilku dniach przyszedł czas by wracać do domu. Bielikówny wyjechały wczoraj wieczorem, również chciałam jechać już wczoraj, ale Dymitr stwierdził, że musi pogadać z moim ojcem. Jak się okazało rozmawiali o kolejnym kontrakcie lecz tym razem Dymitr zapytał mnie o zdanie. Po długich namowach męża i przypadkowym wylądowaniu w łóżku, zgodziłam się pod warunkiem, że będzie dzwonił do mnie kiedy tylko będzie mógł i że Abe z nim jedzie. Dymitr zgodził się niechętnie i mogliśmy jechać do domu. Spokojnie wróciliśmy do domu. Borys coraz bardziej wprawiał się w sztukę raczkowania i gdy tylko znaleźliśmy się w domu od razu zaczął raczkować i spoglądać w miejsca w których wcześniej z nami nie był. Jak się okazało pod narożnikiem jest sporo kotów. Poznaliśmy również Willa, który zwymiotował na Christiana. Właśnie wracamy od Lissy i Christiana. Borys cały czas patrzy na nas błagającym wzrokiem żebyśmy położyli go na ziemi.
-Synku zimno jest zmarzniesz.-powiedziałam patrząc na synka błagalnie. Mały spojrzał na śnieg i znów na mnie.
-Borysku nie.-powiedział Dymitr spoglądając na małego.
-Ma! Ta!-krzyknął wściekły Borys.
-Nie krzyczymy.-powiedziałam patrząc na Borysa. Mały się rozpłakał, więc wzięłam go na ręce i przytuliłam mocno do siebie. Wiem, że za bardzo go rozpieszczamy, ale wiem też, że nie będziemy mieli więcej dzieci i chcę żeby Borys był jak najbardziej szczęśliwy. Weszliśmy do domu i rozebrałam szybko Borysa z kombinezonu kładąc go na podłodze. Szczęśliwy zaczął pełzać do salonu, a my ze spokojem się zaczęliśmy rozbierać. Właśnie ściągnęłam buty kiedy z salonu doszedł do nas łoskot. Wpadliśmy do salonu jak szaleni. Odkryliśmy, że choinka leży na ziemi oraz wszystko co było na niskiej komodzie pod telewizorem, a Borys siedzi szczęśliwy w całym tym chaosie.
-Borys.-spojrzałam na synka i go podniosłam wtulił się we mnie i zaciekawiony spojrzał na to co robi tata. Dymitr podniósł choinkę i zaczął zbierać wszystko z podłogi.
-Ale z ciebie rozrabiaka Borysku.-powiedział patrząc na podłogę na której leżało pełno igiełek z choinki. Mały uśmiechnął się.
-Ta.-powiedział to tak jakby Dymitr powiedział mu jakiś komplement. Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam do jadalni.
-Zjemy kolacyjkę?-spytałam. Posadziłam Borysa w krzesełku i poszłam zrobić małemu kaszkę manną.
-Co pysznego robisz?-spytał Dymitr wchodząc do kuchni i chwytając mnie za pośladki.
-Kaszkę.-powiedziałam spoglądając na męża.
-Dajesz mu zwykłe mleko?-spytał zdziwiony.
-Nie. Kaszka z mojego mleka.-powiedziałam z uśmiechem.
-Yhym. Muszę spróbować.-powiedział z uśmiechem.
-Aha, ale jak mały cię obchtował moim mlekiem płaszcz to było ble.-powiedziałam śmiejąc się z męża i przelewając kaszkę do miseczki synka. Uchyliłam okno żeby kaszka trochę ostygła i ruszyłam do jadalni gdzie Borys zawzięcie gryzł gryzak. Postawiłam przed nim miseczkę i usiadłam obok niego.
-Borysku zjemy?-spytałam. Mały spojrzał nieufnie na miseczkę i cofnął główkę.-Oj daj spokój pycha.-powiedziałam biorąc łyżeczkę do buzi. Borys popatrzył na mnie nieufnie, ale widząc, że mamie to smakuje chwycił mnie za rękę i pokazał mi szeroko otwartą buźkę.-O chcesz?-spytałam zdziwiona. Zaczęłam go karmić, a mały z szerokim uśmiechem jadł.
-Czy moja żona też chcę kolację?-spytał Dymitr stając za mną i całując mój policzek.
-Możesz zrobić coś na szybko.-powiedziałam wkładając kolejną łyżeczkę kaszki do ustek synka. Borys szczęśliwy z chęcią wziął łyżeczkę do buzi.
-Zaraz coś zrobię, a ty uśpij małego.-powiedział Dymitr uśmiechając się do mnie. Po chwili kończyłam karmić Borysa.
-Kochanie idziemy myju myju?-spytałam wyciągając Borysa z krzesełka. Borys spojrzał na mnie z uśmiechem. Ruszyliśmy na górę położyłam Borysa na podłodze w sypialni zamykając wcześniej drzwi żeby przez przypadek mi się nie wymknął. Weszłam do łazienki i zaczęłam napuszczać wody do wanny. Weszłam do sypialni i się przeraziłam. Borysa nie było w pokoju. Ruszyłam szybko do garderoby.
-Borys nie jemy mamy butów.-powiedziałam podchodząc do synka, który żuł pasek od moich butów, które miałam na ślubie.-Blee.-powiedziałam wyciągając pasek z jego buźki i rzucając but na podłogę. Ruszyłam z Borysem do sypialni.
-Ma!-krzyknął Borys, gdy przetarłam mu pupę zimną chusteczką.
-No czekaj. Okupkany do wanny nie wejdziesz.-powiedziałam spoglądając na synka z uśmiechem. Mały zaśmiał się i zamachał nóżkami.-Idziemy do wanienki.-powiedziałam z uśmiechem. Włożyłam Borysa do wanny i wrzuciłam pełno zabawek. Borys się rozejrzał i spojrzał na mnie pytająco.
-Ma.-powiedział zwracając moją uwagę. Spojrzałam do wanny.
-Żaba nie może pływać synku. Jak będzie mokra nie będzie mógł z nią spać.-powiedziałam z uśmiechem i zajęłam się myciem synka. Właśnie kończyłam, kiedy do łazienki wszedł Dymitr.
-Kolacja na stole.-powiedział kucając za mną.
-Wytrzyj Borysa idę po pieluszkę i po piżamkę.-powiedziałam wstając. Weszłam do pokoju synka i uśmiechnęłam się pod nosem. Moje dziecko śpi w tym pokoju. Moje, jak to pięknie brzmi. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wróciłam do sypialni gdzie ubrałam synka, a Dymitr go uśpił. Gdy zeszłam na dół oniemiałam.
Ej nie teraz! Olka no błagam cię! Teraz?! Musiałaś w takim momencie!? Co tam jest? Mitriś coś przygotował? I będzie słodko? Swoją drogą słodko to musiało być przy "przypadkowym" pójściu do łóżka. Ten to ma metody, żeby ją przekonać.
OdpowiedzUsuńCzekam, bardzo niecierpliwie, na kolejny!
No wiesz co jak możesz to się nazywa znęcanie. Jak możesz kończyć w takim momencie?????? Ciebie to naprawdę czasami mam ochatę zabić za coś takiego. Mam nadzieję, że to będzie coś pięknego <3
OdpowiedzUsuńCZekam i dodawaj szybko!!!
~G&G~
Uuu... czyżby romantyczna kolacja? Ciekawe, co przygotował. Borysek, mały rozrabiaka. Ale słodziutki. Lecę czytać dalej 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń