Rose:
Borys obudził się jakąś godzinę temu i teraz siedzimy na dywanie bawiąc się fajnymi zabawkami. Niepokoi mnie to, że Dymitr od dwóch godzin siedzi u siebie w gabinecie.
-Synku baw się tutaj grzecznie, a mama pójdzie zobaczyć co się stało z tatą.-powiedziałam wstając. Zapukałam cicho w drzwi od gabinetu i weszłam. Świtało było zgaszone, paliłam się tylko lampka na biurku. Fotel Dymitra był odwrócony tyłem do biurka, więc nie widziałam męża weszłam w głąb gabinetu i podeszłam do fotela. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Mój Dymitr płakał. On nigdy nie płacze. Zdenerwowana spojrzałam na niego i odgarnęłam mu włosy z czoło.
-Dymitr co się stało?-spytałam. Spojrzał na mnie i mocno wtulił się w moje piersi sadzając mnie na swoich kolanach. Przytuliłam go i zaczęłam nucić cicho jakąś melodyjkę.-Kochanie powiesz mi co się stało?-spróbowałam ponownie.
-Dlaczego ona?-spytał znów zalewając się łzami.
-Kto?
-Wiktoria.-jęknął.
-Co się stało z Wiktorią?-spytałam zaniepokojona.
-Wyjechała.
-Gdzie?
-Z domu.
-Z Kolą?
-Tak.
-Kochanie przecież lecieli na wakacje to chyba nie powód do płaczu?-spytałam spoglądając na niego.
-Nic nie rozumiesz.-powiedział.
-To mi to wytłumacz.-poprosiłam błagalnie. Tak bardzo się o niego martwiłam i nie wiedziałam jak mu pomóc. Chciałam powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale nie wiedziałam o co chodzi i nie wiedziałam jak mu pomóc.
-Moja mała Wikusia.-jęknął.
-Dymitr powiedz co się stało!-rozkazałam.
-Mama dzwoniła.-powiedział.
-To wspaniale, ale jaki to ma związek z Wiktorią?
-Już ci wszystko mówię nie pośpieszaj mnie.-powiedział spoglądając na mnie.
-Okej już się nie wtrącam.-powiedziałam patrząc na jego smutne oblicze.
-Rozmawialiśmy normalnie i nagle ktoś zapukał. Mama poszła otworzyć. Przyszedł strażnik żeby ją poinformować, że Wiktoria i Kola mieli wypadek.
-Żyją?-spytałam.
-On ma kilka otarć i złamaną rękę.
-A ona?-spytałam ze łzami w oczach. Nie to nie możliwe. Przecież rozmawiałam z nią jeszcze kilka tygodni temu. Była taka szczęśliwa na ten wyjazd. Była przecież młodsza ode mnie.
-Zanim na miejscu pojawili się strażnicy pojawiły się strzygi. Oboje walczyli, ale Wiki nie zauważyła jednej.-powiedział i na nowo się rozpłakał.
-Dymitr co z Wiktorią?-spytałam ze łzami w oczach.
-Jest strzygą. Moja mała siostrzyczka jest krwiożerczą bestią i ja nic nie mogę z tym zrobić. Nie mogę tam pojechać i jej zabić. Nie mogę zwerbować osoby posiadającej moc ducha. Roza mam tyle kontaktów, ale to mi nic nie da. Nie mam pojęcia gdzie jest. Nic nie wiem, a ta niewiedza jest najgorsza.-przez całą przemowę patrzył mi w oczy, a ja płakałam niedowierzając. Dlaczego akurat ona? Dymitr cały podskoczył, a ja spojrzałam na niego.
-Co się stało?-spytałam zmartwiona, a on wykonał coś na kształt uśmiechu.
-Roza patrz kto tu nas odwiedził.-powiedział, a łzy na nowo zaczęły spływać po jego policzkach, a ja spojrzałam na ziemię na której Borys patrzył na nas z uśmiechem. Zeszłam z kolan Dymitra i wzięłam synka na ręce. Mały wtulił się we mnie i spojrzał na Dymitra. Widząc tatę w stanie w którym nigdy wcześniej go nie widział spojrzał na nas zaniepokojony. Usiadłam na kolanach męża i przytuliłam go.
-Spokojnie wszystko będzie dobrze. Coś wymyślimy. Zawsze damy sobie ze wszystkim rade kiedy jesteśmy razem.-nie wiem do którego to mówiłam, ale na obu podziałało. Borys zasnął wtulony w moją szyję, a Dymitr wpadł w stan otępienia. Spojrzałam na gabinet i z przerażeniem stwierdziłam, że w ekranie laptopa widnieje twarz Wiktora.
-Ojejku co się stało?-spytała Tasza wyłaniając się i stając obok Wiktora. Oczy Dymitra również skierowały się w stronę ekranu.
-Składam najszczersze kondolencje z powodu śmierci siostry.-powiedział Wiktor z uśmiechem, który na to nie wskazywał. Zatknęłam uszka Borysa jakby wiedząc co nastąpi.
-Ty cholerny chuju! Przemieniłeś mi siostrę! Zatłukę cię! Oderwę twoją głowę od ciała żeby te nędze oczy mogły widzieć co robię z tym twoim ohydnym cielskiem. A ty Tasza powinnaś smażyć się w piekle. Żałuję, że wtedy uratowałem cię przed tym gwałcicielem. Może to by cię czegoś nauczyło!- przez całą przemowę Dymitr patrzył z nienawiścią na ekran. Również spojrzałam w jego stronę. Wiktor i Tasza już nie wydawali się tacy pewni siebie, a po chwili zniknęli. Dymitr opadł zmęczony na moją pierś i znów zaczął płakać. Przytuliłam go mocno choć w środku czułam złość, nienawiść i najczystsze przerażenie. Kochana Wiktoria Bielikow, którą Dymitr nauczył wszystkich tajników walki chodzi na wolności jako strzyga, a było już tak spokojnie i sielankowo. Czy ktoś kiedyś mówił, że moje życie jest nudne? Bo jeśli tak to dajcie mi na niego namiary.
Olaaaaa!!! Miałaś rację!!! Zatłukę cię!
OdpowiedzUsuńWiktoria?!?! Serio?!
Czekam na kolejny
OLAAAAAAA!!!!! Ciebie zabić to mało jak mogłaś oni mieli w końcu jechać do Grecji wiedziałaś jak na to czekam i co ??? Musiałaś ją zamienić w strzygę serio??? Jak mogłaś???
OdpowiedzUsuńHistori już nie zmienię więc jak się wszysko dobrze skończy(bo taką mam nadzieję) to w końcu pojadą na te wakacje moje upragnione.
~G&G~
Coś ty na robiła kobieto?!!! Wiki?! Musiałaś Wiki?! Biedny Dimka się załamał. Oj biedny. WIKTOR! Zabiję, rozszarpię na strzępy, rzucę psom na pożarcie, utopię i zakopię jego kości. Zresztą z Taszą to samo. Dimka dobrze im powiedział. Lecę czytać dalej. 💖💖💖💖
OdpowiedzUsuń